Zieliński o podatku handlowym: Jak można było na pozwolić na to, co działo się przez ostatnie 25 lat?! NASZ WYWIAD

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Jeżeli mamy głodowe stawki oraz umowy śmieciowe, a dochody są wyprowadzane poza Polskę i nie zyskuje budżet naszego państwa, to na czym polega ten interes?

— mówi portalowi wPolityce.pl Jarosław Zieliński, polityk PiS i wiceminister spraw wewnętrznych i administracji.

wPolityce.pl: Opozycja twierdzi, że wprowadzenie podatku handlowego odbije się przede wszystkim na kieszeni klientów. Jak odnosi się pan do tych zarzutów?

Jarosław Zieliński (PiS): Opozycja zawsze mówi w ten sposób, ale to się zupełnie nie sprawdza. Nie sprawdzi się w przypadku banków, nie sprawdzi się również w przypadku sieci wielkopowierzchniowych, z których Polska nie ma żadnych dochodów. Umożliwienie działania konkurencji sprawi, że sklepy będą zmuszone obniżyć ceny. Oddawanie polskiego rynku handlowego zagranicznym sieciom nie ma żadnego sensu. Przypominam, że polskie przedsiębiorstwa handlowe upadły właśnie dlatego, że rodzimy rynek opanowały wielkie hipermarkety z udziałem kapitału zagranicznego. Budżet i obywatele nie mają z tego nic, więc utrzymywanie takiej sytuacji również nie ma sensu. Warto zauważyć, że państwa, które poszły dalej w kierunku myślenia racjonalnego, nie praktykują tych zgubnych rozwiązań.

Jednak również polscy przedsiębiorcy zgłaszają swoje zastrzeżenia…

Trzeba będzie je przeanalizować. Tym środowiskom chodzi m.in. o to, aby oddzielnie traktować poszczególne powierzchnie sklepów, a nie łączyć je. Wydaje mi się, że to racjonalny postulat. Nie można jednak odstępować od realizacji tego projektu. Mam nadzieję, że ten projekt przywróci normalność na polskim rynku. Obecnie mamy bowiem do czynienia z sytuacją, w której niemieckiemu przedsiębiorcy bardziej opłaca się otwierać sklep w Polsce niż we własnym kraju. Polska powinna się nad tym zastanowić, bo powstaje w ten sposób pewnego rodzaju neokolonializm.

Z drugiej strony pada argument, że to właśnie zagraniczne sieci zatrudniają polskich obywateli.

Badałem sytuację jednej z sieci handlowych. W Niemczech wydatki przeznaczone na pensje, to 8 proc. , a w Polsce – w tej samej sieci – tylko 3 proc. Jeśli ktoś chce mi powiedzieć, że dziewczyny ciężko pracujące za głodową stawkę - w dodatku zatrudnione na umowę śmieciową - są szczęśliwe, to nigdy w to nie uwierzę. Mam nadzieję, że na rynku pojawią się polskie przedsiębiorstwa, które będą zatrudniać polskie kasjerki za znacznie bardziej godne wynagrodzenie. Obecnie panujący neokolonializm sprawia, że w Polsce mamy tanią siłę roboczą, przez co firmy zagraniczne chętniej inwestują w naszym kraju niż na swoich rynkach. To nie jest żaden rozwój! Jeżeli mamy głodowe stawki oraz umowy śmieciowe, a dochody są wyprowadzane poza Polskę i nie zyskuje budżet naszego państwa, to na czym polega ten interes?

Czytaj dalej na następnej stronie ===>

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.