Gen. Bogusław Samol: "Nie wszyscy w Sojuszu podzielają przekonanie o realnym zagrożeniu ze strony Rosji"

fot.Fratria
fot.Fratria

Spodziewamy się, że decyzje kierunkowe zapadną po spotkaniu ministrów obrony państw NATO, które odbędzie się 10-11 lutego w Brukseli. Oczekujemy, że zostanie tam przede wszystkim potwierdzone to, o czym mówimy my, ale też mówią sojusznicy, czyli postęp w stosunku do postanowień szczytu z Newport oraz zostanie powiedziane coś na temat wysuniętej na wschód obecności NATO.

—powiedział Paweł Soloch, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

Szef BBN uczestniczył w piątek w dyskusji panelowej zorganizowanej przez Stowarzyszenie Euro-Atlantyckie, zatytułowanej „Czego oczekiwalibyśmy od szczytu NATO w Warszawie”.

Decyzje kierunkowe dotyczące lipcowego szczytu NATO zapadną po spotkaniu ministrów obrony państw Sojuszu, które odbędzie się 10-11 lutego - powiedział w piątek w Warszawie szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch.

Jak zaznaczył, szczegółowe negocjacje będą trwały przez kolejne miesiące, „ale te decyzje kierunkowe z połowy lutego w sposób zasadniczy określą rezultaty szczytu NATO w lipcu” - powiedział Soloch.

Oczekujemy, że szczyt NATO wskaże kierunki wojskowej, politycznej, instytucjonalnej adaptacji Sojuszu, zważywszy też nowe elementy, jeśli chodzi o bezpieczeństwo międzynarodowe.

—mówił szef BBN.

Według niego zapewne „będzie podkreślony uniwersalny charakter postrzegania przez sojuszników zagrożeń i ujęcia kierunków działań w tym kontekście. Podkreślił, że celem podstawowym szczytu NATO jest zachowanie jedności Sojuszu, „zważywszy na to, że są siły, państwa, które są zainteresowane, by tę jedność naruszać i szukać możliwości podziału wewnątrz Sojuszu”.

Jedność jest elementem wyjściowym i kluczowym również dla dyskusji o wysuniętej obecności NATO na wschód.

—podkreślił Soloch.

Były polski ambasador przy NATO Jerzy Nowak ocenił, że mimo pozytywnych z punktu widzenia Polski decyzji szczytu w Newport NATO nadal nie jest w stanie w pełni podjąć wyzwania, jakim jest Rosja. Jak mówił, chodzi o podejmowane przez Moskwę próby dzielenia Zachodu, dążenie do ustanowienia hegemonii nad sąsiednimi krajami oraz kwestię nieznanej do tej pory wojny hybrydowej. To także - mówił - problem obrony państw bałtyckich „wobec niejasnych pohukiwań ze strony Rosji oraz niejasność polityki nuklearnej Federacji Rosyjskiej”.

Nie oznacza to, że stoimy u progu wojny, ale nie możemy tego zostawić bez odpowiedzi. Kierunek nadany w Newport jest niezłym kierunkiem. Problem, czy będziemy w stanie to w Warszawie popchnąć do przodu.

—mówił były ambasador przy NATO.

Według niego polskie założenia dot. szczytu „w dużym stopniu dotyczą symboliki politycznej: bazy, permanentna obecność wojsk Sojuszu”.

A trzeba to wszystko rozkładać bardziej na konkrety. Bez tych baz też nam się uda zrobić wiele rzeczy, a baz, według mnie, nie będzie.

—powiedział Nowak.

Zaznaczył, że zagrożenia dla wschodniej flanki NATO są traktowane w Sojuszu jako potencjalne, natomiast za wymagające natychmiastowej reakcji uważane są zagrożenia dla flanki południowej.

Jeżeli Polska przyjmie, że coś osiągniemy kosztem Południa, to się nam nie uda.

—podkreślił.

Podobnie, mówił, jest z kwestią relacji z Niemcami.

Jeżeli ktoś zakłada, że w toku negocjacyjnym przed szczytem NATO uda się wzmocnić pozycję Polski w NATO nie traktując Niemiec jako najpoważniejszego sojusznika i partnera, a budując jakąś tożsamość regionalną, to to jest złuda. Żaden sojusz w Sojuszu nam nie pomoże, a przeciwnie.

—ocenił Nowak.

Były dowódca Korpusu Północno-Wschodniego NATO gen. Bogusław Samol zaznaczył, że dopiero konflikt rosyjsko-ukraiński, w tym aneksja Krymu przez Rosję, „otworzył oczy” i spowodował zmianę w myśleniu dowódców NATO, a także zmianę w podejściu do bezpieczeństwa militarnego w regionie. Zaznaczył, że nadal nie wszyscy w Sojuszu podzielają przekonanie o realnym zagrożeniu ze strony Rosji.

Sztabowcy z krajów na zachód od Odry często mówią, że zagrożenia takiego nie ma.

—mówił.

Podobną opinię wyraził b. podsekretarz stanu w MON, b. ambasador w USA Robert Kupiecki. Według niego atmosfera polityczna przed szczytem NATO w Warszawie jest wyjątkowa. Jak mówił, o ile w Newport mogło się jeszcze niektórym państwom wydawać, że „Ukraina to jednorazowy wybryk Rosji”, o tyle obecnie trudno mieć takie złudzenia.

Wyraźnie widać, że trend pogarszania się warunków bezpieczeństwa na Wschodzie jest stałym trendem.

— mówił.

Według Kupieckiego uprawnione są tezy o „nowej zimnej wojnie”. Kupiecki ocenił, że należy zdemitologizować pojęcie baz NATO na wschodniej flance.

Nie mówimy tutaj o sztywnej obecności wojskowej, tylko o złożeniu dynamicznie ze sobą współgrających trzech elementów: obecność wojsk, plany związane z przygotowaniem tych wojsk do działania na miejscu, a także infrastruktura i sprzęt.

—mówił.

Według niego sprawa kolektywnej obrony NATO nie powinna być sprowadzana do „prostego elementu nagiej siły”.

Oczywiście naga siła to to, co liczy się w ostatecznym rozrachunku, ale jest też wiele innych elementów budujących wiarygodność NATO, o które warto zabiegać, także w perspektywie decyzji szczytu w Warszawie.

—mówił.

Zaznaczył, że solidarność Sojuszu jest nie mniej istotnym elementem niż siła militarna.

Pewne poczucie dotyczące determinacji w działaniu NATO w obliczu zagrożenia. Przeciwnik może bowiem próbować szczęścia widząc nawet elementy siły, ale nie widząc determinacji do jej wykorzystania.

—zaznaczył Kupiecki.

Warszawski szczyt NATO odbędzie się 8-9 lipca 2016 r. na Stadionie Narodowym; do Polski ma przyjechać ok. 2,5 tys. delegatów, wśród nich szefowie państw i rządów, liderzy ONZ, UE i Banku Światowego.

PAP

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.