Najpierw Ryszard Petru zapowiedział bardziej polityczne i głośniejsze, niż te kodowskie, marsze przeciw Prawu i Sprawiedliwości. Trudno zrozumieć, co to ma dokładnie znaczyć, ale bez wątpienia jest mocnym sygnałem odcięcia się od grupy dowodzonej przez słynnego pana Mateusza Kijowskiego. Pamiętamy przecież, że to Petru szedł w jej pierwszym marszu w pierwszym szeregu. Jednocześnie „Gazeta Wyborcza” zaczęła się wyraźnie od Kijowskiego dystansować, a w samym ruchu pęknięcia są coraz wyraźniejsze. W tym też czasie Grzegorz Schetyna rzucił hasło klubów obywatelskich, mających być platformą organizacji oporu przeciw obecnym rządom. W pierwszym poważnym wywiadzie po wyborze na szefa PO polityk ten dodał:
Nie chcę wykonywać nerwowych ruchów. To może być długi marsz
— mówił w „Wyborczej”.
Dodał, że najważniejsze dla partii będą wybory samorządowe, za dwa i pół roku, a na gabinet cieni też jeszcze nie czas. I jeszcze jeden cytat, pośrednio też o długim marszu:
Nie do końca jest dostrzegane to, że sytuacja dziś jest inna niż w latach 2005-2007. Wtedy największym kłopotem Kaczyńskiego było to, że musiał iść na kompromis z koalicjantami. To mu dało władzę, a później ją odebrało. Dziś z nikim nie musi się dogadywać.
Dla sympatyka prawicy to, że nie będzie powtórki z pierwszych rządów PiS, to oczywista oczywistość. Dla czytelnika GW i wyprowadzonego na ulicę aktywisty KOD, to pewnie szok. Ale dla Schetyny, sprawnego politycznego gracza, to już też oczywistość. I to warto odnotować. Mamy oto narastającą wśród liderów opozycji świadomość iż nie ma szans na szybkie wywrócenie tych rządów, a parcie na takie rozwiązanie, tylko opozycję osłabia, wyczerpuje jej zasoby. Z tego wynika jasny wniosek: KOD nie jest im potrzebny, jest potencjalną konkurencją, jest niekontrolowalnym elementem. Musi być więc rozmontowany i zastąpiony partyjnymi (a w każdym razie sterowalnymi) inicjatywami.
Podsumowując: partie polityczne establishmentu III RP rozpoczęły akcję likwidacji KOD. To ważna wiadomość, bo oznacza, że pogodziły się z rządami PiS. Zrozumiały, że to nie jest żaden epizod, ale silny przeciwnik, który zdołał mocno uchwycić stery władzy i ma potężne zaplecze społeczne.
Od siebie dodam kolejny wniosek: Platforma, Nowoczesna i Wyborcza musieli chyba dostrzec, że ich zasoby krajowe są dużo mniejsze niż się spodziewali. Cała konstrukcja monopolistycznej władzy Platformy okazała się zaskakująco krucha i łamliwa, a wielu sympatyków błyskawicznie zmieniło front. Z tego między innymi bierze się szaleńcze (bo szkodliwe w kraju, a nieskuteczne) parcie na zewnętrzną interwencję. To nie tyle strategia, co reakcja psychologiczna i mechanizm przykrycia krajowej słabości. No, ale to już temat na inny komentarz.
Podobnie jak charakter rządów PiS, które wbrew propagandzie przeciwników wcale nie wydają się być nastawione na konfrontację z całym światem. Odwrotnie - jawią się jako bardzo otwarte na oferty dołączenia do obozu. Przyjęcie przez Jarosława Kaczyńskiego nagrody „Człowieka Roku” z rąk wydawcy, którego pismo było po Smoleńsku liderem przemysłu pogardy i bluzgania na śp. Lecha Kaczyńskiego, jest tu ważnym politycznym sygnałem. No, ale to też temat na inny komentarz.
A tymczasem - bądźcie państwo z nami po jasnej stronie mocy, tak na wPolityce.pl jak i w tygodniku „w Sieci”:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/280400-partie-establishmentu-iii-rp-rozpoczely-akcje-likwidacji-kod-to-oznacza-ze-pogodzily-sie-z-trwaloscia-rzadow-pis