Andrzej Urbański: Wyrzucenie jedenastu dziennikarzy spośród trzystu - nie jest żadną czystką

fot. Fratria
fot. Fratria

Co tydzień „Gazeta Wyborcza” analizuje „Wiadomości” i z pierwszej analizy zapamiętałem najkrótszą puentę, która została tam zapisana: otóż wynika z niej, że „Wiadomości” przedstawiają fakty, zamiast analizować intencje. Z całym szacunkiem: intencje polityków są takie, siakie, czy owakie, a telewizja polska nie jest pracownią psychoanalizy, tylko powinna kierować się faktami - mówi Andrzej Urbański, były prezes TVP w rozmowie z Polską the Times, komentując ostatnie zmiany w mediach publicznych.

Na pytanie o porównanie standardów medialnych w Polsce i w innych krajach europejskich - Urbański mówi:

Po pierwsze - w każdym z krajów starej Europy wygląda to inaczej. Inaczej we Francji, gdzie jest podział między kanałami rządowymi, a kanałami opozycyjnymi. Inaczej w Niemczech, gdzie panuje konsensus w różnych stacjach telewizyjnych, którego efektem jest to, że czasami dochodzi do takich skandali, jak milczenie w sprawie tysiąca kilkuset zgłoszonych gwałtów w Kolonii. To jest wpadka niewyobrażalna! Inaczej jest w Wielkiej Brytanii, gdzie telewizja publiczna, mówię o BBC, jest lekko odchylona na lewo, a niektórzy uważają, że wcale nie lekko. Mówię o Anglikach, oczywiście. Także wygląda to bardzo różnie i na tym tle telewizja polska nie wyróżnia się ani niczym złym, ani niczym pozytywnym, to znaczy jest taka, jaka jest. Za każdym razem układ rządowy ma przewagę w TVP i trwa to od 20 lat.

Przy czy Urbański wyraźnie dystansuje się od postulatu Krystyny Pawłowicz, która uważa, że TVP powinna być prorządowa z założenia.

Nie zgadzam się nie dlatego, że dzisiaj jest taki rząd, a wczoraj był inny. Tylko dlatego, że media publiczne muszą także w kwestii informacji przedstawiać wersję, która jest wiarygodna dla większości publiczności. Ja, kiedy byłem prezesem, miałem wskaźnik wiarygodności 82 procent, za mną był Polsat, potem był TVN, o kilka procentów niżej. Czy w tym sensie robiłem telewizję prorządową? Raz przerwałem ramówkę, żeby nadać jakiś komunikat rządowy, za co jestem do tej pory piętnowany przez „Gazetę Wyborczą”. Dla publiczności wiarygodność telewizji buduje nie tylko informacja, ale także inne propozycje, które oglądają w telewizji. Zobaczymy, jaką będzie miał po pół roku wiarygodność obecny prezes TVP

— mówi Urbański. Odcina się jednak od zarzutów o przeprowadzenie czystek w telewizji publicznej.

Z tego, co pamiętam, za moich czasów dziennikarzy zatrudnionych w TVP było około trzystu. Dzisiaj jest może kilkadziesiąt osób mniej, więc wyrzucenie jedenastu z nich, nie jest żadną czystką.

Urbański pozytywnie ocenia sposób sprawowania urzędu przez Andrzeja Dudę.

Z uwagą śledzę, jak się porusza w kwestiach polityki zewnętrznej i polityki wewnętrznej pan prezydent. Łatwiej jest powiedzieć, że plusy zbiera, jeśli chodzi o politykę zewnętrzną. Wszystkie jego wizyty, były wizytami celowymi. Miały na celu ożywienie podmiotowości Polski na arenie międzynarodowej, ze szczególnym uwzględnieniem tegorocznych obrad NATO w Warszawie. I to jest jak gdyby cel główny dla prezydenta, żeby zbudować taką większość, która pozwoli w czasie tych obrad przesunąć środki natowskie z głębi Europy na te obszary, który są dla nas najważniejsze, czyli na teren republik nadbałtyckich i teren Polski.

Według Urbańskiego nie ma też uzasadnienia zarzut, że Duda nie jest politykiem samodzielnym.

Znam więcej kuluarów niż większość dziennikarzy i chcę powiedzieć, że z tego, co wiem, a wiem dosyć dokładnie, taka relacja tam nie występuje. To znaczy, zarówno kancelaria jak i pan prezydent trzymają się nieco z daleka i z dystansem wobec prezesa Jarosława Kaczyńskiego.

Były szef Kancelarii Lecha Kaczyńskiego nie ma też wątpliwości, że prezydent nie przyjmując ślubowania wybranych przez poprzednią koalicje sędziów TK postępuje słusznie.

Te działania służą temu, żeby poprawić pluralizm w Trybunale Konstytucyjnym. Jeżeli przyjmuje się założenie, że wszystko wolno Platformie, a Prawu i Sprawiedliwości nic nie wolno, to z całym szacunkiem, ja takiego założenia nie przyjmuję

— stwierdza i wyjaśnia:

Jeżeli byłaby zgoda kogokolwiek na to, aby Trybunał na piętnastu członków liczył czternastu rekomendowanych przez PO, to byłaby to zgoda samobójcza. To znaczy układ władzy Polsce zostałby sparaliżowany z prostej przyczyny: część sędziów Trybunału Konstytucyjnego, byłaby zobowiązana wobec tych, którzy ich rekomendowali, żeby zaspakajać ich potrzeby, część może zwolniłaby się z tego obowiązku, część nie, ale w ten sposób powstałaby zapora dla reform realizowanych przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. Gdyby ktoś się na to zgodził, mówię o politykach, z tej czy tamtej opcji, zachowałby się infantylnie. Zachowałby się, jak pierwsza dziewica w polityce

— mówi Andrzej Urbański.

ansa/ Polska the Times


W zestawie taniej! Polecamy „wSklepiku.pl” pakiet 2 książek: „Pożegnanie z salonem”. W kolekcji: „Alfabet Salonu” - Krzysztof Feusette oraz „Resortowe dzieci. Media”(tom 1) - Dorota Kania, Jerzy Targalski, Maciej Marosz.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych