W ramach unijnych programów relokacji uchodźców w latach 2016-2017 do krajów UE ma trafić 160 tys. osób z terytoriów Grecji oraz Włoch. To do tych krajów napłynęła większość spośród ponad miliona migrantów, którzy przybyli do Europy w 2015 r. Relokacja idzie jednak jak krew z nosa. Do tej pory do państw UE trafiło zaledwie 414 osób - pisze niemiecki dziennik „Die Welt”, powołując się na dane ujawnione przez rzeczniczkę greckiego rządu Olgę Gerovasili.
Według gazety większość rozlokowanych uchodźców przyjęły Finlandia (140), Francja (62) oraz Holandia (50). Szwecja przyjęła 39 osób, a Luksemburg 30. Najmniej przyjęły Niemcy: zaledwie 21, choć zobowiązały się we wrześniu ub. r. do przyjęcia ponad 30 tys.
Polska w tym i przyszłym roku ma przyjąć ok. 7 tys. osób, z czego maksymalnie 400 jeszcze w roku bieżącym. Mają to być m.in. syryjskie rodziny. Jak na razie jednak nad Wisłę nie trafił ani jeden imigrant. Podobnie jak do Czech i Słowacji.
W sumie 15 krajów UE robi co może, by nie przyjmować uchodźców. Są to m.in. Rumunia, Austria, Chorwacja, Bułgaria, Słowenia, Cypr, Malta, Estonia i Łotwa
—pisze „Die Welt”. Grecja, Włochy i Węgry są wyjęte spod systemu kwot. Tymczasem uchodźcy nadal idą i płyną do Europy. W sobotę u wybrzeży greckiej wyspy Lesbos utonęło 37 imigrantów. Uratowano 75 osób. Przez cały styczeń do Grecji z Turcji przedostało się ponad 56 tys. osób. Więcej niż w czerwcu 2015 r., gdy zarejestrowano w Grecji rekordową liczbę imigrantów.
Niechęć krajów UE do przyjmowania imigrantów bierze się stąd, że proces ich rejestracji jest bardziej dziurawy niż ser szwajcarski. Przez ostatnie pół roku w Grecji i we Włoszech miało powstać 11 tzw. hotspotów, czyli punktów rejestracji imigrantów, na których wstępnie decydowano by, komu przysługuje azyl w Unii Europejskiej, a kto jest nielegalnym imigrantem i powinien opuścić teren Unii. Te ośrodki miałyby być zarazem miejscami zatrzymań, których uchodźcy nie mogliby opuszczać do czasu sprawdzenia ich tożsamości.
Powstały tylko dwa, na włoskiej Lampedusie i Lesbos. W tym czasie do Grecji dotarło prawie pół miliona osób, a odciski palców pobrano zaledwie od 121 tys. We Włoszech nie było lepiej. Na około 65 tys. przybyłych na Lampedusę do unijnej bazy danych Eurodac trafiło tylko 29 tys. odcisków palców. Wielu uchodźców nie ma przy sobie dokumentów tożsamości. Nie wiadomo więc kim są i skąd przyjechali. Grecy i Włosi mimo tego pozwalają im dalej podróżować do Europy.
Tymczasem Koloński Instytut ds. Badań nad Niemiecką Gospodarką (IWF) obliczyli ile będzie kosztowało utrzymanie ponad 1,1 mln imigrantów, którzy napłynęli w ub.r. do Niemiec. Jak się okazuje, o wiele więcej niż spodziewał się rząd w Berlinie.
Trzeba będzie znaleźć w budżecie w przeciągu następnych 2 lat dodatkowe 50 mld euro. Przyjęliśmy 1,1 mln imigrantów. Połowa z nich złożyła już podanie o azyl. To rekord w historii Republiki Federalnej Niemiec. W 2017 r. rząd będzie musiał zaciągnąć nowe kredyty, by móc sfinansować wydatki związane z masową imigracją
—głosi raport IWF. Te wydatki to głównie kursy językowe i integracyjne, wyżywienie oraz zakwaterowanie – obliczone przez IWF na 17 mld euro.
Napływ imigrantów obciąży jednak nie tylko budżet federalny. Wiele krajów związkowych będzie musiało się zadłużyć, by pokryć koszta wynikające z kryzysu uchodźczego. Niektóre już zużyły wszystkie swoje finansowe rezerwy
—głosi raport IWF dalej.
Ryb, welt.de
Polecamy „wSklepiku.pl”: „Niemcy - narodziny państwa” - Prinz Friedrich.
Pierwsza na polskim rynku synteza najwcześniejszego okresu dziejów ziem niemieckich, na tle historii Europy Środkowej od późnego antyku aż po wczesne średniowiecze.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/280105-utrzymanie-imigrantow-bedzie-kosztowalo-niemcy-ponad-50-mld-euro-trzeba-bedzie-zaciagnac-kredyty-by-to-sfinansowac