PiS - tak jak w latach 2005-2007 - musi liczyć się z tym, że jakiekolwiek błędy prokuratorów spadną na konto rządzących. Trochę tak jak w przypadku błędów prokuratury ws. Amber Gold, które poszły na konto Platformy, bo to był ich system, tak błędy, które popełni prokuratura teraz, będą szły na konto PiS i wspierały przekaz opozycji
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl dr Jarosław Flis, komentując zmiany w prokuraturze przyjęte przez parlament.
wPolityce.pl: PiS spełnia swoje obietnice wyborcze i łączy funkcje ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Podział ról w Sejmie dość oczywisty: opozycja krzyczy o państwie policyjnym, rząd o wreszcie sprawnym i uczciwym wymiarze sprawiedliwości. Jak pan odbiera ten pomysł?
dr Jarosław Flis, socjolog, Uniwersytet Jagielloński: Myślę, że jest to próba złapania delikatnej równowagi pomiędzy obawą obecną wszędzie na świecie - że władza może być nadużywana i tym, że władza bez kontroli jest podatna na pokusy. Pytanie, która pokusa jest większa - z jednej strony mamy bowiem możliwość autonomizacji prokuratury i robienia przez nią tego, co lobby środowiskowe uznaje za istotne, a z drugiej używanie prokuratury jako narzędzia w walce o władzę.
Obywatelowi byłoby dużo łatwiej przyjąć zmiany, gdyby miał przekonanie, że rządzący są świadomi tego napięcia i że starają się, by to napięcie oswoić. Mam jednak wątpliwości - w tym sporze przez ostatnie lata każda ze stron zwracała uwagę na jedno z tych niebezpieczeństw, a nie na obydwa. Łapaliśmy zatem te równowagę przez chybotanie się łódki a to w jedną, a to w drugą stronę.
Dziś widzi pan przechył w tę drugą - po kilku ładnych latach przerwy.
Tak, dziś mamy wygięcie w drugą stronę. Co wydaje się ważne z punktu widzenia rządzących - jak się bierze odpowiedzialność za taką kwestię jak prokuratura, to trzeba się liczyć z tym, że będzie się na cenzurowanym. Każda taka akcja jak to nieszczęsne zdarzenie w Nowym Sączu w sprawie filmiku internauty pójdzie na konto rządzących. Odpowiedzialność poniosą nie tylko za to, co dobre w działaniach prokuratury, ale i złe: czasem jej bezsilność, a czasem wyraźne nadużycia.
A może to bardziej przejrzysta sytuacja, w której politycy nie udają, że działanie prokuratury ich nie interesuje, tylko są odpowiedzialni przed opinią publiczną i za tę kwestię.
To prawda, ale otwartym pozostaje pytanie o używanie prokuratury w walce politycznej. Gdy prokuraturę wezwie się do galopu, to dopiero zobaczymy, czy ona nie będzie popełniała jeszcze więcej błędów. Oczywiście nie musi tak być, ale byłoby dobrze, gdyby rządzący publicznie dawali wyraz przekonaniu, że zdają sobie sprawę z problemów, które rodzi - lub może rodzić - to rozwiązanie. Nawet jeśli sami rządzący nie będą oczekiwali określonych zachowań prokuratorów, to może dojść do sytuacji, w której ktoś będzie myślał, że oni jednak oczekują i będzie dostosowywał swoje działania pod te oczekiwania.
Jak to może wyglądać w praktyce? Ulubiony przykład z mojej działki to opowieść byłego prezesa TK, któremu - gdy był w trakcie wyborów pełnomocnikiem jednej ze stron - i nazajutrz rano poszedł do swojego warzywniaka, pani sąsiadka powiedziała: „Panie senatorze, na pewno wygramy - sama dorzuciłam 20 głosów”. (śmiech)
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
PiS - tak jak w latach 2005-2007 - musi liczyć się z tym, że jakiekolwiek błędy prokuratorów spadną na konto rządzących. Trochę tak jak w przypadku błędów prokuratury ws. Amber Gold, które poszły na konto Platformy, bo to był ich system, tak błędy, które popełni prokuratura teraz, będą szły na konto PiS i wspierały przekaz opozycji
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl dr Jarosław Flis, komentując zmiany w prokuraturze przyjęte przez parlament.
wPolityce.pl: PiS spełnia swoje obietnice wyborcze i łączy funkcje ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Podział ról w Sejmie dość oczywisty: opozycja krzyczy o państwie policyjnym, rząd o wreszcie sprawnym i uczciwym wymiarze sprawiedliwości. Jak pan odbiera ten pomysł?
dr Jarosław Flis, socjolog, Uniwersytet Jagielloński: Myślę, że jest to próba złapania delikatnej równowagi pomiędzy obawą obecną wszędzie na świecie - że władza może być nadużywana i tym, że władza bez kontroli jest podatna na pokusy. Pytanie, która pokusa jest większa - z jednej strony mamy bowiem możliwość autonomizacji prokuratury i robienia przez nią tego, co lobby środowiskowe uznaje za istotne, a z drugiej używanie prokuratury jako narzędzia w walce o władzę.
Obywatelowi byłoby dużo łatwiej przyjąć zmiany, gdyby miał przekonanie, że rządzący są świadomi tego napięcia i że starają się, by to napięcie oswoić. Mam jednak wątpliwości - w tym sporze przez ostatnie lata każda ze stron zwracała uwagę na jedno z tych niebezpieczeństw, a nie na obydwa. Łapaliśmy zatem te równowagę przez chybotanie się łódki a to w jedną, a to w drugą stronę.
Dziś widzi pan przechył w tę drugą - po kilku ładnych latach przerwy.
Tak, dziś mamy wygięcie w drugą stronę. Co wydaje się ważne z punktu widzenia rządzących - jak się bierze odpowiedzialność za taką kwestię jak prokuratura, to trzeba się liczyć z tym, że będzie się na cenzurowanym. Każda taka akcja jak to nieszczęsne zdarzenie w Nowym Sączu w sprawie filmiku internauty pójdzie na konto rządzących. Odpowiedzialność poniosą nie tylko za to, co dobre w działaniach prokuratury, ale i złe: czasem jej bezsilność, a czasem wyraźne nadużycia.
A może to bardziej przejrzysta sytuacja, w której politycy nie udają, że działanie prokuratury ich nie interesuje, tylko są odpowiedzialni przed opinią publiczną i za tę kwestię.
To prawda, ale otwartym pozostaje pytanie o używanie prokuratury w walce politycznej. Gdy prokuraturę wezwie się do galopu, to dopiero zobaczymy, czy ona nie będzie popełniała jeszcze więcej błędów. Oczywiście nie musi tak być, ale byłoby dobrze, gdyby rządzący publicznie dawali wyraz przekonaniu, że zdają sobie sprawę z problemów, które rodzi - lub może rodzić - to rozwiązanie. Nawet jeśli sami rządzący nie będą oczekiwali określonych zachowań prokuratorów, to może dojść do sytuacji, w której ktoś będzie myślał, że oni jednak oczekują i będzie dostosowywał swoje działania pod te oczekiwania.
Jak to może wyglądać w praktyce? Ulubiony przykład z mojej działki to opowieść byłego prezesa TK, któremu - gdy był w trakcie wyborów pełnomocnikiem jednej ze stron - i nazajutrz rano poszedł do swojego warzywniaka, pani sąsiadka powiedziała: „Panie senatorze, na pewno wygramy - sama dorzuciłam 20 głosów”. (śmiech)
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/279954-nasz-wywiad-co-dalej-po-zmianach-w-prokuraturze-jaroslaw-flis-pis-poniesie-odpowiedzialnosc-i-za-dobre-i-za-zle-dzialania-wymiaru-sprawiedliwosci-czy-urosnie-pozycja-ministra-ziobry