Po artykule w „Foreign Policy”, po donosach na Polskę i ultimatum ktoś powinien walnąć pięścią w stół

Czytaj więcej 50% taniej
Subskrybuj
Fot. PAP/Radek Pietruszka
Fot. PAP/Radek Pietruszka

Platforma Obywatelska postawiła prezydentowi Andrzejowi Dudzie i rządowi Beaty Szydło ultimatum w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. Rządzący mają dwa tygodnie na rozwiązanie problemu w sposób satysfakcjonujący PO. Z kolei prof. Jadwiga Staniszkis i prof. Paweł Śpiewak w TVN 24 odwołali się do innego ultimatum, którego autorami są Bruce Ackerman i Maciej Kisilowski, a opublikowali je w amerykańskim piśmie „Foreign Policy” (do niedawna należącym do The Washington Post Company). I państwo profesorstwo zgodzili się z niektórymi wnioskami autorów artykułu (omówię go poniżej). A wszystko to w czasie, gdy jeszcze nie wybrzmiało ultimatum sformułowane przez wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej Holendra Fransa Timmermansa, komisarza z Niemiec ds. gospodarki cyfrowej i społeczeństwa Günthera Oettingera, przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Niemca Martina Schulza oraz szefa frakcji liberalnej w europarlamencie, byłego premiera Belgii Guya Verhofstadta.

Zaledwie 19 stycznia 2016 r. doszło do debaty o Polsce w Parlamencie Europejskim, wywołanej przez panów Schulza, Timmermansa, Oettingera i Verhofstadta. A kilkanaście dni wcześniej w innym amerykańskim piśmie – „Foreign Affairs” ukazał się artykuł Daniela Kelemena i Mitchella Orensteina, gdzie padło dramatyczne pytanie o to, czy nadeszły „ostatnie dni polskiej demokracji”. A w tekście dostaliśmy opis prawdziwej apokalipsy i katastrofy, jaką Polsce i Europie zgotowali rząd Beaty Szydło, prezydent Andrzej Duda oraz PiS z Jarosławem Kaczyńskim. Czyli postawione w artykule pytanie wydaje się całkiem retoryczne. Po przeczytaniu i wysłuchaniu tego wszystkiego poczułem się jak Polacy żyjący u schyłku II RP, gdy wieczorem 31 sierpnia 1939 r. ambasador Józef Lipski dostał szesnastopunktowe ultimatum od szefa MSZ III Rzeszy Joachima von Ribbentropa.

Artykuł „Obama jedyną nadzieją Polski” Bruce’a Ackermana i Macieja Kisilowskiego jest o tyle wart przywołania, że czegoś tak kuriozalnego, bezczelnego, obrzydliwego i obraźliwego w stosunku do władz suwerennego, demokratycznego państwa członkowskiego Unii Europejskiej w piśmie uchodzącym za poważne i opiniotwórcze chyba nigdy nie było. Ackerman i Kisilowski apelują do Baracka Obamy, by przywołał Polskę do porządku. Bo prezydent USA, mający przed sobą ostatnie 10 miesięcy władzy, jest ostatnią nadzieją na zawrócenie naszego kraju z drogi do totalitaryzmu. Autorzy żalą się, że PiS to wielcy spryciarze, którzy mogą przechytrzyć instytucje unijne i te nie zrobią nic, by uratować Polskę dla demokracji. Tym bardziej że Unia ma mnóstwo innych problemów. Ale przecież nie można pozwolić na to, żeby pisowski reżim uniknął zasłużonej kary.

Ackerman i Kisilowski leją łzy, że siepacze z PiS nie tylko obalają w Polsce demokrację i zagrażają wolnym wyborom w przyszłości, ale też np. wywalili z pracy wielu bezpartyjnych fachowców, bohaterów służby cywilnej oraz upolitycznili niezależne instytucje. Zważywszy na ogrom zbrodni PiS Ackerman i Kisilowski żądają, aby administracja Baracka Obamy nie zgodziła się na szczyt NATO w Polsce, a gdyby miał się on odbyć, to prezydent USA powinien go zbojkotować, jeśli Komisja Europejska będzie nadal prowadzić dochodzenie przeciwko Polsce. Ackerman i Kisilowski czują się tak pewnie w stawianiu Polski do raportu, że sami dają jedynie słuszną wykładnię polskiej ustawy zasadniczej odnośnie uprawnień prezydenta w zaprzysięganiu sędziów TK i wiedzą najlepiej, co jest dla Polski i Trybunału optymalne i w pełni zgodne z konstytucją RP. Więcej nawet, Ackerman i Kisilowski uważają, że tylko jeśli prezydent Duda pójdzie na kompromis w sprawie TK (czyli przyjmie ultimatum), będzie mógł przewodniczyć szczytowi NATO w Polsce.

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych