Prof. Legutko: "Urzędnicy działają na szkodę UE. Największe zagrożenie dla Unii stanowią nie eurosceptycy, lecz eurofederaliści, którzy zrażają do Unii całe społeczeństwa." NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Radek Pietruszka
PAP/Radek Pietruszka

Już w czasie obrad padły zarzuty, że polska premier pozytywnie reagowała na wsparcie polskich argumentów przez eurosceptyków. Oczywiście zostało to szybko podchwycone przez lewicowo-liberalne media w kraju.

Jeśli ktoś mówi rzeczy życzliwe o kraju pani premier, to rzeczą zupełnie naturalną jest pozytywna reakcja. Warto zauważyć, że ten zarzut padł w sytuacji, gdy już zupełnie brakło innych argumentów. Szefowa Zielonych - Rebecca Harms zapytała: co pani się tak uśmiecha do tych eurosceptyków. Podobnie z komunistką Gabriele Zimmer, która też mówiła, że nasza premier nie powinna się uśmiechać. To była ta amunicja, która została przejęta przez krajowych „PiS-ożerców” i zrobiono z tego główny przekaz. Ale powtórzę: ten argument pojawił się wtedy, gdy nic konkretnego nie mogli nam zarzucić.

Jakie były reakcje po debacie? Co się mówiło w kuluarach? Gratulowano wam skuteczności?

Tak, jest poczucie, że sukces jest po naszej stronie. I to dla wielu było zaskoczenie, bo spodziewali się czegoś innego, niż naszego „zwycięstwa na punkty”. Jednak to jedna sprawa. Druga to reakcja Komisji Europejskiej. O ile ze strony Rady minister z Holandii wyrażał się bardzo oględnie i tylko coś napomknął o wartościach, o tyle głosy wiceprzewodniczącego Timmermansa, jak i komisarza Oettingera były bardzo nieprzyjemne. Widać, że w ogóle nie będą się mitygować w naszej sprawie, a to, iż w ogóle jest wątpliwa podstawa prawna do ich działań, to ich przed niczym nie powstrzymuje. Oettinger powiedział nawet coś takiego, co jest zupełnie zdumiewające, że przed wprowadzeniem pod obrady Sejmu dużej ustawy medialnej, trzeba ją przedyskutować, skonsultować i uzyskać dla niej aprobatę Komisji Europejskiej! To jakieś niebywałe wymaganie, żeby wybieralne, demokratyczne ciało musiało uzyskiwać zgodę i aprobatę urzędników mianowanych, niewybieralnych.

To dobry przykład tych podwójnych standardów, o których państwo mówiliście podczas debaty, prawda?

To są właśnie te podwójne standardy i to jest to działanie, że metodą faktów dokonanych Komisja uzurpuje sobie nowe kompetencje. Przykład polski jest traktowany jako precedens w oparciu o który można zbudować dodatkowe uprawnienia kompletnie pozaprawne, niemające żadnego uzasadnienia w traktatach. To jest ten zły aspekt tej sprawy. Polski rząd będzie miał ciężko, to nie ulega wątpliwości.

Zapewne, ale Polska nie może zgodzić się na przedstawianie do aprobaty jakimś eurokratom naszych, wewnętrznych rozwiązań, ustaw, jakichkolwiek dokumentów.

Oczywiście, że nie. To jest wykluczone. Jednak sam fakt, że komisarz coś takiego mówi pokazuje jaka tam u nich panuje arogancja i jakie mają ambicje rządzenia.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

« poprzednia strona
123
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych