Zwycięska dla PiS debata w Strasburgu to koniec planu obalenia nowego rządu, to klęska próby medialno-unijno-ulicznego zamachu stanu

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Premier Beata Szydło i minister spraw zagranicznych Holandii Bert Koenders podczas debaty o sytuacji w Polsce, 19 bm. w Parlamencie Europejskim w Strasburgu. Fot. PAP/Radek Pietruszka
Premier Beata Szydło i minister spraw zagranicznych Holandii Bert Koenders podczas debaty o sytuacji w Polsce, 19 bm. w Parlamencie Europejskim w Strasburgu. Fot. PAP/Radek Pietruszka

Scenariusz najwyraźniej się sypie, ale niektórzy jakby nie zauważyli. A może to sensory się rozregulowały? A może koledzy z banków w Berlinie obiecali co innego?

Nie na taki, zwycięski dla PiS, przebieg debaty w Parlamencie Europejskim, liczył chyba Ryszard Petru, kiedy rano zapowiadał dążenie do przedterminowych wyborów. Ktoś musiał „liderowi opozycji”, jakim się sam mianował, wmówić, że wszystko idzie jak trzeba, ulica w Polsce już milionami zrewoltowana, a dzielni niemieccy koledzy, choć w roli unijnych wyłącznie działaczy, wbiją ostatecznie osikowy kołek w serce pisowskiej hydry.

Tak to w planach wyglądało. Kiedy spojrzymy wstecz do wyborów parlamentarnych, dostrzeżemy wyraźną agendę działań zmierzających do zakwestionowania ich wyniku.

1. Odrzucenie starych szyldów. Skompromitowaną Platformę zastępuje świeżuteńki KOD.

2. Zmasowany atak medialny przy użyciu wszystkich dostępnych mediów. A więc wszystkich największych telewizji.

3. Wyprowadzenie ludzi na ulicę. Wiadomo, że Polska jest pęknięta na pół, więc można było liczyć na miliony.

4. Uruchomienie interwencji unijnej i ataku spekulacyjnego

Jedno wynikało z drugiego. Był to plan dość szaleńczy, ale mógł się przecież powieść. Dziś wiemy, że, na szczęście dla Polski, nie udał się. Zza KOD-u wyłaziły stare szyldy i twarze, media niezależne okazały się zdolne do obrony demokracji, ludzi wyszło malutko w porównaniu z wielkimi marszami okołopisowskimi, atak z osłabionej kryzysami Unii wyszedł słabszy niż oczekiwano, spotkał się też z profesjonalną odpowiedzią polskiego rządu i posłów do PE.

Wtorkowa debata w Parlamencie Europejskim była ważnym momentem tej walki. Możemy mówić o końcu pewnego etapu. Obóz odnowy Polski wystawił doskonałą, zgraną drużynę. Plan był przemyślany. Od neutralizacji agresywnych zapędów Donalda Tuska (rola Andrzeja Dudy) przez profesjonalne wystąpienia polskich parlamentarzystów i spokojny ton Beaty Szydło. Świadomość transmisji telewizyjnej z kolei chyba zawstydziła naszych współczesnych targowiczan.

W sumie krytyka była słaba i pozbawiona treści (bo jak się odcedzi pianę, to nie ma za co krytykować), a odpowiedzi merytoryczne i wiarygodne. Zwracało też uwagę bardzo wiele mocnych głosów z innych państw wspierających polskie prawo do naprawy państwa. W pamięć zapadnie z tego grona zapewne Petr Mach.

CZYTAJ: Ważny akcent podczas debaty w PE. Czeski europoseł wystąpił z plakietką „Jestem Polakiem”. WIDEO

W sumie, zwycięska dla PiS debata w Strasburgu to koniec planu obalenia nowego rządu, to klęska próby medialno-unijno-ulicznego zamachu stanu. W Brukseli, Strasburgu i Berlnie chyba to już wiedzą. Dobrze, by i tutejsi działacze obecnej opozycji to dostrzegli. Mają prawo dążyć do zmiany, ale na szantaże i interwencje z zewnątrz Polacy im nie pozwolą. Precyzyjniej: nie pozwolili. Czas na prawdziwe 100 dni spokoju dla nowego gabinetu.

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych