Jak imigranci „znaczą teren”? Nie tylko gwałtami w sylwestra. Szokujące sceny z niemiecko-polskiego pogranicza! Z Sejmu wzięte...

fot. wPolityce.pl/PAP/EPA
fot. wPolityce.pl/PAP/EPA

Media niemieckie o tym nie piszą, bo wolą tropić rzekome zagrożenia dla demokracji w Polsce. Nawet gwałty popełniane przez rozwydrzonych imigrantów w noc sylwestrową, nie od razu przebiły się w Niemczech przez niewidoczną, szklaną cenzurę poprawności politycznej. Ale to, o czym się nie pisze, wcale nie przestaje istnieć.

Skoro niemieccy politycy bezczelnie zaglądają w nasze sprawy, my spójrzmy, co dzieje się na ich podwórku. Ot, tuż za polsko-niemiecką granicą. Swoistą sondę w codzienne życie Niemców, którym Angela Merkel zafundowała „humanitarną asymilację” z islamskimi przybyszami, zapuścił Jacek Kurzępa z PiS. Jako poseł ziemi lubuskiej, pochodzący z powiatu krośnieńskiego (Krosno Odrzańskie) graniczącego z Niemcami, wie co w trawie piszczy po drugiej stronie Odry.

Mur berliński runął, w jego miejsce powstają przydomowe fortyfikacje, szańce i bariery. Polityczna poprawność multikulti utknęła na progu domu, zlęknionego, niemieckiego domu

— opisuje atmosferę w Niemczech.

Przestrzega przed przelaniem się fali imigrantów na naszą stronę.

Uchylmy drzwi niepewności, a zaleje nas gwałt i przemoc nie do pohamowania. Nie odbierajmy zatem służbom oczu, nie zatykajmy im uszu, bo u nas stanie się to samo

— apeluje w oświadczeniu poselskim.

Czytaj dalej na następnej stronie ===>

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych