Ratingi nie wyskakują z głowy bogini mądrości. Jeszcze kilka lat temu obiektywność ich ocen krytykował nawet…. Jean-Claude Juncker

Fot. PAP/EPA
Fot. PAP/EPA

Ja oczywiście wiem, że zawsze kiedy agencje ratingowe obniżają jakiemuś krajowi ocenę, rządzący tym krajem odpowiadają, że to z przyczyn politycznych. Na co nieodmiennie odpowiedzią jest szyderstwo. Choć przypomnijmy, że i ci najczęściej szydzący, kiedy sprawa zaczyna dotyczyć ich samych, gwałtownie zmieniają stanowisko i potrafią formułować tezy podobne do tych, które dotąd były według nich podobno jakimś horrendum.

Przecież parę lat temu, po fali obniżek ratingów, dotykających krajów Unii Europejskiej wielu najzupełniej mainstreamowych zachodnioeu­ro­pej­skich ekonomistów i polityków wzywało do zerwania z przynoszącą ich zdaniem destrukcyjne efekty „kulturą ratingów kredytowych”. I proponowało (np. Guido Westerwelle, ówczesny minister spraw zagranicznych Niemiec, a także Jean-Claude Juncker) utworzenie europejskiej agencji ratingowej, by monopolu na tę działalność nie mieli (będący przecież konkurentami Unii, więc nie zainteresowani w jej gospodarczym sukcesie) Amerykanie…

Wtedy też unijny nadzór finansowy oceniając trzy zarejestrowane w Europie, wiodące agencje ratingowe: Fitch, Moody’s i Standard & Poor’s, dopatrzył się w ich działalności braku transparentności (braki w dokumentowaniu pracy, zwłaszcza głosowań w komitetach przyznających ratingi). Mogące – dopowiedzmy - owocować dowolnością i woluntaryzmem decyzji. Zaś komisarz UE ds. rynku wewnętrznego Michel Barnier naciskał na  umożliwienie inwestorom pozywania agencji za błędne ratingi; chciał też by ocenom wiarygodności kredytowej rządów towarzyszyły szersze niż dotąd, uzasadniające tę ocenę raporty.

Można by jednak ulec szyderstwu i zaakceptować tezę, iż ci którzy sugerują iż za ratingami może skrywać się motywacja tajona i bynajmniej nie wyłącznie ekonomiczna to wyłącznie zwolennicy „spiskowej teorii dziejów”, tylko że…

Tylko że „GW” cytuje Martę Petka-Zagajewską, główną ekonomistkę Raiffeisen Polbanku, która podkreśla że jest zaskoczona decyzją „Standard&Poor’s”, bo dotąd agencje zmieniały ratingi dopiero po wyraźnym pogorszeniu się sytuacji finansów publicznych w danym kraju. A  w Polsce przecież nic takiego dotąd nie miało miejsca.

Oczywiście można na to odpowiedzieć, że jest to efekt tego, ze agencje po prostu ostatnio się miotają. Nie potrafiły przewidzieć żadnego kryzysu, w tym ostatniego światowego kryzysu finansowego. Ani też amerykańskiego kryzysu na rynku nieruchomości – w efekcie tej ostatniej wpadki Standard&Poor’s, ta sama agencja która teraz zmniejszyła rating naszego kraju, w wyniku zawartej przed sądem ugody zobowiązała się do zapłacenia 1,38 mld dolarów odszkodowania rządowi USA

Zaś bank Lehman Brothers miał bardzo wysokie ratingi – aż do swego upadku… A jeszcze w 2009 r. agencje ratingowe przyznawały obligacjom greckim oceny na bardzo wysokim poziomie (A), choć wielu analityków uważa, że gdyby kierowały się obiektywnymi kryteriami, powinny ocenę obniżyć już na początku lat 2000. Teraz więc wolą dmuchać na nawet nie tylko zimne, ale i lodowate.

Ale miotanie się agencji – to tylko część prawdy.

12
następna strona »

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.