Prof. Zybertowicz: W kontekście kryzysu imigracyjnego ważne jest wyprzedzające myślenie strategiczne

zybertowicz.pl
zybertowicz.pl

W kontekście kryzysu imigracyjnego ważne jest wyprzedzające myślenie strategiczne, które może chronić przed późniejszymi ciężkimi dylematami taktycznymi - mówił we wtorek w Dąbrowie Górniczej doradca społeczny prezydenta, socjolog prof. Andrzej Zybertowicz.

Doradca prezydenta brał udział w debacie nt. zagrożeń dla Polski wynikających z kryzysu imigracyjnego, którą zorganizowała Wyższa Szkoła Biznesu w Dąbrowie Górniczej. Postulował m.in. odejście od prób eksportowania demokracji w miejsca, gdzie destabilizacja autorytarnych reżimów skutkuje m.in. znacznie większymi ofiarami. Ocenił również, że w kontekście różnych zagrożeń Unia Europejska być może będzie musiała przemyśleć kwestię neoliberalnej formuły demokracji.

Odpowiadając na pytanie o metody radzenia sobie z kryzysem migracyjnym doradca prezydenta nawiązał do wcześniejszego wystąpienia, jakie wygłosił tunezyjski ekspert ds. migracji, dr Sayfeddine Mohamed z Uniwersytetu w Kabis. Tunezyjczyk mówił o tamtejszych doświadczeniach z migrantami; wskazał m.in. na trudności we współpracy w tym zakresie z sąsiednią Libią, jakie wystąpiły po destabilizacji tego kraju.

Jakim państwem była Libia, zanim stała się państwem upadłym? () Przewidywalnym, państwem które eksportowało surowce w kluczowym wymiarze (), ale państwem dyktatorskim. To naloty krajów demokratycznego lotnictwa natowskiego przyczyniły się do dezorganizacji systemu w regionie

— mówił Zybertowicz.

Zaznaczył, że z tej perspektywy Stany Zjednoczone przez dekady „miały o wiele mądrzejszą politykę”.

Jeśli dany reżim autorytarny gwarantował stabilność w regionie, to miał on ciche wsparcie Waszyngtonu ze świadomością, że próba wprowadzenia demokracji na siłę, obalenia autorytarnego rządu w sytuacji, gdy społeczeństwo obywatelskie nie ma tam żadnego podglebia, może doprowadzić do jeszcze większej skali ofiar

— zaznaczył doradca prezydenta.

Według niego płynie z tego wniosek, że wobec potrzeby rozwiązywania problemu imigracyjnego z wyprzedzeniem, czyli tam, gdzie on narasta, nie można „kierować się jakimś mitycznym fundamentalizmem demokratycznym”.

Wiele krajów, wiele kultur nie dorosło do demokracji i próba obalenia przemocą władz autorytarnych wytwarza liczbę ofiar…; czy liczba ofiar reżimu Assada oraz jego ojca nie stanowi drobnego ułamka ofiar wojny, jaka teraz się toczy i liczby ludzi, którzy giną przeprawiając się przez Morze Śródziemne?

— pytał ekspert.

Jego zdaniem w tym kontekście „trzeba przemyśleć rolę systemów władz autorytarnych w różnych częściach świata i przemyśleć - co może być dla nas bardzo bolesne - () zastanowić się, co wynika z faktu, że narastają w różnych kontekstach tendencje autorytarne”.

Czy Unia nie musi przemyśleć pewnych rzeczy, jeśli chce powstrzymać Front Narodowy idący po władzę we Francji? Czy lepszy jest - w cudzysłowie - +reżim+ w stylu Viktora Orbana czy lepszy będzie Front Narodowy u władzy we Francji, który może rozwalić Unię? Czy Viktor Orban chciał kiedykolwiek doprowadzić do kryzysu w Unii? Chciał zabezpieczyć interesy swojego kraju w ramach wspólnoty zachodniej cywilizacji chrześcijańskiej i wolnościowej

— uznał socjolog.

Więc, po pierwsze, skończyć z bezmyślnym demokratycznym fundamentalizmem, który każe wszędzie wszystkim eksportować demokrację bez względu na to, jakie to będzie miało konsekwencje. Po drugie, być gotowym do tego, że Unia być może będzie musiała przemyśleć neoliberalny kształt demokracji - demokracja neoliberalna nie jest jedyną formą demokracji; ja nie mówię, że ona się skończyła, ale trzeba to będzie przemyśleć

— ocenił doradca prezydenta.

Jak przekonywał, zanim na masową skalę pojawi się problem odróżnienia imigranta ekonomicznego od uchodźcy, a wśród uchodźców wyłuskiwania tego, który stanowi zagrożenie terrorystyczne, należy działać wyprzedzająco - np. starać się nie zaogniać sytuacji zbrojnej w rejonach konfliktów i nie wspierać rewolucjonistów sprzeciwiających się władzom autorytarnym, którzy to rewolucjoniści sami mogą być „fundamentalistami gorszego kalibru”.

Zybertowicz zaakcentował, że o wiele tańsze jest dofinansowanie obozów (dla migrantów - PAP) w krajach trzecich i zapewnienie w nich godziwych warunków życia, niż uruchamianie kosztownych procedur monitorowania środowisk podejrzewanych o działania terrorystyczne. Nawiązując do wzorców z Tunezji, gdzie kraj ten wobec problemu migracyjnego i braku możliwości współpracy z ważnym sąsiadem wdraża (ograniczające wolność) systemy monitoringu i obserwacji obywateli podkreślił, że jest to „cena sytuacji, w której nie zadziałano wyprzedzająco”.

A więc myślenie strategiczne, które może nas uchronić przed ciężkimi dylematami taktycznymi - to myślenie musi być propagowane przez polskie władze, przez polskich analityków także w kręgu elit Unii Europejskiej

— podkreślił doradca prezydenta RP.

Mówiąc o recepcji w polskim społeczeństwie kwestii imigrantów, uchodźców, Zybertowicz wskazał na kontekst doświadczeń różnorodności kulturowej w różnych krajach, a także przełożenia geograficznych warunków bytowania na wzorce kulturowe i style życia. To dlatego Syryjczykom stosunkowo łatwo jest odnaleźć się w Turcji (mającej niezależnie od tego doświadczenie wielokulturowości), a z kolei Polsce - przyjmować np. bliskich nam kulturowo Ukraińców.

Ekspert m.in. odwołał się do doświadczeń I Rzeczypospolitej, gdy - jak mówił - Polska była pewnym jądrem kulturowym „promieniującym pozytywnie na Europę wschodnio-południową”. Jego zdaniem gdyby udało się „w pewnym zakresie ten pozytywny aspekt zrobić”, Polska może stać się buforem dla UE „w zakresie krajów - nazwijmy - dawnej polityki jagiellońskiej”.

Ocenił, że podobnie, jak można oczekiwać, aby kraje południa Europy, jako lepiej rozumiejące kulturę południa, wzięły na siebie ciężar fali migracyjnej stamtąd, Polska może zostać swoistym buforem w hipotetycznej sytuacji kryzysowej np. w Mołdawii czy na Białorusi.

Wydaje się, że podobnie jak z Ukraińcami, z Białorusinami też nie będziemy mieli problemów w nawiązywaniu dobrej współpracy

— uznał Zybertowicz.

Socjolog podkreślił jednocześnie, że „polskie społeczeństwo jest bardzo sztywne w reagowaniu na różnorodność i na obcość i na poziomie wzorców kulturowym bez wątpienia bardzo wiele będziemy musieli się nauczyć”. Jego zdaniem wydaje się bowiem, że „powstrzymanie mobilności na większą skalę jest mało prawdopodobne” - chociażby ze względu na znaczące różnice we wskaźnikach rozrodczości w Europie i poza nią.

Nasze społeczeństwo będzie musiało uczyć się życia w większej różnorodności kulturowej, ale (…) to nie może być proces, w którym ta nauka będzie na poziomie rozpoznania bojem, bo się coś wydarzy znienacka, ponieważ polskie państwo nie będzie w stanie tego procesu moderować i kontrolować

— podkreślił.

W tym kontekście ocenił, że „bardzo dobrze się stało, że społeczeństwo nie w pełni świadome zagrożeń imigracyjnych dokonało takiego wyboru politycznego, () jakiego dokonało”, ponieważ „ta władza podjęła wysiłek konsolidacji polskiego państwa” m.in. w zakresie koordynacji instytucji państwowych, również instytucji bezpieczeństwa państwa.

Inny uczestnik debaty, prof. Sebastian Wojciechowski z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu m.in. zwracał uwagę na powszechność zjawiska terroryzmu (codziennie na całym świecie 20-30 zamachów, a w ostatnich 15 latach odnotowano łącznie 60 tys. różnych zamachów, w których zginęło ok. 140 tys. osób), na ekonomiczne podłoże tego zjawiska, a także na brak doświadczeń w Europie i Polsce ułatwiających rozróżnienie pokojowego islamu od islamskiego fundamentalizmu (tych w zależności od państwa ok. 2-12 proc., w tej liczbie 20-30 proc. dopuszczających zachowania terrorystyczne) oraz na udział Europejczyków w działaniach Państwa Islamskiego.

lw, PAP

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.