Prof. Dudek: "Za bardzo przejmujemy się opiniami płynącymi do Polski z zagranicy. To jest kompleks"

Albo Niemcy pogodzą się z tym, że teraz będzie nieco inaczej, że Polska będzie pewne rzeczy artykułowała w sposób bardziej wyraźny, albo się z tym nie pogodzą. Jeżeli się nie pogodzą, nasze stosunki się pogorszą – przewiduje politolog prof. Antoni Dudek w TVP Info.

Według niego poprzedni rząd bardzo mocno oparł politykę zagraniczną na sojuszu z Berlinem.

Waszczykowski wzywa ambasadora Niemiec po „antypolskich” wypowiedziach polityków

Stosunki polsko-niemieckie będą gorsze niż były za rządów PO i Donalda Tuska, który prowadził bardzo jednoznaczną politykę zagraniczną

-– powiedział prof. Dudek. Według niego, można ją streścić hasłem „prowadźcie nas Niemcy ku lepszej przyszłości”.

Politolog z warszawskiego Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego twierdzi, że Polska odczuje także zachodzące w Niemczech zmiany polityczne.

W Niemczech zostały uruchomione bardzo poważne procesy

-– twierdzi. Jego zdaniem Angela Merkel popełniła błąd, gdy w momencie wybuchu kryzysu migracyjnego nie pojechała na rozmowy w tej sprawie do Ankary.

Zrobiła to dopiero w listopadzie. Zwątpiłem w umiejętności polityczne tej pani

-– ocenił działania niemieckiej kanclerz.

Według niego, nie należy się przejmować ostrą krytyką, którą wypowiadają zachodni politycy pod adresem Polski.

W niedzielę w niemieckiej gazecie „Frankfurter Allgemeine Zeitung” ukazała się rozmowa z przewodniczącym PE Martinem Schulzem, który porównał politykę polskiego rządu do działań prezydenta Rosji Władimira Putina.

Za bardzo przejmujemy się opiniami płynącymi do Polski z zagranicy. To jest pewien kompleks. Ja się za bardzo panem Schulzem nie przejmuję

-– skomentował tę wypowiedź prof. Dudek.

Jego zdaniem nie należy także przywiązywać wagi do zapowiadanej debaty w PE na temat Polski.

Unia ma inne, znacznie poważniejsze problemy niż stan demokracji w Polsce. W ostatniego sylwestra było je bardzo wyraźnie widać

-– powiedział, odnosząc się do napaści na kobiety, do których dochodziło w Kolonii i innych niemieckich miastach.

ansa/PAP