Totalna bezczelność! Cimoszewicz jednym głosem ze "Spieglem": "Polski Sejm nie różni się niczym od rosyjskiej Dumy"

fot. TVP Info/wPolityce.pl
fot. TVP Info/wPolityce.pl

To może brzmieć w sposób irytujący albo być odbierane jako obraźliwe, ale gdy pomyślimy o faktach, to kto sprawuje władzę w Polsce i w Rosji? Jeden człowiek. Przy czym w Rosji ten człowiek jest prezydentem, choć wybranym w kontrowersyjnych okolicznościach, a u nas jest nim ktoś, kto nie pełni żadnej oficjalnej funkcji poza tym, że jest posłem

— grzmiał w TVP Info były premier i szef polskiej dyplomacji Włodzimierz Cimoszewicz.

W ten sposób skomentował porównanie Polski do Rosji pod rządami Putina, które pojawiło się w dzienniku „Der Spiegel”.

„Między Świętami a Nowym Rokiem Polska zrobiła duży krok. Na wschód. W życie weszła ustawa, która uczyniła Trybunał Konstytucyjny bezzębnym tygrysem. A krótko przed sylwestrem uchwalono drugą ustawę, odbierającą niezależność publicznej telewizji i radiu. Polacy być może boją się Rosjan i ich nienawidzą, ale właściwie powinni się z nimi doskonale rozumieć. Polska pod rządami nowego, prawicowego rządu coraz bardziej przypomina putinowską Rosję”

— napisał Jakob Augstein w felietonie pt. „Kiepski polski dowcip”. Dodaje, że Unia Europejska zastanawia się obecnie, jakie ma podjąć kroki.

Włodzimierz Cimoszewicz odnosząc się do tych słów stwierdził, że patrząc na to, jak wyglądają parlamenty Polski i Rosji, widać wiele podobieństw.

Polski Sejm nie różni się niczym od rosyjskiej Dumy. Przychodzi nawet w środku nocy dyrektywa, że ma być uchwalona ustawa i do rana jest to zrobione. Nie ma możliwości dyskusji, rozpatrywania, wydawania opinii

— mówił. Dodał, że gdy popatrzymy, co z mediami elektronicznymi zrobił Putin, a co chce zrobić Kaczyński, to widzimy ogromne podobieństwo.

Przy takim spojrzeniu, podobieństwa są uderzające

— stwierdził.

Cimoszewicz stwierdził, że choć jest pewien, że obecność NATO jest Polsce potrzebna, to nie widzi konieczności istnienia nad Wisłą stałych baz.

Nie widzę powodu do tego, by pewne rzeczy forsować w sposób konfliktowy. Co należałoby robić? Należałoby z nimi (sojusznikami – red.) rozmawiać nie przez agencje prasowe i media. Nie przez wywiady, w których mówi się, że dbają bardziej o interesy swoje z Rosją niż z Polską. Trzeba rozmawiać tak w Berlinie, jak i w Paryżu. Dopiero wtedy można próbować wpływać, żeby oni także zmieniali swoje stanowisko, ale trzeba też liczyć się z tym, że nie zmienią swojego stanowiska

— powiedział Cimoszewicz.

Były premier dodał, że wtedy warto zastanowić się i zadać sobie pytanie, czy warto iść na publiczny konflikt z sojusznikami. Zwrócił uwagę, że bardzo dużo do powiedzenia mają Amerykanie, którzy zachowują pewien dystans do cichego, skrywanego sporu między Warszawą a Berlinem ws. baz NATO.

No cóż, b. premier niewątpliwie ma dużą wiedzę, jeśli chodzi politykę naszego wschodniego sąsiada. Nieco mniejszą chyba, gdy chodzi o NATO. Tak czy owak lepiej by chyba zrobił zajmując się przyszłością Puszczy Białowieskiej niż polskiej demokracji. Tam może przynajmniej zdziałać jeszcze coś pożytecznego…

TVP Info/ansa

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.