PO i Trybunał Konstytucyjny wsadzili PiS na minę. Partia władzy poradziła sobie... w miarę dobrze. Ale poważna dyskusja wciąż przed nami. ANALIZA projektu dot. inwigilacji

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Radek Pietruszka
Fot. PAP/Radek Pietruszka

Medialna histeria, jaką widać wokół ustawy o kontroli operacyjnej pokazuje dobrze absurd, jaki panuje obecnie w III RP. Najważniejsza partia opozycyjna, która rozpętała w Polsce przemysł inwigilacyjny na niespotykaną w UE skalę, krzyczy o tym, że rząd będzie inwigilował na potęgę! Posłowie łapią się za głowę, jakby się obudzili, że w Polsce kogoś się inwigiluje, przekonują, że PiS chce czegoś nienormalnego oczekując szybkiego przyjęcia ustawy dot. kontroli operacyjnej. Posłowie PO, media im sprzyjające twierdzą, że ustawa PiS-u to jakiś dramat, choć PiS w dużej części powtórzył zapisy ustawy, jaką przegłosować chciała Platforma. Absurdalność tej debaty jest widoczna gołym okiem. Niestety na sprawie tak delikatnej, jak bezpieczeństwo państwa, inwigilacja i kontrola operacyjna odciska swoje piętno bardzo ostry ton sporu politycznego. Emocje są tak silne, że wykluczają normalną rozmowę i chłodną ocenę propozycji PiS. A ta propozycja, jak każda w tej sprawie, nie jest jednoznaczna. Jej ocena wymaga więc tym bardziej chłodnej głowy i rzetelnego podejścia do omawianych propozycji.

Projekt PiS-u nie może się wszystkim podobać, jest na to skazany sytuacją i materią jakiej dotyczy. Partia Kaczyńskiego musiała pogodzić rozbieżne interesy – ochronę praw obywateli oraz interesy państwa i służb. Niestety sytuacje pogarsza również orzeczenie TK, które zapadło w 2014 roku. Orzeczenie to powinno być przyczynkiem do poważnej debaty na temat profesjonalizmu Trybunału. Bowiem uznanie, że Sejm powinien zbudować katalog spraw, w jakich można stosować techniki operacyjne, a także oczekiwanie, by zbudowane zostało niezależne ciało kontrolujące służby, jest przykładem braku znajomości tematyki służb. Rzeczony katalog może być niebezpiecznym kagańcem dla służb, które mogą nie być w stanie realizować swoich zadań, gdy okaże się, że Sejm źle przygotował katalog. Rzeczony katalog może być sprawnym mechanizmem ukrywania się przestępców, jeśli znajdą formułę działania poza katalogiem. Co jeśli służby trafią na trop groźnej sprawy, ale nie będą w stanie jej zbadać, bo nie znajdzie się w katalogu? Mają łamać prawo, czy dać przyzwolenie na działalność groźną dla państwa? I inne oczekiwanie Trybunału budzi sprzeciw. Mówienie, że służby powinny być kontrolowane przez niezależne ciało wygląda, jak próba budowania słabego ogniwa w systemie bezpieczeństwa. Powstaje pytanie, na jakiej podstawie TK ferował takie oczekiwania. To zdaje się nie wynikać z konstytucji, zaś modele nadzoru w państwach demokratycznych są różne i nie zawsze zawierają element, którego TK oczekuje. W polskiej rzeczywistości budowa takiego ciała nie musi być wcale pozytywnym krokiem. Również to wskazuje, że PiS miał bardzo niewygodne podłoże, działania ws. ustawy dot. kontroli operacyjnej. Jak sobie poradził?

Z jednej strony projekt PiS-u to krok w dobrą stronę. Widać szczegółowe przepisy dotyczące wszystkich służb, w tym dotyczące wywiadu skarbowego, co nie znalazło się w niektórych wcześniejszych projektach. Służby zostały ograniczone, będą mogły stosować określone techniki operacyjne, w wymienionych przypadkach. Obecnie będą musiały również „zmieścić się” w 18-miesięcznym okresie. Do tej pory, co warto przypominać krytykom „tak długiego okresu”, nie było żadnych regulacji czasowych dotyczących kontroli operacyjnej. Służby będą miały ograniczone możliwości przedłużania inwigilacji. To krok w dobrą stronę. Podobnie, jak budowa wymogów dotyczących zgód potrzebnych na rozpoczęcie inwigilacji. Ocena materiałów przez prokuratora a potem sąd jest standardem w wieku krajach i buduje odpowiednie gwarancje, jakie powinny w tej sprawie występować. Wydaje się, że mimo krytyki słusznie określono także czas kontroli sądowej w służbach na pół roku. Jeśli kontrola ma nie być paraliżem służb, a jednocześnie ma dać jakiś ogląd powinna być stosowana niezbyt często. Okres półroczny zdaje się być dobrym rozwiązaniem. Za brak można uznać natomiast fakt, że nowelizacja nie mówi niczego o sankcjach za złe wyniki kontroli. Zdawałoby się, że sąd powinien mieć jakieś mechanizmy alarmowania – ministra-koordynatora, czy komisji ds. służb – jeśli kontrola służb wypadnie źle. Nowelizacja nie mówi nic o takiej procedurze.

123
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych