Za lata rządów tzw. "obrońców demokracji" Polacy będą spłacali długi przez pokolenia i nie wiadomo czy w ogóle je spłacą

Fot. premier.gov.pl
Fot. premier.gov.pl

Gdy Bozia chce kogoś pokarać to odbiera mu rozum, bo dzisiejsza opozycja i tzw. „obrońcy demokracji” nadmierną przyzwoitością nigdy nie grzeszyli. Jeśli gdzieś pasują dziś absurdalne oskarżenia i słowa o zamachu stanu, totalnej destrukcji, barbarzyńcach i Judaszach, to właśnie w kwestii wyprzedaży majątku narodowego i wpędzenia Polski i Polaków w astronomiczne długi.

Specjaliści od wyprzedaży majątku narodowego za bezcen, często w atmosferze skandalu i zaklinania rzeczywistości byli ministrowie rządów UW-AWSKLD oraz PO-PSL m.in. tacy jak: A. Szejnfeld, W. Kuczyński W. Karpiński, A. Grad czy zwłaszcza J. Lewandowski, który dziś bredzi coś o „sezonowej patologii gospodarczej za rządów PIS” czy L. Balcerowicz, w dużej mierze odpowiedzialny przecież za stan polskiego zadłużenia, dla wielu Polaków symbol „puszczania Polaków z torbami” o które tak drży dziś jego doradca i współpracownik, poseł Nowoczesnej R. Petru - są w olbrzymiej mierze współodpowiedzialni za doprowadzenie polskich finansów publicznych na skraj zadłużeniowej przepaści. Państwowy Dług Publiczny, który jeszcze na początku 8-letnich rządów PO-PSL w 2007 r. wynosił 524 mld zł, dziś zbliżył się do kwoty 900 mld zł, by już w przyszłym roku przekroczyć astronomiczną kwotę 1 bln zł.

Dług zagraniczny, który w 2007 r. wynosił ok.143 mld euro, po 8-miu latach zarządzania gospodarką i finansami przez istnych „geniuszy” wynosi dziś blisko 300 mld euro czyli ponad 1,2 bln zł, gdy cały pozostały majątek Polski niewiele ponad 1 bln zł. Dług prywatny i publiczny Polski wynosi już ponad 2 bln zł - ten oficjalny, ale ten ukryty w sferze zobowiązań z tytułu ubezpieczeń i ochrony zdrowia, dodatkowo blisko 3 bln zł. Trzeba mieć niewątpliwie tupet, wyjątkową arogancję i poczucie totalnej bezkarności, by w tej sytuacji tak bardzo troszczyć się o polską demokrację i gospodarkę, a zarazem straszyć drugą Grecją. Dziś ci sami ludzie strojąc się w piórka rzekomych profesjonalistów świata finansów i patriotów gospodarczych przekraczają granice śmieszności i żenady zarazem.

Nikt tak bardzo nie zaszkodził polskiej demokracji, finansom i polskiej substancji majątkowej przez ostatnie 25 lat, niż ci którzy wywindowali polskie długi do tak gigantycznych rozmiarów i umożliwili strzyżenie Polaków przez lobby lichwiarsko-bankowe do gołej skóry. To właśnie oni są najbardziej przerażeni prospołecznymi i prorozwojowymi propozycjami reform w kraju, po zaledwie miesiącu rządów nowej władzy. Ten cyrk ze strony tzw. „demokratów berlińsko-brukselskich” z domieszką gospodarczo-finansowego sado-maso straszących co bardziej naiwnych Rodaków, rzekomym zamachem stanu, Białorusią, najazdem barbarzyńców, wzywających sędziów do buntu i łamania Konstytucji, dyskretnie pomijają swe zasługi w kwestii zarządzania półkolonią nad Wisłą, w wyniku którego musimy od lat tylko z tytułu corocznej obsługi kosztów zadłużenia płacić od ok. 30 do 40 mld zł. Od 2004 r. kosztowało to już nas Polaków ok. 330 mld zł i będzie kosztować nadal krocie. Za tzw. Elastyczną Linię Kredytową 20-30 mld dol. mimo, że z niej nie korzystamy płacimy rocznie od 150 do 300 mln zł. Skumulowany deficyt salda rachunków obrotów bieżących Polski za ostatnie 10 lat wyniósł ponad 500 mld zł. O ile polskie PKB od 1990 r. wzrosło prawie 5-krotnie o tyle nasz dług wzrósł prawie 11-krotnie, natomiast zadłużenie zagraniczne sektora bankowego w Polsce od połowy lat 90-tych czyli rozpoczęcia procesu prywatyzacji banków nad Wisłą, na rzecz zagranicy - wzrosło blisko 40-krotnie. Tzw. pozycja inwestycyjna netto Polski jest dziś wręcz dramatyczna. Jesteśmy dziś jednym z krajów najbardziej uzależnionych na świecie od napływu zagranicznego kapitału i zagranicznych pożyczek.

Zamiana patologii na normalność, usuwanie finansowej i zadłużeniowej zapaści, repolonizacja długów i banków, odfrankowienie i zmniejszenie gigantycznego haraczu płaconego zagranicznym wierzycielom nie będzie łatwe i będzie napotykać na dobrze opłacony opór dotychczasowych beneficjentów. Targowica też nie chciała reform Sejmu Wielkiego i Konstytucji 3-go maja. Oni nie chcą reform korzystnych dla naszych, polskich portfeli, tym bardziej, że bez władzy i publicznych pieniędzy niewiele naprawdę potrafią poza szczuciem i szkodzeniem Polskiej Racji Stanu.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.