Tomasz Lis niezmordowany w straszeniu PiS-em: "Pragnienie zemsty nie jest skrywane"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Chyba nikt już nie ma wątpliwości, jaki jest prawdziwy program realizowany przez Jarosława Kaczyńskiego i PiS. Po pierwsze – zemsta, degradacja instytucji i tysięcy ludzi

– tak politykę nowej władzy „obnaża” Tomasz Lis na łamach najnowszego „Newsweeka”.

Przyznaje jednak, że „ szok wywołany brutalnością władzy” i  przeciw niej negatywne emocje - mają złagodzić „gotówkowe prezenty”.

Pragnienie zemsty nie jest skrywane. Przeciwnie, jest manifestowane. Trybunał Konstytucyjny nie wystarczy zniszczyć i zmarginalizować. Pod nóż już za chwilę pójdę kolejne instytucje, a retorsje dotkną całą rzeszę ludzi choćby potencjalnie niepokornych, a w każdym razie realnie przez władzę nielubianych

– złowróżbnie wieszczy Lis.

I zaznacza, że już odwoływanych jest wielu ambasadorów, którzy mieli jakieś związki z poprzednim kierownictwem MSZ, szczególnie ze znienawidzonym Radosławem Sikorskim, zaś służba cywilna za chwilę zostanie całkowicie zdemontowana.

Według naczelnego Newsweeka trwają czystki w spółkach skarbu państwa.

Trudno uznać za normalną sytuację, gdy np. szefa największej polskiej firmy, Orlenu, który odniósł wielkie sukcesy, zastępuje kolega prezesa Kaczyńskiego, który doświadczenia zbierał w spółdzielni spożywców Społem i w Spółdzielni Transportu Wiejskiego, a gdy był ministrem skarbu, wsławił się całkowitym zahamowaniem prywatyzacji. To nie żart, to polityka kadrowa nowej władzy.

– podsumowuje nominację Wojciecha Jasińskiego. I zaraz przestrzega:

Przed nami atak na publiczne media, na NIK, na urząd Rzecznika Praw Obywatelskich i na całe środowisko sędziowskie. I pewnie wiele innych instytucji, dokładniej – na wszelkie instytucje i osoby, które wykazały się albo mogłyby się wykazać niezależnością i kompetencjami. Tacy ludzie są dla nowej władzy niebezpieczni. Mogą nie być wystarczająco wierni.

W kwestii tzw. „prezentów” Lis również ostrzega przed działaniami rządu.

Milionom Polaków nie zabierze wiele czasu zorientowanie się, że za te prezenty płacą z własnej kieszeni. Często dużo więcej niż prezenty są warte. Wyższe będą raty kredytowe, wyższe opłaty za transakcje bankowe, wyższe ceny za towary w hipermarketach. Krótko mówiąc, prezenty szybko wyjdą ludziom bokiem. Władzy też

—diagnozuje.

Lis przewiduje też – jakżeby inaczej – rychłe pogorszenie się sytuacji gospodarczej Polski.

W ciągu kilku tygodni nowa władza przeniosła Polskę ze strefy stabilności w strefę podwyższonego ryzyka. Na czele gospodarczej ekipy nowego rządu stoją ludzie poważni, choćby ceniony w kręgach gospodarczych wicepremier Morawiecki. Ale przedstawiciele środowisk biznesowych, którzy z nim ostatnio rozmawiali, dostrzegają jego niezupełnie skrywany dystans wobec wielu działań nowej władzy i spekulują, ile czasu zostało panu Morawieckiemu w nowej ekipie. Kilka miesięcy – to odpowiedź najczęstsza. Ewentualne odejście wicepremiera Morawieckiego pozbawiłoby resztki złudzeń tych, którzy mają nadzieję, że „może chociaż w gospodarce zbyt wiele nie napsują”

– pisze naczelny Newsweeka.

W normalnej demokracji w system władzy wmontowane są bezpieczniki. Ale Jarosław Kaczyński zaczął od ich wyłączania. Trybunał Konstytucyjny za chwilę rozwali, szefowa rządu jest tylko narzędziem szefa partii

—dodaje. Jego zdaniem „szczególnie dojmujące jest całkowite ubezwłasnowolnienie prezydenta.”

Pozostaje pewną tajemnicą, dlaczego Andrzej Duda nie dba ani o urząd, ani o sukces swej prezydentury, ani o swoją polityczną przyszłość, ani nawet o zachowanie pozorów. Ale dziś jest to pytanie ze sfery psychologii, a nie politologii

– stwierdza publicysta.

Prezydent Duda samodzielnym graczem w polskiej polityce nie jest i pewnie nigdy nie będzie. Srogi zawód przeżyli wszyscy, którzy sądzili, że może być nie tylko nową twarzą prawicy, ale i jej odnowicielem. Twarzą był przez moment. Odnowicielem nie będzie nigdy. Wszystko wskazuje na to, że Jarosław Kaczyński, wybierając kandydata PiS na prezydenta, uważnie przestudiował psychologiczny portret Andrzeja Dudy. I nie pomylił się

– wyrokuje Lis.

No cóż, jedno o Tomaszu Lisie można powiedzieć: w swoich uczuciach (politycznych) jest stały. Niechęć, żeby poprzestać na słowie o niższej temperaturze emocjonalnej, do PiS i Kaczyńskiego manifestuje na każdym możliwym kroku. Pytanie czy sam już uwierzył we wszystkie swoje straszaki, czy też to tylko dyktowana własnym interesem zimna kalkulacja. No ale to już pytanie ze sfery psychologii, a nie dziennikarstwa.

ansa /Newsweek


Noworoczne wydanie „wSieci” już w kioskach! Temat tygodnia - Medialny zamach stanu – na łamach tygodnika odsłaniamy kulisy ataku TVP na rząd i prezydenta.

Największy konserwatywny tygodnik opinii w Polsce w sprzedaży od 28 grudnia br., teraz także w formie e-wydania. Szczegóły na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych