Prof. Ryba o europejskiej nagonce na Polskę: „Ataki będą zwielokrotnione. Trzeba mobilizować naród do obrony suwerenności: państwowej, gospodarczej i kulturowej". NASZ WYWIAD

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Mówi Pan Profesor o „spokojnej” polityce, tymczasem media publiczne stały się niemal oddziałami szturmowymi opozycji i bombardują widzów debatami sejmowymi, rozmowami polityków, które świadczą o dyktatorskich zapędach władzy. To przekraczanie standardów?

Jak to się mówi: „ktoś bawi się, a ktoś inny walczy o życie”. Zauważmy, że przez 25 lat, a w szczególności przez ostatnie osiem lat, ugruntowała się pewna „elita” władzy, która istniała i wspierała się we wszystkich możliwych obszarach życia publicznego, i w pewnym momencie zachodzi bardzo duże prawdopodobieństwo rozbicia tego układu i utraty wszelkich wpływów, naturalnym rezultatem takiego stanu rzeczy jest histeria. Trudno się temu dziwić. Choć oczywiście można zauważyć także, że przekracza to zdrowy rozsądek, zwłaszcza, że angażuje się do utrzymania tego „zgniłego” układu zagranicę i pokazuje się sprawy Polski przez pryzmat zamachu stanu.

Myślę, że to wszystko będzie się teraz przenosić z mediów polskich na media zagraniczne i zewnętrzne czynniki siły, czyli Unię Europejską, organizacje i agendy międzynarodowe. Usiłuje się wbić i utrwalić taką teorię, że demokracja w Polsce równa się Trybunał Konstytucyjny i być może niedługo będzie się używać zamiennie tych pojęć, czyli Trybunał będzie nazywać się demokracją. Może to śmiesznie brzmi, ale do tego się dąży i moim zdaniem będzie się ten konflikt zaostrzać.

Dobrze zrozumiałam: Pana zdaniem niezależnie od tego jak rozwiąże się spór o TK w Polsce, to sytuacja będzie się zaostrzać?

Tak. Czynniki zewnętrzne, a przede wszystkim niemieckie – przypomnę, że Martin Schulz jest Niemcem – widzą, że Polska nie tylko w przestrzeni Trybunału Konstytucyjnego, ale w przestrzeni projektowanych zmian, chce się wyrwać z obszaru dominacji brukselsko-niemieckiej na podmiotowość. I tu chodzi o podmiotowość w sensie ekonomicznym, w sensie gry politycznej (aranżowanie Europy Środkowo-Wschodniej do wspólnego działania o interesy tego regionu), a co najważniejsze, Polska zaczyna się jawić jako kraj, który blokuje pochód neomarksistów przez instytucje. Blokada tego pochodu, który jest niezwykle destrukcyjny w sferze kulturowej, jest dla nich łamaniem demokracji. Można tu przypomnieć, że kiedy w XVIII wieku chciano reformować Polskę poprzez wprowadzenie Konstytucji 3 maja, pojechało paru panów do Petersburga i prosiło obcy dwór o interwencję w obronie demokracji – wtedy to się nazywało „złotą wolnością szlachecką”. Podobna sytuacja, prawda? Pytaniem kluczowym jest jednak, jak zachowa się polski naród? Czy da się w dalszym ciągu grać na tym polskim kompleksie, czy może Naród dojrzał, by odrzucić tą zagraniczną blokadę.

Debata w Parlamencie Europejskim będzie pierwszym, dużym sprawdzianem, czy Polacy wzbiją się ponad te kompleksy?

Myślę, że może je także wzmocnić, ponieważ będzie w mediach pokazywana jako najważniejsza rzecz, która dzieje się na świecie. Tutaj będzie bardzo ważna ofensywa medialna rządzącego obozu i polskich europosłów, którzy powinni pokazać i przypomnieć przewodniczącemu PE, że takie medialne nagonki przywołują w pamięci dawne czasy i w tym zakresie Niemcy mają w stosunku do Polski duże pole do naprawienia. Ta debata to jest swego rodzaju sygnał dla wszystkich środowisk lewackich, że można na Polskę ruszyć ze zdwojoną siłą. To będzie wielka antypolska manifestacja i ona się szybko nie skończy. To nie będzie tylko debata w europarlamencie, takich debat będzie więcej, będą się one mnożyć i trzeba będzie to wytrzymać. Już w tym momencie przewodniczący Europejskiej Unii Nadawców skrytykował zapowiadaną reformę medialną w Polsce. Takich ruchów będzie więcej. Dlaczego? Ponieważ ta prawica, która obecnie rządzi w Polsce, nie mieści się ideowo w standardach europejskich, gdyż są one zdominowane przez myślenie postmodernistyczne i neomarksistowskie.

Zauważmy, że wyrywamy się tutaj z tego europejskiego pojmowania ruchów feministycznych, genderowych, ale także problemu imigrantów i to się nie podoba tej europejskiej „elicie”. Dlatego też te ataki na nas będą zwielokrotnione. Trzeba mobilizować naród do obrony suwerenności: państwowej, gospodarczej i kulturowej. Walka nie toczy się ani o Trybunał Konstytucyjny, ani o demokrację, walka toczy się o kulturowe i ideowe oblicze naszego kraju, a przede wszystkim o suwerenność.

Rozmawiała Marta Milczarska

« poprzednia strona
12

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.