Zagraniczne banki zrobią wszystko, by z pomocą Petru hamować zmiany! „Ojczyznę wolną (od lichwy) racz nam wrócić Panie" ...

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Leszek Szymański
fot. PAP/Leszek Szymański

Koniec roku to czas podsumowań, prognoz oraz życzeń na Święta Bożego Narodzenia. Polacy - w przeciwieństwie do wielu innych nacji i państw - mogą patrzeć w przyszłość z nadzieją na dobrą zmianę.

Od władzy odsunęli karierowiczów z PO-PSL, którzy pławiąc się w zbytkach nie baczyli na opinię publiczną. Nie gardzili aferalnymi srebrnikami, a za ośmiorniczki i wino zwykli regulować rachunki z państwowej kasy. Koniec z tym! I w samą porę, bo upływający rok stawia przed krajem potężne wyzwania na arenie międzynarodowej i wcale nie mniejsze w sferze wewnętrznej polityki gospodarczej.

A przecież dla Unii Europejskiej mijający rok 2015 nie był dobry. Płaci wysoką cenę związaną z konfliktami militarnymi u jej granic. Rosja Putina zaostrza retorykę wobec Ukrainy posługując się kolejny raz kartą mniejszości etnicznej. Żąda przy tym natychmiastowej spłaty kredytów. O „porozumieniu z Mińska” trudno mówić, bo miało wejść w życie z końcem bieżącego roku - ale faktycznie nie weszło. Co potem? Dalej na południe w basenie Morza Czarnego i Cieśniny Bosfor narasta inny potencjalny konflikt, tym razem między Rosją a Turcją. Przywódcy obu krajów nie zwykli przebierać w słowach. Stąd już tylko rzut kamienia przez granicę turecką i wkraczamy do Syrii - w strefę wojny, która pochłonęła dotąd aż ćwierć miliona ofiar. I tu roli dla siebie szuka Rosja Putina demonstrując bez pardonu możliwości militarne. W łonie samej Unii trwa spór o Nord Stream II (trzecia i czwarta „nitka”), gazociąg łączący bezpośrednio Rosję z Niemcami. Czy taki projekt można traktować w oderwaniu od innych poczynań Rosji pod Putinem?

Na skomplikowaną sytuację geopolityczną nakłada się kolejna faza światowego kryzysu, który tym razem uderza bezpośrednio w realną gospodarkę. O ile jeszcze przed kilku miesiącami można było liczyć na ożywienie gospodarcze napędzane niskimi cenami ropy naftowej i gazu ziemnego, o tyle dziś spadki na innych rynkach towarowych, jak choćby węgla i rudy żelaza każą trzymać się tradycyjnej teorii ekonomii. A ta mówi, że czekają nas trudne czasu spowolnienia gospodarczego - może nawet światowej recesji. Tezę tę potwierdza malejąca produkcja przemysłowa w Chinach, Niemczech i USA, jak i gasnący wręcz handel międzynarodowy. Cierpi transport i fracht, podobnie jak miało to miejsce w 2008 i 2009 roku. Wbrew projekcjom Amerykańskiego Banku Centralnego FED trudno doszukać się oznak przyszłej inflacji. „Free lunch” serwowany w Ameryce dzięki niskim cenom energii i silnemu dolarowi może okazać się niezwykle kosztowny już w najbliższym półroczu, a wtedy deser dla sektora bankowego w postaci podwyżki stóp procentowych oceniony zostanie jako boleśnie błędne posunięcie bez realnego uzasadnienia.

Czytaj dalej na następnej stronie ===>

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych