Atak na rząd i prezydenta to nie tylko straszenie rzekomym „zagrożeniem demokracji”, ale także niebywałe wręcz manipulacje pańskimi słowami. Z metafory historycznej wysnuwa się wniosek, że obraża pan opozycję. Gdy próbuje pan sprawę wyjaśnić reporterowi w Sejmie, atak jeszcze się nasila.
Chciałem w sposób modelowy, abstrakcyjny, pokazać, że istnieją różnice między postawami ludzi, także postawami Polaków. Widać jednak, że każde słowo może być wyrwane z kontekstu i wykorzystane do ataku. Ale problem jest szerszy. Znaczna część z tych, którzy atakują, nie jest w stanie abstrakcyjnie myśleć, to przekracza ich możliwości. To jest kolejna cecha tego środowiska.
Doprecyzujmy: mówiąc o gestapo i AK-owcach, miał pan na myśli historię, a nie współczesność?
Oczywiście, nie było to porównanie współczesne, te słowa nie odnosiły się do współczesności. Mamy jednak wielkie natężenie złej woli, i założenie, że słuchacze tych mediów, które atakują, nie będą analizowali sytuacji, tylko przyjmą serwowany im przekaz, bo takie jest ich zapotrzebowanie emocjonalne.
Obóz naprawy Rzeczypospolitej histerycznie atakują nie tylko siły krajowe, ale także i media zagraniczne. To atak wręcz frontalny. To próba powtórzenia scenariusza lat 2005-2007, gdy zmuszono PiS do zgody na wcześniejsze wybory.
Nikt by nas wówczas nie zmusił do pójścia na wcześniejsze wybory, gdybyśmy mieli, tak jak dziś, 235 posłów. Różnica jest więc oczywista. I tak, to jest próba powtórzenia tego scenariusza. Naruszono poważne interesy. Polska była przedmiotem eksploatacji. My z tą eksploatacją chcemy skończyć. A to prowadzi do tego, że ci, którzy dobrze zarabiali na tej sytuacji, na eksploatacji właśnie, protestują. To jedna sprawa. A druga jest taka, że te ataki zagraniczne są inspirowane z Polski. Już za czasów rządu Jana Olszewskiego było tak, że gdy Polska zaczęła się gospodarczo rozwijać, to na zachodzie wciąż pisano, że to jakaś czarna dziura. To nie miało żadnego związku z rzeczywistością, to była wyłącznie kampania przeciwko rządowi, który zagrażał elitom uważanym przez zachód za predestynowane do rządzenia Polską. Zagrażało to też bardzo konkretnym interesom ekonomicznym.
Sprawa Trybunału Konstytucyjnego, po doprowadzeniu do końca tej nowelizacji nad którą pracuje obecnie Sejm, będzie zakończona?
Będzie zakończona. Po pierwsze, Trybunał będzie musiał wziąć się do pracy, bo on nie ma obyczaju pracować, to są zajęcia w wymiarze 1 lub 2 dni w tygodniu za przeszło 20 tys. złotych pensji, i to naprawdę jest przesada. Sędziowie powinni jednak pracować te 40 godzin tygodniowo, to naprawdę nie jest dużo. Wtedy nie byłoby kolejek i tej ogromnej ilości spraw niezałatwionych. A po drugie albo Trybunał musi przyjąć, że ma taki skład jaki ma, albo ci panowie powinni powiedzieć, że rezygnują. Bo jeżeli ktoś nie wykonuje swoich funkcji, to znaczy, że z nich rezygnuje.
Prof. Rzepliński raczył był ostatnio zażartować, że chce pan urzędować w obecnej siedzibie Trybunału w Warszawie.
Nie ukrywam, że to piękne miejsce. Prezes Rzepliński myli się przy tym twierdząc, że nie byłem w środku. Byłem, i to nie raz. Niestety, obawiam się, że nie mam szans na urzędowanie w tym miejscu. Bardzo bym chciał, ale ileż to rzeczy człowiek by nie chciał? I od razu wyjaśniam: to oczywiście żart.
Skaj
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Atak na rząd i prezydenta to nie tylko straszenie rzekomym „zagrożeniem demokracji”, ale także niebywałe wręcz manipulacje pańskimi słowami. Z metafory historycznej wysnuwa się wniosek, że obraża pan opozycję. Gdy próbuje pan sprawę wyjaśnić reporterowi w Sejmie, atak jeszcze się nasila.
Chciałem w sposób modelowy, abstrakcyjny, pokazać, że istnieją różnice między postawami ludzi, także postawami Polaków. Widać jednak, że każde słowo może być wyrwane z kontekstu i wykorzystane do ataku. Ale problem jest szerszy. Znaczna część z tych, którzy atakują, nie jest w stanie abstrakcyjnie myśleć, to przekracza ich możliwości. To jest kolejna cecha tego środowiska.
Doprecyzujmy: mówiąc o gestapo i AK-owcach, miał pan na myśli historię, a nie współczesność?
Oczywiście, nie było to porównanie współczesne, te słowa nie odnosiły się do współczesności. Mamy jednak wielkie natężenie złej woli, i założenie, że słuchacze tych mediów, które atakują, nie będą analizowali sytuacji, tylko przyjmą serwowany im przekaz, bo takie jest ich zapotrzebowanie emocjonalne.
Obóz naprawy Rzeczypospolitej histerycznie atakują nie tylko siły krajowe, ale także i media zagraniczne. To atak wręcz frontalny. To próba powtórzenia scenariusza lat 2005-2007, gdy zmuszono PiS do zgody na wcześniejsze wybory.
Nikt by nas wówczas nie zmusił do pójścia na wcześniejsze wybory, gdybyśmy mieli, tak jak dziś, 235 posłów. Różnica jest więc oczywista. I tak, to jest próba powtórzenia tego scenariusza. Naruszono poważne interesy. Polska była przedmiotem eksploatacji. My z tą eksploatacją chcemy skończyć. A to prowadzi do tego, że ci, którzy dobrze zarabiali na tej sytuacji, na eksploatacji właśnie, protestują. To jedna sprawa. A druga jest taka, że te ataki zagraniczne są inspirowane z Polski. Już za czasów rządu Jana Olszewskiego było tak, że gdy Polska zaczęła się gospodarczo rozwijać, to na zachodzie wciąż pisano, że to jakaś czarna dziura. To nie miało żadnego związku z rzeczywistością, to była wyłącznie kampania przeciwko rządowi, który zagrażał elitom uważanym przez zachód za predestynowane do rządzenia Polską. Zagrażało to też bardzo konkretnym interesom ekonomicznym.
Sprawa Trybunału Konstytucyjnego, po doprowadzeniu do końca tej nowelizacji nad którą pracuje obecnie Sejm, będzie zakończona?
Będzie zakończona. Po pierwsze, Trybunał będzie musiał wziąć się do pracy, bo on nie ma obyczaju pracować, to są zajęcia w wymiarze 1 lub 2 dni w tygodniu za przeszło 20 tys. złotych pensji, i to naprawdę jest przesada. Sędziowie powinni jednak pracować te 40 godzin tygodniowo, to naprawdę nie jest dużo. Wtedy nie byłoby kolejek i tej ogromnej ilości spraw niezałatwionych. A po drugie albo Trybunał musi przyjąć, że ma taki skład jaki ma, albo ci panowie powinni powiedzieć, że rezygnują. Bo jeżeli ktoś nie wykonuje swoich funkcji, to znaczy, że z nich rezygnuje.
Prof. Rzepliński raczył był ostatnio zażartować, że chce pan urzędować w obecnej siedzibie Trybunału w Warszawie.
Nie ukrywam, że to piękne miejsce. Prezes Rzepliński myli się przy tym twierdząc, że nie byłem w środku. Byłem, i to nie raz. Niestety, obawiam się, że nie mam szans na urzędowanie w tym miejscu. Bardzo bym chciał, ale ileż to rzeczy człowiek by nie chciał? I od razu wyjaśniam: to oczywiście żart.
Skaj
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/275784-tylko-u-nas-jaroslaw-kaczynski-o-demonstracjach-kod-majdanie-kontr-majdanie-mediach-i-trybunale-spokojnie-damy-rade?strona=2