Nasz kontynent jest chory. Dlatego trzeba zamknąć pewien okres w życiu Europy. Przemówienie Viktora Orbána na Kongresie FIDESZ (cz. 2)

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Publikujemy drugą część przemówienia Viktora Orbána na wygłoszonego na XXVI Kongresie FIDESZ (cz. 2)

Szanowny Kongresie!

Nie można dziś mówić w sposób poważny o sytuacji naszej Ojczyzny bez mówienia o sytuacji Europy. Widzimy, że zostaliśmy zalani. Europa jest w stanie inwazji, wygląda jak pole bitwy, a to, co dotąd zobaczyliśmy, to dopiero wierzchołek góry lodowej. Ilu jeszcze wyruszy, ilu jeszcze szykuje się do Europy?

Myślę, że miliony, a nawet dziesiątki milionów. A widzimy też, że Unia dryfuje, jest słaba, niepewna, bezradna, miota się zamiast działać. Lewicowe elity Europy i przywódcy licznych krajów zamiast w końcu podjąć kroki w celu zatrzymania potopu imigrantów, zastanawiają się, jak rozwiązać problem ich masowego przyjęcia.

Jedna konferencja warta drugiej, znamy to, doświadczyliśmy tego, konferencja to zebranie takich ważnych ludzi, którzy sami nic nie mogą uczynić, ale razem zawsze potrafią stwierdzić, że w rzeczywistości nic nie trzeba robić. Adenauer powiedział kiedyś, że „Dziesięć przykazań Bożych dlatego są tak jednoznaczne, gdyż nie postanowiono ich na konferencji”.

Sytuacja zaś jest prosta i jasna: każdy trzeźwo myślący człowiek rozumie, że Europa nie udźwignie tylu ludzi, nie jest w stanie tylu ludziom dać pracy, zapewnić mieszkań, ochrony socjalnej i zdrowotnej, edukacji, wyszkolenia zawodowego, transportu. Gospodarka Europy i jej system zaopatrzenia padną pod takim ciężarem. Wcześniej, niżby dziś ktokolwiek to przypuszczał.   Lecz oprócz tego wszystkiego, na horyzoncie zbierają się jeszcze czarniejsze chmury. Wędrówki ludów zagrażają bezpieczeństwu Europejczyków, gdyż oznaczają spotęgowanie zagrożenia terrorem. A z terrorystami jest tak, że już nawet jeden to stanowczo za dużo. Tysiącami, dziesiątkami i setkami tysięcy przybywają do Europy ludzie, o których nic nie wiemy.

Skąd w rzeczywistości przychodzą, kim są, czego chcą, czy przeszli przeszkolenie, czy mają broń, czy są członkami jakiejś organizacji? Wędrówka ludów dodatkowo wzmacnia przestępczość. O tym w Europie nie wolno mówić, to nie jest politycznie poprawne, mimo to jest faktem: gdzie w Europie osiedliła się duża liczba imigrantów, tam z miejsca wzrosła liczba przestępstw.

Więcej jest kradzieży, więcej przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu, więcej gwałtów. Czy to się podoba, czy nie, Przyjaciele, takie są fakty. Nie możemy przejść do porządku dziennego również ponad tym, że wędrówka ludów, masowy napływ osadniczy ludzi innych cywilizacji oznacza zagrożenie dla naszej kultury, sposobu życia, zwyczajów, tradycji. W zawrotnym tempie powstają równoległe społeczności.

Tylko zarozumiały Europejczyk uważa, iż inni również uznają nasz europejski sposób życia za bardziej wartościowy i upragniony od ich własnego. Jest właśnie na odwrót! Oni swoją formę życia uważają za wartościowszą, silniejszą i bardziej życiową od naszej. Nawet przez myśl im nie przeszło, by odrzucić swój styl życia, a przejąć nasz i się zasymilować.   Jeśli nawet na powierzchni panuje cisza – a do obecnych czasów tak było – to pod powierzchnią powstaje świat społeczności równoległych, który powoli, lecz zdecydowanie, krok po kroku, zgodnie z porządkiem natury wypycha nasz świat i spycha go do mniejszości, a w nim i nas, nasze dzieci i wnuki.

Jeśli tak dalej pójdzie, stracimy Europę. Mimo to europejscy przywódcy wysyłają kolejne, coraz to nowe zaproszenia, zamiast wysłać w końcu w sposób zdecydowany i uczciwie wiadomość, że na przybyszów nie czeka tu nic z tego, na co tak liczą.  

cd na następnej stronie

1234
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych