„Gazeta Wyborcza” chciałaby zostać „Głosem Wolności”? Której? Tej kneblowanej pod śmietnikiem?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Żałosny w swej hipokryzji, mały człowiek o nazwisku brzmiącym identycznie jak zupełnie inne, zasłużone dla polskiej prawicy, Jarosław Kurski, namiestnik Michnika Adama, na wiadomość, że jego rodzony brat Jacek mógłby zostać prezesem Telewizji Polskiej, publicznej od kilku lat tylko z nazwy, grzmi na weekendowej pierwszej stronie „Gazety Wyborczej” – tu koniecznie jest pewne wyjaśnienie: zerknąłem na pierwszą stronę „GW”, bo akurat kupowałem GW-papier, jak sobie w myślach (zwłaszcza w takie dni, jak dzisiaj) nazywam ten artykuł pierwszej pomocy – więc tenże Kurski Jaruś grzmi na pierwszej stronie takie oto parapsychotyczne brednie:

„Opanowane przez pisowskich agitatorów Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich z entuzjazmem popiera nałożenie mediom kagańca. Niebawem maszynka PiS przegłosuje ustawę. Samodzielnie myślący dziennikarze zostaną wyrzuceni z Polskiego Radia i TVP. Tak się robi rewolucję nihilizmu, tak się odwraca znaki – kłamstwo nazywając prawdą, a występek cnotą”

-– pisze Kurski (jakże on musi nienawidzić swojego imienia…).

Zdradzę więc Panu Występkowi kilka informacji dotyczących Pani Cnoty, obok której nawet stać nie powinien, a co dopiero wycierać sobie nią spierzchnięte od propagandy usta, cytując go raz jeszcze. Kurski bowiem, wyprzedzając dzisiejsze manifestacje pod siedzibą „GW”, pisze jeszcze - proszę odłożyć gorące napoje, bo można się ze śmiechu poparzyć:

„ Na pogróżki prorządowych bojówek odpowiadamy: ‘Gazeta Wyborcza” pozostanie wolnym głosem wolnych obywateli, którym jesteśmy od pierwszego numeru”.

Niezły numer, co? To może ja zapytam, w imieniu swoim i kilku jeszcze byłych czytelników, kiedy wy tam na Czerskiej Strasse byliście głosem wolności? Czy wtedy, kiedy kazaliście ofiarom reżimu komunistycznego odp… się od reżimu tego twórców, ludzi z krwią na rękach? Może wtedy, gdy z „ojcem Solidarności”, Lechem tak dziś przez was uwielbianym, toczyliście zajadłe walki o znak panny „S”? A może wtedy, gdy wasze czołowe pióra darły łacha z ofiar tragedii w Smoleńsku? Może wtedy, gdy lansujecie sk… synów plujących na Polskę, w rodzaju Grossa w służbie hitlerowskiej narracji, Kuczoka od „Gnoju” czy może anonimowej panny Genowefy von Lesba, zalęknionej na widok wszystkiego, co polskiego: zniczy, wierności bohaterom, spontaniczności, solidarności? Jakiej wolności byliście wtedy głosem? Chyba tej kneblowanej pod śmietnikiem jak „Uważam Rze” - na rozkaz Kierownika Premiera (a na pewno ze słynnym już przyzwoleniem: „Jakby co, to ja o niczym nie wiem”).

Też nie? No, to już wiem – musieliście być głosem wolności wtedy, kiedy wasz wciąż jeszcze oficjalny naczelny zaprzyjaźniał się… Stop, bo GW-prawnicy nie śpią… A więc - „zakolegowywał się” z rzeźnikiem prasowym komuny, niejakim Urbanem? Albo wtedy, gdy przed ostatnimi wyborami wrzeszczeliście całymi tygodniami na ten biedny lemingowy wycinek narodu, by nie głosował ani na Dudę, ani na PiS, ani na Kukiza, ani na Korwina, na nikogo, jednym słowem, kto nie gwarantował wam utrzymania macek na strategicznych organach państwa?

Przypomnijmy więc raz jeszcze to wiekopomne zdanie nieszczęsnego Kurskiego Jarusia:

„Samodzielnie myślący dziennikarze zostaną wyrzuceni z Polskiego Radia i TVP”.

A teraz coś z „samodzielnego myślenia” samego Jarusia, np. o wujku Bronku:

„Panuje moda, żeby łapać go na jego śmiesznościach i wpadkach. A ja uważam, że to dobry prezydent. Bo nie rozsadza ram polskiej demokracji, jak to robili Lech Wałęsa i Lech Kaczyński. Nie domaga się więcej władzy dla siebie. Nie toczy wojen o to, kto ważniejszy, i ambicjonalnych awantur o krzesło na szczycie UE”.

Ponadto: „prezydent Komorowski działa w warunkach nieustającego rokoszu i fanatycznych prób delegitymizacji jego prezydentury”; „musiał stawić czoła pogardzie”; „z podziwu godną odpornością przeciwstawia się tej nienawistnej presji” itd.

Gdyby komuś się wydawało, że to odpowiedź Kurskiego na ten straszny, najstraszniejszy w dziejach pisowskiego średniowiecza przemysł pogardy wobec wuja Broncia, musi wiedzieć, że było inaczej. Wszystko to pisał nasz bohater już w roku 2012, w odpowiedzi na nieśmiałe pytania o to, np. na jakiej podstawie, na podstawie jakiego dokumentu przejął wujcio najważniejszą funkcję w Rzeczpospolitej Polskiej.

Już sam nie wiem zresztą – może to był rzeczywiście w przypadku Kurskiego przejaw „samodzielnego myślenia”? W takim razie, mimo wszystko, mądrzej wypada, kiedy myśli z kimś na spółkę.


Idealny pomysł na prezent świąteczny - dobra książka!

Polecamy „wSklepiku.pl”: „A kto chce być sługą…” - Jarosław Szarek, Filip Musiał. T. 13 serii „Z archiwów bezpieki – nieznane karty PRL”.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych