Trzeba wykorzystać okazję, coraz większej zapaści na rynkach finansowych i surowcowych, odzyskać polski majątek narodowy, zanim jeszcze pogłębi się nowy kryzys na rynkach wschodzących.
Naród bez własności jest bowiem narodem bez przyszłości. Jak mawiał baron J.Rohtschild; „nieważne kto rządzi, ważne kto kreuje pieniądz i kredyt”. Polacy powinni korzystać głównie z własnego kapitału, ale dziś, po 25-latach kolejnych rządów są jednym z krajów na świecie, najbardziej uzależnionym od obcego kapitału. Tak zwana pozycja inwestycyjna netto stawia nas w pozycji wręcz półkolonialnej. Warto więc wykorzystać panikę zagranicznego, głównie kapitału spekulacyjnego, dołującą wyceny giełdowych spółek, a zwłaszcza banków w Polsce, coraz niższe indeksy i notowania banków, firm ubezpieczeniowych i dużych koncernów surowcowych, które kiedyś były wyłączną własnością Polski i Polaków. Zanim pęknie obligacyjna bańka, a amerykański FED podniesie stopy procentowe, a w ślad za nim uczynią to Szwajcarzy, by zahamować odpływ wielkich pieniędzy za ocean trzeba mieć gotowy plan, nie tylko repolonizacji banków czy powstania Narodowej Grupy Finansowej, w skład której mogłyby wchodzić zarówno PKO BP i PZU, a być może i również BGK, które dysponując łącznie kwotą rzędu ok. 20-30mld zł na początku, mogłyby odzyskać dla Polaków większość działających na polskim rynku banków, w większości dziś z kapitałem zagranicznym, takich jak choćby: m-Bank, ING, City Handlowy, Millenium, BPH, Allior, BGŻ, BNPP oraz pozagiełdowy Raiffeisen Bank. Zwłaszcza jeśli ich notowania jeszcze znacząco spadną i to nie tylko z powodu wyrównania krzywd, z tytułu tzw. kredytów frankowych, wojen walutowych czy większych wymogów adekwatności kapitałowej. Wtedy niektóre mogą być wystawione pod młotek za przysłowiową złotówkę.
Kolejny kryzys światowy, tym razem na rynkach wschodzących czy też pęknięcie nadmuchanych balonów na rynku obligacji może stworzyć niepowtarzalną szansę na odzyskanie, stosunkowo tanim kosztem, głupio i tanio, a często za dopłatą wyprzedanego, pod światłym przewodem v-ce premiera, MF i prezesa NBP L.Balcerowicza majątku narodowego, nie tylko w sektorze bankowym i ubezpieczeniowym, ale również surowcowym, spożywczym i handlowym. Kto nie ma bowiem własnych banków, firm ubezpieczeniowych, sieci handlowych i mediów, ten nie ma nic do gadania we własnym kraju, może sprawować urzędy i być u władzy, ale rządzić będzie kto inny - ten kto dzierży narodowy majątek.
CIĄG DALSZY NA NASTĘPNEJ STRONIE.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Trzeba wykorzystać okazję, coraz większej zapaści na rynkach finansowych i surowcowych, odzyskać polski majątek narodowy, zanim jeszcze pogłębi się nowy kryzys na rynkach wschodzących.
Naród bez własności jest bowiem narodem bez przyszłości. Jak mawiał baron J.Rohtschild; „nieważne kto rządzi, ważne kto kreuje pieniądz i kredyt”. Polacy powinni korzystać głównie z własnego kapitału, ale dziś, po 25-latach kolejnych rządów są jednym z krajów na świecie, najbardziej uzależnionym od obcego kapitału. Tak zwana pozycja inwestycyjna netto stawia nas w pozycji wręcz półkolonialnej. Warto więc wykorzystać panikę zagranicznego, głównie kapitału spekulacyjnego, dołującą wyceny giełdowych spółek, a zwłaszcza banków w Polsce, coraz niższe indeksy i notowania banków, firm ubezpieczeniowych i dużych koncernów surowcowych, które kiedyś były wyłączną własnością Polski i Polaków. Zanim pęknie obligacyjna bańka, a amerykański FED podniesie stopy procentowe, a w ślad za nim uczynią to Szwajcarzy, by zahamować odpływ wielkich pieniędzy za ocean trzeba mieć gotowy plan, nie tylko repolonizacji banków czy powstania Narodowej Grupy Finansowej, w skład której mogłyby wchodzić zarówno PKO BP i PZU, a być może i również BGK, które dysponując łącznie kwotą rzędu ok. 20-30mld zł na początku, mogłyby odzyskać dla Polaków większość działających na polskim rynku banków, w większości dziś z kapitałem zagranicznym, takich jak choćby: m-Bank, ING, City Handlowy, Millenium, BPH, Allior, BGŻ, BNPP oraz pozagiełdowy Raiffeisen Bank. Zwłaszcza jeśli ich notowania jeszcze znacząco spadną i to nie tylko z powodu wyrównania krzywd, z tytułu tzw. kredytów frankowych, wojen walutowych czy większych wymogów adekwatności kapitałowej. Wtedy niektóre mogą być wystawione pod młotek za przysłowiową złotówkę.
Kolejny kryzys światowy, tym razem na rynkach wschodzących czy też pęknięcie nadmuchanych balonów na rynku obligacji może stworzyć niepowtarzalną szansę na odzyskanie, stosunkowo tanim kosztem, głupio i tanio, a często za dopłatą wyprzedanego, pod światłym przewodem v-ce premiera, MF i prezesa NBP L.Balcerowicza majątku narodowego, nie tylko w sektorze bankowym i ubezpieczeniowym, ale również surowcowym, spożywczym i handlowym. Kto nie ma bowiem własnych banków, firm ubezpieczeniowych, sieci handlowych i mediów, ten nie ma nic do gadania we własnym kraju, może sprawować urzędy i być u władzy, ale rządzić będzie kto inny - ten kto dzierży narodowy majątek.
CIĄG DALSZY NA NASTĘPNEJ STRONIE.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/274870-robmy-swoje-bo-jest-wielka-niepowtarzalna-szansa-a-oni-niech-maszeruja-i-zlorzecza