Adam Michnik żegna się z demokracją krótkim, lecz wznoszącym się na szczyty rozmemłania tekstem, aczkolwiek powtarza w nim wyłącznie swoje wyświechtane kalki sprzed lat.
Putinizacja, pełzający zamach, zadeptywana wolność, mafia polityczna, czyli nic nowego pod słońcem w redakcji na Czerskiej. U nich bowiem zawsze ta sama panika, czy PiS jest w opozycji, czy rządzi.
Problem w tym, że im wyczerpały się epitety antypisowskie i przykładowo taka putinizacja dzisiaj już brzmi tak neutralnie, jak nie przymierzając popularyzacja albo zgoła pulmunologia. Dzięki psychopatycznemu usposobieniu posła Niesiołowskiego całkowicie zużyły się wyzwiska z obszaru faszystowsko-stalinowsko-gomułkowskiego. Nikogo już to nie rusza, włącznie z wyzywanymi.
Według Michnika nasza demokracja pod rządami PiS:
zmierzać będzie nieuchronnie ku państwu dekoracji obsadzanych przez pisowskich aparatczyków.
Niezbyt to zręczne, widać, że redaktor cierpi na silny deficyt natchnień. Zdarł się w tej niestrudzonej pogoni za mirażem polskiego faszyzmu, który wypełnił mu cały myślowy horyzont i teraz nawet dziura w chodniku wydaje mu się wykwitem ksenofobii.
Epitet „państwo dekoracji” adresowany do rządów PiS, po ośmioletnich, doskonale fasadowych rządach Platformy brzmi tylko bezradnie, tyle w nim finezji, co w gaciach hutnika po nocnej zmianie. Ta rozpacz jest uzasadniona, nie tylko utratą wpływów. Michnik musi sobie zdawać sprawę, że Polacy nie odwrócą się od PiS tylko dlatego, że jego środowisko podnosi rejwach w mediach krajowych i zagranicznych. Nie po to na zmianę głosowali, żeby po dwóch tygodniach rządów nowej władzy domagać się jej odejścia.
Michnik doskonale wie, że Trybunał Konstytucyjny jako drogocenny klejnot wolności jest traktowany wyłącznie przez jego własne środowisko polityczne, które do tej pory manipulowało jego składem. Przeciętnemu obywatelowi ta instytucja jest potrzebna jak psu piąta noga. Co to bowiem za różnica, czy elity manipulują jakimś Trybunałem, czy Sejmem? Skutek jest ten sam. Przypomina się sytuacja Unii Wolności, która nie mogła wyjść ze zdumienia, że Polacy nie doceniają zasług jej działaczy w likwidacji cenzury i strasznie się oburzała, gdy ktoś powiedział, że wolność słowa jest niezbędna tylko politykom i dziennikarzom, reszta narodu ma to w nosie, bo i tak swoje wie.
Ale powody pretensjonalnej rozpaczy ojca redaktora są dość oczywiste. Wojna o autorytet Trybunału Konstytucyjnego jest przegrana przez obóz Michnika i przez sam Trybunał, a to oznacza upadek ostatniego poza mediami publicznymi bastionu, który w zamierzeniu miał powstrzymać reformy PiS. Ja już sobie wyobrażam to wściekłe poruszenie w narodzie, jeśli TK spróbuje zablokować 500 złotych na dziecko. Równie plastycznie wyobrażam sobie reakcję społeczną, jeśli w przyszłości rząd jakiegoś hipotetycznego Petru postanowi odebrać dzieciom te 500 złotych. Od tej ustawy już nie będzie odwrotu. Podobnie z podwyższeniem kwoty wolnej od podatku – nikt nie odważy się tych reform cofnąć, jeśli nie jest politycznym samobójcą.
Za chwilę Polacy wyrwą media publiczne z rąk ludzi, którzy postulują wyrwanie dzieci z rodziny.Nie będziemy musieli pracować aż do śmierci, bo jakiś ponadnarodowy gang potrzebuje więcej bydła roboczego. To są zmiany nie dość, że wznoszące poparcie dla PiS na niebotyczne szczyty, to jeszcze w gruncie rzeczy nieodwracalne. To jest zapowiedź długotrwałej pogody dla PiS. To się może udać. Polakom może się udać. Polska wreszcie może się wybić na polskość, suwerenność i dobrobyt. Tak, rozmemłana egzaltacja obozu skupionego wokół Gazety Wyborczej wydaje się mieć bardzo solidne podstawy…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/274498-trzecia-rzeczpospolita-szalejem-kwitnie-utrata-wplywow-chodow-plecow-i-znajomosci-jest-najwieksza-katastrofa-dla-elit-z-wzajemnego-nadania