Znamienne było zachowanie rzecznika praw obywatelskich, Adama Bodnara, w kwestii konfliktu dookoła Trybunału Konstytucyjnego.
Znamienne nie tylko dlatego, że p.rzecznik jawnie wezwał instytucje pozapolskie do ingerencji w wewnętrzne sprawy państwa polskiego („nacisk opinii międzynarodowej”). Nie tylko dlatego, że sugerował przy tym możliwość, że zostanie zastosowany „artykuł 7 traktatu o UE, to jest procedura, która dotyczy sytuacji, w której jedno z państw członkowskich narusza standardy rządów prawa i demokracji”. Zaś to „w najdalej idącym scenariuszu oznaczałoby zawieszenie prawa głosu naszego kraju w Radzie UE”. (Bodnar zastrzega wprawdzie, że dotąd nigdy, wobec żadnego państwa to nie nastąpiło, czyli chyba nie jest to zbytnio realne, ale co szkodzi przypomnieć wsłuchanym w warszawskiego ombudsmana mogącym decydować o podjęciu różnych działań czynnikom zachodnim, że istnieje taka możliwość…).
CZYTAJ TAKŻE: Adam Bodnar coraz bardziej zaangażowany: „Prezydent powinien przyznać się do popełnienia błędu”
Najciekawsze jest to, że p.rzecznik najwyraźniej przebija w radykalizmie wiele innych podmiotów, wchodzących w skład antypisowskiego obozu. Znamienne jest, że rozpoczął swą ofensywę i pospieszył z sugestiami, iż Europa może kaczystowską Polskę ze wstrętem usunąć ze swego składu wtedy, kiedy pojawiły się sygnały świadczące o tym, że część jego sojuszników wydaje się nie chcieć aż takiego zaostrzenia sytuacji. Wtedy, kiedy prezes TK Andrzej Rzepliński podjął decyzję o wpuszczeniu wybranych przez PiS-owską większość Sejmu sędziów do gmachu Trybunału i przydzieleniu im gabinetów, co wydaje się być sygnałem że mimo wszystko nie chce on uczynić z kierowanej przez siebie instytucji jakichś Okopów Świętej IIIRP, w obronie których rozegra się Armageddon, po którym choćby potop. I wtedy, kiedy to Ewa Siedlecka z „GW”, publicystka bardzo zaangażowana w obecny konflikt po stronie Trybunału, opublikowała na łamach tejże gazety ciekawy tekst, przedstawiający wizję w jaki sposób obie strony mogłyby uniknąć ostatecznej konfrontacji i anarchizacji państwa.
Najwyraźniej Bodnar nie chce leżącego w oczywistym interesie Polski kompromisu. Bardzo chce natomiast zakrzyknąć, że „bój to jest nasz ostatni”. I doprowadzić do tego, by nasz kraj stał się areną takiego boju. Niezależnie od ceny, jaką mógłby (oczywiście kraj, a nie p.rzecznik) za to zapłacić.
Przypomnijmy, że kiedy niedawno Bodnar kandydował na swą obecną funkcję ze wszystkich sił przekonywał (i przekonywali o tym również jego sojusznicy) że wcale nie jest jakimś tam lewackim ideologiem, doktrynerskim fanatykiem. Że jego podstawową cechą jest natomiast pragmatyzm. Ale cóż – wybór został dokonany i można zrzucić maski.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/274102-pan-rzecznik-zrzuca-maske-i-zdaje-sie-bardzo-chce-by-byl-to-boj-ostatni