NASZ WYWIAD. Gwiazda o histerii wokół rządu PiS: Polacy już dawno powinni wyjść na ulice. "Druga strona przez lata bowiem budowała sobie swoje narzędzia działania"

Fot. A. Gołębiewski/wPolityce.pl
Fot. A. Gołębiewski/wPolityce.pl

wPolityce.pl: W Polsce od czasu objęcia władzy przez PiS słyszymy o zagrożeniu dla demokracji. Powołany został Komitet Obrony Demokracji, dziś Ryszard Petru wzywa ludzi do wyjścia na ulice. Wszystko w związku z burzą wokół TK. Jak Pan ocenia opozycję wobec rządu?

Andrzej Gwiazda: Wystarczy odwołać się do opinii samych inicjatorów KOD. Zacytuję jednego z nich: „przyjdzie na was czas. A jak nie na was, to na wasze dzieci. Weźmiemy szturmem wasze szkoły, zwabimy was podstępem do teatrów, wyślemy wasze dzieci w świat. I pewnego dnia zniknie ta zabobonna, prostacka i kruchciana Polska, dławiąca się pychą, jakąż to ona jest „prawdziwą” i „wierną” jest”. To są słowa Jerzego Hartmana. Widać w tym wszystkim, nawet nieskrywany, atak na Polskę, polskość. Tu chodzi o zniszczenie naszej tradycji, kultury itd. To jest jawne wypowiedzenie wrogości i wojny Polsce i Polakom. Jeśli Polacy się nie zorientują, że są atakowani z nienawiścią, to przegrają. Mamy bezpośredni, werbalny atak na Polskę. Jeśli się uchylimy, jeśli pozwolimy im demonstrować na naszych ulicach, bo kamienice może nasze nie są, ale ulice już tak, to przegramy.

Nie przesadza Pan w swojej ocenie? Może to jedynie zasadny spór o konkretną sprawę?

Już od dawna mówiłem o tym o co tu chodzi. Gdy pojawiła się realna szansa wygrania tej kampanii mówiłem o co to chodzi. Teraz jest moment, w którym zadecydujemy my. Rząd, parlament, będzie bowiem wobec tych ataków bezradny. Teraz my musimy przeprowadzić reformy. Po wyborach mamy gwarancje, że rząd nie będzie nam przeszkadzał. Jednak reformy musimy zrobić my, my musimy je przeprowadzić. To na nas bowiem ciąży obowiązek bronienia Polski. Rząd ma nam w tym nie przeszkadzać.

Czyli Pan też wzywa, by Polacy wyszli na ulice?

Oczywiście, już dawno trzeba było to zrobić. Bo w Polsce nie ma demokracji, jak widzimy. Nawet wygranie wyborów nic nie znaczy, lub znaczy bardzo niewiele. Wygranie wyborów oznacza, że rząd nie będzie nam przeszkadzał, czyli otwiera nam, Polakom drogę do zmian. Jak „Solidarność” w 1980 roku to było otwarcie drogi i stworzenie narzędzia do walki o prawa pracownicze z komuną, tak wygrana PiS w wyborach jest również tylko otwarciem drogi. Walkę musimy prowadzić my, Polacy.

Wracając do oporu, jaki budzi rząd PiS-u, sądzi Pan, że ta walka będzie łatwa?

Nie, ta walka nie będzie łatwa. Druga strona przez lata bowiem budowała sobie swoje narzędzia działania. Widać to dobrze na podstawie właśnie sprawy Trybunału Konstytucyjnego. TK powstał w marcu 1982 roku. Ledwie czołgi okopały się na skrzyżowaniach, powołano Trybunał. Jednak Sejm mógł wtedy odpowiednią większością głosów odrzucić orzeczenie TK. Można powiedzieć, że władze stanu wojennego były bardziej demokratyczne od tych, którzy opracowali Konstytucję z 1997 roku. To również ma swoje historyczne wyjaśnienia. W czasie rozmów w Magdalence otrzymywałem raporty, co tam się dzieje. Jeden z pierwszych donosił, że ekipa komunistyczna z Magdalenki była zdumiona, ponieważ myślała, że opozycja jest szlachetna i bezinteresowna, a okazało się, że opozycja jest jeszcze gorsza niż komuna.

To mogą być mało wiarygodne oceny. Komuna nie była wiarygodna.

Już w III RP okazało się, że ekipy opozycyjne z rozmów magdalenkowych są tak sprzedajne, że nie trzeba się z nimi liczyć. Gdy komuna to zrozumiała, doszło do skorygowania tych ustępstw, jakie władze PRL uważały za konieczne. Komuna bała się, że będzie musiała się zgodzić na demokrację w Polsce, ale okazało się, że nie musi…

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych