Piewcy konstytucyjnej oligarchii już nie wiedzą, gdzie najpierw ręce włożyć w obronie tego porządku, zwanego także dość filuternie obywatelską demokracją sterowaną.
Tu z jednej strony trzeba gasić pożar demokracji wzniecony przez Kaczyńskiego z Kukizem, z drugiej muszą uświadamiać bolszewików od Zandberga, że „trzeba z Trybunału Konstytucyjnego czynić relikwię”. Ciężkie jest życie sytych obrońców demokracji, czego nigdy nie zrozumie głodny lud, który zamiast ogłosić głodówkę w obronie Trybunału Konstytucyjnego, czeka spokojnie na głupie 500 złotych na dziecko. A tu jeszcze po redakcji krąży widmo utraty rządowych przychodów i koneksji.
Wychodzą z tego przezabawne historie, gdyż interesowne zacietrzewienie zawsze rodzi paradoksy. I tak redaktor Dominika Wielowieyska w ferworze walki o państwo prawa bezwiednie przyznała rację Jarosławowi Kaczyńskiemu,pisząc te słowa:
Trzeba z Trybunału czynić relikwię, ponieważ jest zaporą dla większości sejmowej, by nie łamała praw zapisanych w konstytucji.
Dokładnie to mówił Kaczyński:
Ustawa autorstwa PO z 25 czerwca o TK miała dwa cele - chodziło o to, by powstała trzecia izba parlamentu, która bez żadnej legitymacji powstrzymywała reformatorskie działania naszej strony.
Z tym, że Wielowieyska poszła jeszcze dalej, gdyż bez skrupułów wywala kawę na ławę, że właśnie o to chodzi, żeby Trybunał blokował wolę większości sejmowej. Czyli faktycznie akceptuje Trybunał Konstytucyjny jako trzecią izbę parlamentu. Przy czym jako usprawiedliwienie niszczenia jednego z fundamentów demokracji, jakim jest wola większości, podaje się wydumany argument „łamania praw zapisanych w konstytucji”.
Jest to prostackie przegięcie, bo w Trybunale Konstytucyjnym także siedzą ludzie, a nie jakieś konstytucyjne anioły i ta piętnastka sędziów, równie dobrze jak większość sejmowa może łamać prawa zapisane w konstytucji. Co zresztą ostatnio uczynili, pisząc niekonstytucyjną ustawę na zamówienie partii rządzącej.
Zabawne jest także porównanie braku Trybunału Konstytucyjnego w państwie do braku posterunku policji w miasteczku. Zabawne, bo tę analogię czynią ludzie, którzy udawali, że ciepły deszcz pada, gdy Platforma demolowała społeczną i państwową infrastrukturę, likwidując właśnie posterunki policji, placówki pocztowe, stacje kolejowe i szkoły na prowincji, czyli w miasteczkach właśnie. Tamta władza nie miała żadnych hamulców dzięki milczeniu czerskich mediów, które w swoim czasie zdominowały opinię publiczną, a dzisiaj bezczelnie powołują się na niedolę mieszkańców tych miasteczek. No, ale bez tej bezczelności nie mogliby w zasadzie o niczym pisać, trzeba przyznać, więc jest w pewien sposób usprawiedliwiona.
Najzabawniejsza ze wszystkiego jest jednak obrona przed upolitycznianiem Trybunału Konstytucyjnego, który jest upolityczniony na mocy konstytucji właśnie. W tym celu nieustraszona pogromczyni zamachowców dokonuje klasycznego szachrajstwa, pisząc, iż „już dziś wielu zasiadających w TK sędziów to nominaci PiS”, podczas gdy niemal wszyscy sędziowie zasiadający obecnie w Trybunale pochodzą z nominacji PO. I to drobne w gruncie rzeczy szachrajstwo jest najlepszą wizytówka nieustraszonych obrońców demokracji z ulicy Czerskiej w Warszawie.
W zestawie taniej! Polecamy „wSklepiku.pl” pakiet: „Resortowe dzieci. (2 tomy, media i służby)”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/273527-jeszcze-raz-o-nieustraszonych-obroncach-trzeciej-izby-parlamentu-z-ulicy-czerskiej-w-warszawie