Tusk dostał stanowisko przewodniczącego Rady za sprzyjanie niemieckim interesom

PAP/EPA/OLIVIER HOSLET
PAP/EPA/OLIVIER HOSLET

W poprzednim tygodniu w niemieckim dzienniku środowiska biznesu „Handelsblatt” ukazał się artykuł Mathiasa Brueggemanna, w którym autor wprost pisze, że premier polskiego rządu Donald Tusk został nagrodzony stanowiskiem przewodniczącego Rady Europejskiej w podzięce za sprzyjanie Angeli Merkel w polityce europejskiej.

Artykuł w ogóle nie został zauważony w głównych mediach elektronicznych, gdyby nie portale społecznościowe, przeszedłby w Polsce bez echa, a przecież jest swoistym podsumowaniem blisko 8 letnich rządów Platformy i PSL-u i blisko 7-letnich samego Donalda Tuska w Polsce.

Teraz już wiemy dlaczego na sztandarach Platformy i PSL-u było wypisane płynięcie w głównym nurcie polityki europejskiej, który w głównej mierze był wyznaczany przez Niemcy i dlaczego taką agresję wzbudzało krytykowanie tej polityki przez ówczesną opozycję czyli Prawo i Sprawiedliwość. To także dlatego po zwycięstwie Zjednoczonej Prawicy w wyborach parlamentarnych i sformowaniu przez nią rządu w niemieckich mediach, mamy do czynienia wręcz z hejtem na temat działań i zamierzeń nowych władz Rzeczpospolitej (część z tych opinii zresztą piszą polscy dziennikarze).

W Polsce na temat swoistego nagrodzenia Tuska stanowiskiem europejskim, za jego uległość wobec Angeli Merkel było w 2014 i na początku 2015 roku wiele publikacji w mediach niezależnych ale ich autorzy byli traktowani wręcz jako oszołomy.

Autorzy tych publikacji z reguły wymieniali jako swoistą cenę za to stanowisko między innymi takie sprawy jak: rezygnacja z polskiej polityki zagranicznej dotyczącej Ukrainy, wyraźne spowolnienie w sprawie budowy w Polsce elektrowni atomowej, ślimaczenie się wydobywania gazu łupkowego i wreszcie przyzwolenie na takie położenie gazociągu Północnego, że blokuje on Gazoport w Świnoujściu.

W sprawie Ukrainy od Majdanu trzymaliśmy rękę na pulsie, to dzięki polskiej inicjatywie w najtrudniejszych momentach do Kijowa jeździli ministrowie spraw zagranicznych Polski, Niemiec i Francji i kiedy zaczęto podejmować strategiczne decyzje dotyczące przyszłości Ukrainy, nagle naszego kraju przy tym stole zabrakło.

Wówczas nawet politycy Platformy nieoficjalnie przyznawali, że była to świadoma decyzja rządu Tuska, który nie chciał aby przy tym stole negocjacyjnym pojawiły się wyraźne różnice pomiędzy Warszawą i Berlinem.

123
następna strona »

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.