Europejska flaga ma powiewać. Polską można wciskać w łajno. Spektakl równie prawdziwy, jak kłamstwa wokół wrocławskiego

fot. freeimages
fot. freeimages

Wciąż jeszcze słychać grzmoty i błyskawice ciskane w premier Szydło za brak należytego tła podczas jej wypowiedzi. Wszak dowodzi to braku najmniejszego szacunku dla Unii Europejskiej, a szczególnie dla jej dzisiejszych biurokratów.

Niektórym już nie wystarczają plansze i tablice przy każdym kawałku Polski, który został wyposażony choćby w parę płyt chodnikowych, dzięki dopłacie z unijnych funduszy. Czasem plansza jest tylko parę razy mniejsza od trawnika, na cześć którego ją postawiono. Przy tej okazji przypomnę, że w żadnym europejskim kraju nie zauważyłem najmniejszej choć tabliczki zawiadamiającej, że bank, przy którym właśnie się zatrzymaliśmy może rozwijać się pięknie dzięki swym filiom w Polsce, a prawdziwe koszty tych placówek są minimalne. Tak samo, jak w przypadku wielkich korporacji handlowych. Zarabiają krocie, bo podatki są dla nich w Polsce wręcz niezauważalne, a obsługa pracuje za frajer. Kto nie wierzy, może rozejrzeć się lepiej ode mnie. Jeśli zauważy choć jeden taki anons – otrzyma nagrodę.

Można oczywiście, tak przy leciutkiej okazji, zapytać niektórych, jakież to ważne zajęcia wykonywali, by nie protestować w obronie naszej, biało – czerwonej flagi, gdy była bezczeszczona w telewizyjnym programie pewnego cymbała? Tego samego, którego odwiedził tuż przed wyborami bardzo były prezydent w poszukiwaniu Polaków gotowych oddać na niego głos? Oburzył się niedawno jeszcze bardziej były prezydent, choć wydawałoby się, że jeszcze bardziej byłym istnieć już nie można. Więc ten jeszcze bardziej były, ten sam co, w dowód stałej trzeźwości okręcił swą patriotyczną sylwetkę flagą ONZ, obwieścił, iż brak unijnej flagi, to objaw głupoty. Owijanie się w gmachu ONZ tamtejszą chorągwią ma znamionować daleką od pospolitej mądrość, tak samo, zresztą jak wchodzenie do samochodowego bagażnika w Mińsku, choć żadnej flagi w tym zakamarku nie było.

Zestaw moralistów z tego samego przedziału próbuje wmówić prof. Glińskiemu próbę cenzury, bądź nawet konfiskaty przedstawienia we Wrocławiu. I łże się przy tej okazji ile tylko powietrza w płucnej przestrzeni! Przecież najlepszym dowodem na zamiar wprowadzenia na scenę pornografii w pełnym wymiarze jest zatrudnienie zagranicznych specjalistów od takich scen. Wcale nie z powodu ich wyjątkowych talentów, lecz tylko dlatego, że z nikt polskich aktorów nie zgodził się na żądane przez realizatorów przedstawienia ekshibicje.

Nagość na polskiej scenie, to nic szczególnie nowego, choć warto wiedzieć czemu ma ona służyć. Jednak co innego nagość, a co innego demonstracja mocy z kręgu rekwizytów głupca z Biłgoraja. Odmowa wrocławskich aktorów jest wystarczającym dowodem na obłudę dyrektora teatru i jego partyjnego pryncypała z Warszawy. A fakt, że premiera pokazała trochę inne sceny niż wcześniej planowane, świadczy wyłącznie o skuteczności opinii społecznej.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.