NASZ WYWIAD. Prof. Krasnodębski: "We współczesnych Niemczech istnieje trwałe i silne uprzedzenie do tradycyjnej polskiej tożsamości politycznej"

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Ten brak widać dobrze przy sprawie uchodźców.

Tak, widać to tak naprawdę w każdym elemencie niemieckiej polityki. Nie ma autokrytycyzmu ani w szerszych warstwach społecznych czy w warstwach opiniotwórczych.

Jeżeli rozmawia się z politykami amerykańskimi, naukowcami amerykańskimi, to bardzo często - w zależności oczywiście od poglądów - krytykują albo politykę Busha, albo Obamy. To jest naturalne, prawda? W Niemczech autokrytycyzm natychmiast zamienia się w samouwielbienie.

Jak bardzo te antypolskie połajanki w prasie niemieckiej odzwierciedlają poglądy polityczne w Berlinie? Czy w ogóle te ostre reprymendy możemy w jakimś sensie traktować jako sygnały oficjalne dyplomacji i polityki urzędu kanclerskiego?

Nie ulega wątpliwości, że politycy w pewnej mierze kształtują swoje poglądy na podstawie tego, co przeczytają w prasie. Nie wyłącznie, ale także. Na szczęście politycy są bardziej realistyczni, więc ja bym nie utożsamiał poglądów medialnych z poglądami politycznymi.

Tak czy inaczej media stwarzają obecnie dosyć niedobrą atmosferę dla relacji polsko-niemieckich. Zwłaszcza, gdy słyszy się takie zdanie, jak ostatnio gdzieś przeczytałem, że w przypadku Węgier można było sobie pozwolić na pewien stopień tolerancji, ale w przypadku naszego kraju nie można sobie na to pozwolić.

Bardzo bym sobie życzył, aby relacje polsko-niemieckie na szacunku do naszych wyborów, do naszej polityki. A przede wszystkim powinny opierać się na aksjomacie, że tak jak my chcemy regulować różne sprawy wewnątrz kraju, ramach demokratycznych rozwiązań oczywiście, to jest to nasza sprawa. My obserwujemy sprawy wewnątrz niemieckiej, analizujemy je i zastanawiamy się na różnymi elementami, ale nie rościmy sobie prawa do narzucania nikomu naszych poglądów, ingerowanie w cudze sprawy.

Apelowałbym o to samo do niemieckich partnerów.

Za jeden artykuł, który ostatnio ukazał się w niemieckiej prasie, konkretnie w „Handelsblatt”, możemy podziękować. Za szczerość. Dziennik ten pisał, że Donald Tusk został nagrodzony stanowiskiem szefa Rady Europejskiej nie za zdolności, czy umiejętności, ale za właściwe prowadzenie polskiej polityki. Właściwe, ale oczywiście z niemieckiego punktu widzenia.

To była akurat tajemnica poliszynela. Wszyscy wiedzieli, za co dostał on to stanowisko.

Ten sam błąd poznawczy, o którym wspominał komentator „Die Welt” występował też w stosunku do Donalda Tuska. Ponieważ był tp premier Polski tak bardzo zgadzający się z tym, co płynęło z Berlina, że Niemcy uznali, że to jest wybitnie utalentowany, racjonalny polityk, „Europejczyk“ , który zasługuje na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej. Gdy jednak chciał w sprawie uchodźców zaznaczyć nieco odrębne stanowisko natychmiast faworytem został Juncker.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

« poprzednia strona
12

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.