Cztery konkrety, czyli cała prawda o "skoku na Trybunał Konstytucyjny". [ANALIZA]

W sprawie ponownego wyboru sędziów Trybunału Konstytucyjnego, w przestrzeni publicznej pełno jest mitów i kłamstw. Dlatego warto wyjaśnić tę sprawę w kilku punktach.

Po pierwsze, nie jest prawdą, że Platforma przeprowadzając w październiku głosowanie nad kandydatami na sędziów TK, tylko „naruszyła dobry obyczaj”. Wprowadzając do ustawy o Trybunale Konstytucyjnym art. 137, który otwierał możliwość obsadzenia stanowisk wszystkich sędziów kończących kadencję w 2015 r., Platforma uruchomiła na jego podstawie wybór sprzeczny z konstytucją. Dotyczy to kompletu 5 stanowisk sędziowskich. Co do 2 przyznają to publicznie wszyscy konstytucjonaliści, jak i sam prezes Trybunału Konstytucjonalnego. W ten sposób chcą uratować pozostałą trójkę. Wątpliwości co do niej są również duże. Zapominamy przecież, że ich kadencja kończyła się w okresie, kiedy funkcjonowały dwa Sejmy. Pierwszy, odchodzący i pozbawiony legitymizacji społecznej, drugi – właśnie wybrany, legitymizowany, choć formalnie nie ukonstytuowany. I moim zdaniem ten drugi miał większe prawa do obsadzenia, niż ten stary, odchodzący.

Po drugie, Platforma popełniła szereg błędów formalnych w procesie wyboru. Otóż w prawie polskim istnieją dwie konkurencyjne procedury wyboru sędziów. Jedna jest w przyjętej przez PO ustawie z 25 czerwca 2015 r. o TK. Drugą zawiera Regulamin Sejmu. Obie są względem siebie konkurencyjne, bo zawierają różne regulacje. W ustawie podmiotem uprawnionym do zgłaszania kandydatów jest „Prezydium Sejmu oraz grupa do najmniej 50 posłów”. W Regulaminie to „Prezydium Sejmu albo grupa co najmniej 50 posłów”. Różnica jest powalająca, bo w pierwszym przypadku wymienione podmioty muszą działać razem, a w drugim zgłaszają kandydatów oddzielnie. Oba akty zawierają też różne terminy procedowania. I co robi PO? Kandydatów zgłasza Prezydium Sejmu (Regulamin), ale procedowanie przebiega w terminach ustawowych. Dlatego efektem jest nieważność procedowania. Nie zależnie od oceny, która procedura jest ważniejsza, zgodnie z prawem można procedować wyłącznie na podstawie jednej. Nie wolno wybierać sobie przepisów z obu, tak jak procedującemu wygodnie.

Po trzecie, warto podkreślić, że wybór jest czynnością prawną nazywaną konwencjonalną. Oznacza to, że aby był ważny musi być przeprowadzony w ramach narzuconych pewną proceduralną konwencją: dokonany przez właściwe organy, we właściwym trybie i terminach. Jak widać z powyższego, u podstaw procedowania Platformy znalazł się „grzech pierworodny”, który spowodował, że wybór nie doszedł do skutku. I wcale nie trzeba już udowadniać innych błędów, choć były liczne, bo ten fundamentalny wystarczy. W efekcie uchwały Sejmu z 8 października 2015 r. to tylko zadrukowane kartki papieru, dlatego Sejm VIII kadencji słusznie określił je jako „pozbawione mocy prawnej”. Stąd nie ma żadnego unieważnienia wyboru, tylko ciągle otwarta jest ta pierwotna możliwość wyboru sędziów na wakaty sędziowskie.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE.

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.