Prof. Żurawski o wizycie prezydenta Dudy: „Chiny to potencjalnie ogromny rynek, to ważne dla polskiej gospodarki”. NASZ WYWIAD

Fot. PAP/Jacek Turczyk
Fot. PAP/Jacek Turczyk

wPolityce.pl: Prezydent Andrzej Duda wrócił z podróży do Chin. Warto jeździć do tak odległego kraju? Mamy jakieś wspólne interesy?

Prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski: Takie wizyty są ważne, Chiny to jeden z najpotężniejszych krajów na świecie. Ich gospodarka ostatnio zwalnia, ale nie ma żadnych powodów, by się nie kontaktować. Chiny to potencjalnie ogromny rynek, to ważne dla polskiej gospodarki.

Jakie było znaczenie geostrategiczne tej wizyty?

Polska ma bardzo ograniczony wpływ na grę geostrategiczną na Dalekim Wschodzie. Ta gra nas dotyczy, bowiem wiąże naszego głównego sojusznika, czyli USA. W tym sensie mamy swoje interesy w Azji. Jednak byłoby wyrazem megalomanii, gdybyśmy uznawali, że Polska ma szanse na wpływanie na to, co się tam dzieje. Niemniej mówimy o regionie naszego zainteresowania. Pokazywanie się w tym regionie, w tak potężnym kraju, sąsiedzie naszego sąsiada ma znaczenie. Także dlatego, że warto w Chinach prezentować nasz ogląd sytuacji. To również ważne.

Od lat pojawiają się komentarze, wskazujące, że Rosja i Chiny konkurują ze sobą i mogą wejść w spór o pozycję w Azji. W Pana ocenie to jest możliwe? Czy Polsce taki spór mógłby się opłacić?

Nie liczyłbym na taki rozwój sytuacji. Chińczycy nie mają takiej potrzeby, czas gra na ich korzyść jeśli chodzi o relacje z Rosją. Pekin może czekać. Rosja zaś nie ma siły, ani potrzeby, by wchodzić w jakieś zatargi z Chinami. Obecnie nie ma konfliktu Rosji i Chin i nic takiego konfliktu nie zapowiada. Od czasu do czasu mamy wręcz do czynienia z demonstracją woli współpracy. Każdy z tych krajów prowadzi swoją grę w nadziei, że będzie skuteczniejszy w tej rozgrywce od partnera. To potrwa przez dłuższy czas.

Chińczycy planują zainwestować w Europie Środkowej kilka miliardów dolarów. Mamy szanse na tak duże inwestycje u nas?

Na pewno warto próbować. Jednak trudno powiedzieć, czy będziemy odpowiednio konkurencyjni dla Chin, by oni chcieli u nas lokować swoje inwestycje. Z pewnością, musimy pamiętać, że Chiny nie są normalną gospodarką. Oni nie stawiali wygórowanych warunków zaangażowania choćby przy inwestycjach w Afryce. Trzeba pamiętać, że współpraca gospodarcza z Chinami nie jest motorem modernizacji systemowo-cywilizacyjnej. Jednak na pewno mogą oni być źródłem kapitału. Tę opcję na pewno warto zbadać.

W ostatnich dniach oczy świata zwrócone są na Syrię i konflikt wokół niej. Dowódca wojsk USA w Europie zapewnia, że Ameryka pamięta o Ukrainie, a sprawa syryjska nie przesłoni jej problemów na Wschodzie. To ważne słowa czy rytualne stwierdzenia?

Polacy powinni brać takie wypowiedzi na poważnie. Rozsądne jest, byśmy nasze problemy dotyczące bezpieczeństwa starali się prezentować naszym sojusznikom, przez pryzmat tego, co mówią do nich ich wyżsi oficerowie. Oni otrzymali od zwierzchników rozkaz rozwiązania operacyjnego i strategicznego problemu, czyli obrony sojuszników środowo-europejskich. Oni muszą sobie odpowiedzieć na pytanie, jakich instrumentów potrzebują. Gdy już będą to wiedzieć, muszą przekonać zwierzchników. Można sądzić, że odpowiedź tych wojskowych jest taka sama, jak nasza. Zarówno naszym wojskowym, jak i amerykańskim odpowiedź na pytanie jak zabezpieczyć Europę Środkową przez rosyjską inwazją wychodzi taka sama.

Jak to wykorzystać dla nas?

Pokazywanie tych opinii decydentom cywilnym armii krajów sojuszniczych przez Polaków i amerykańskich wojskowych jest okolicznością dla nas sprzyjającą. Takie kontakty, opinie i deklaracje są elementem ważnej dla nas układanki. Polska powinna ten wydźwięk wzmacniać.

Wspomniana przez gen. Hodgesa sytuacja w Syrii jest niepokojąca. Czy sądzi Pan, że zestrzelenie samolotu rosyjskiego przez Turcję może mieć poważne konsekwencje?

Mam wrażenie, że nie. Rosjanie nie mają obecnie możliwości skutecznego działania. Zapewne będą jakieś demonstracje przeprowadzać, by pokazać, że zestrzeliwanie samolotów Rosji jest ryzykowne. Oczekuję więc jakiejś demonstracji gotowości do twardej odpowiedzi. Jednak nie sądzę, by z kalkulacji Kremla wynikało, że warto zaostrzać konflikt w tej sprawie. Sądzę, że takie kalkulacje nie wskazują, by Moskwa mogą coś ugrać dla siebie.

Pytanie czy kalkulacje są dla Moskwy tak ważne?

Rzeczywiście, warto pamiętać, że mamy do czynienia z logiką imperialną, która może wyjść poza chłodne kalkulacje. Jest możliwa rosyjska odpowiedź, która będzie nieracjonalna, wykraczająca poza polityczną potrzebę demonstrowania bolesności zestrzeliwania samolotów rosyjskich. Wtedy może dojść do eskalacji konfliktu. To jednak nie będzie skutkiem chłodnej kalkulacji, ale rosyjskiego błędu.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.