Co dalej z Trybunałem? NASZ WYWIAD. Stanisław Piotrowicz odsłania kulisy sporu o TK i odpowiada na zarzuty: "Pazerność Platformy na władzę doprowadziła do tego problemu"

PAP/Tomasz Gzell
PAP/Tomasz Gzell

Na koniec pozwoli pan na zarzut ad personam – pojawiają się sugestie, że jest pan ostatnim, który może wypowiadać się na temat prawa, bo był pan prokuratorem w czasach komunistów.

W ogóle moim podstawowym błędem jest to, że się w tamtym czasie urodziłem, że skończyłem studia na „komunistycznym” Uniwersytecie Jagiellońskim i że byłem prokuratorem w tamtym czasie.

Proszę nie sprowadzać sprawy do absurdu. Nie żałuje pan tamtego zaangażowania w system?

A czy pan uważa, że wszystkie instytucje państwa należało pozostawić komunistom? Nigdy nie oskarżałem przed sądem opozycjonistów. Mało tego, za to, że odmówiłem prowadzenia śledztw przeciw opozycjonistom, z wojewódzkiej do rejonowej. Proszę zapoznać się z aktami sądowymi. Człowieka, o którym piszą gazety oskarżało dwóch prokuratorów wojskowych. Zarzuty pod moim adresem są nieprawdziwe.

Nie wszyscy też chcą wiedzieć, że w okresie stanu wojennego złożyłem wypowiedzenie z pracy. Zostałem jednak namówiony przez dobrych ludzi, by tam zostać, bo potrzeba tam było takich ludzi.

Żałuje pan tamtej decyzji?

Kosztowało mnie to dużo zdrowia – nie było lekko być sobą w takiej instytucji i tak postępować, by przy goleniu nie wstydzić się swojej twarzy. To było wielkim zagrożeniem. Niektórzy mogli zawdzięczać mi wolność, bo pomagałem ludziom, a sam ryzykowałem większą odpowiedzialnością karną niż ci, którym pomagałem. Moja działalność w tamtym czasie sprowadzająca się do osłaniania ludzi, którzy rozprowadzali ulotki była o wiele bardziej niebezpieczna niż ta, którą przeprowadzali roznoszący ulotki.

W mediach pokazały się ostatnio też inne ataki na mnie. Pojawiają się one, gdy nie jestem wygodny dla określonego układu i aktywnie włączyłem się w krytykę poczynań Platformy i mówię o zamachu na TK. Ponieważ to jest niewygodne, to z inspiracji tych środowisk pojawiają się w prasie nieprawdziwe artykuły na mój temat.

Ma pan na myśli sprawę pedofila, którą miał pan prowadzić.

Tak. Wystosowałem w tej sprawie oświadczenie – jeśli nie spowoduje ono skutków, o których nadmieniłem, to wystąpię na drogę sądową o ochronę dóbr osobistych. Nie jestem gołosłowny, bo na potwierdzenie swoich słów wnioskuję o zapoznanie się z aktami trzech spraw.

Nie prowadziłem tego śledztwa. Zdumienie wielkie było dziennikarzy, gdy powiedziałem, że tego nie prowadziłem.

Chodzi o nadzór.

Akta sprawy są dostępne – nie prowadziłem tego śledztwa, nie wykonywałem w tej sprawie żadnych czynności! Nie mam obowiązku tłumaczyć się, że nie jestem wielbłądem. To obowiązkiem dziennikarzy było sprawdzić wiarygodność swoich „informacji”. To dziennikarze, którzy w taki sposób pisali, naruszyli prawo.

Poza tym wie pan… jak to się stało, że ludzie wybrali do parlamentu prokuratora? A wybrano mnie dwukrotnie do Senatu, a tam przecież głosuje się na konkretnego człowieka, nie na listę. To dla mnie wielka satysfakcja, że ze strony tych środowisk miałem głosy poparcia. To nie kto inny jak „Solidarność” zaproponowała mi, bym w ich budynku otworzył swoje biura. A że się znajdą czasem ludzie, którzy kierują się mało wzorowym i pobudkami i chcą mi zaszkodzić… Pewnie zawsze tak będzie, gdy wychodzi się przed szereg i trafia na pierwszy front.

Rozmawiał Marcin Fijołek


Wyjątkowy PREZENT dla prenumeratorów!

Zamów i opłać roczną prenumeratę pakietu: tygodnik „wSieci” i miesięcznik „wSieci Historii”, a otrzymasz w prezencie unikatową kolekcję numizmatów „Wielcy Polacy”, niedostępną na rynku wolnej sprzedaży.

Akcja trwa do wyczerpania puli numizmatów, zachęcamy więc do dokonania zamówienia już teraz. Szczegóły na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.

« poprzednia strona
1234

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.