Ziobro: Uchwalona przez PO-PSL ustawa dot. TK to jawny zamach na konstytucję i państwo prawa. Usiłujemy naprawić tę sytuację

Fot. wPolityce.pl/Ansa
Fot. wPolityce.pl/Ansa

Cała opozycja, również z takimi ludźmi jak pan Petru, krzyczała głośno, że to był zamach na miliardy zaoszczędzone przez Polaków. Koalicja PO-PSL zrobiła to przecież w sposób uniemożliwiający rzetelne zaopiniowanie tego projektu. Ostatecznie TK nie dopatrzył się tutaj żadnych naruszeń i niedawno orzekł, że wszystko jest OK. Więc ja bym chciał, żeby miara była ta sama

— powiedział.

Jednocześnie minister zauważył, że tak krótki termin wyznaczony przez TK na rozpoznanie złożonych skarg na ustawę o Trybunale (3 i 9 grudnia - PAP) również jest zastanawiający - kiedy zwykle na rozprawę czeka się około półtora roku.

Rodzi się pytanie, skąd ten szybki tryb. Strony, uczestnicy postępowania też nie będą mieli czasu zasięgnąć opinii wybitnych ekspertów - a mimo to Trybunał tak gwałtownie przyśpieszył. Rodzi się więc pytanie, czy Trybunał też nie naruszył konstytucji

— mówił Ziobro.

Jego zdaniem taka sytuacja „może zdradzać pewne subiektywne zaangażowanie w tę sprawę” prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego, który w niedawnym wywiadzie telewizyjnym miał - według Ziobry - ujawnić, jaki wyrok chciałby wydać ws. konstytucyjności poszczególnych ustaw o TK, co jest niedopuszczalne m.in. z punktu widzenia orzecznictwa trybunału w Strasburgu.

Przyjmuję ten fakt z najwyższym niepokojem, mówiłem o tym na KRS. Jaki w takim razie sens ma rozprawa, narada sędziowska? Wszystko to robi się fasadowe (…) to niszczy standardy państwa prawa. (…) Prezes Rzepliński został wybrany przez PO-PSL i widać jego zaangażowanie po jednej ze stron sporu politycznego (…), a sąd jest ponad sporem politycznym

— dodał.

W sprawie ułaskawienia Mariusza Kamińskiego Ziobro powiedział, że zrobiłby „to samo, co prezydent”.

W więzieniu powinni być złodzieje, a policjanci na wolności

— dodał.

Minister podkreślił, że liczne autorytety prawne pisały, iż prezydent ma prawo wydać akt łaski na każdym etapie postępowania karnego - nawet zanim zapadnie prawomocny wyrok.

Zatem to sędziowie apelacji warszawskiej - uznając, że prezydent nie miał prawa ułaskawić - przekroczyli granice i opowiedzieli się po jednej ze stron sporu

— dodał, nawiązując do poniedziałkowej uchwały zgromadzenia sędziów apelacji warszawskiej krytykującej wypowiedź Andrzeja Dudy, że „uwolnił wymiar sprawiedliwości” od tej sprawy, stosując akt łaski przez umorzenie postępowania.

Ziobro zauważył, że zapadały już orzeczenia sądów, iż akcja CBA, za którą Kamiński został skazany, była legalna (chodzi m.in. o nieprawomocne wyroki ws. Piotra Ryby i Andrzeja K. z afery gruntowej - wyrok skazujący został niedawno uchylony, a sąd ma badać w ponownym procesie legalność akcji - PAP).

Prezydent nie mógł nie dostrzec faktu, że pan sędzia Wojciech Łączewski i jego koledzy zostali wyznaczeni do tej sprawy w innym trybie niż zwykły, tj. ze złamaniem zasady kolejności wpływu, tylko decyzją prezesa sądu. Chcemy wiedzieć, dlatego tak się stało. Dlaczego łamać tę zasadę, zwłaszcza w takiej sprawie? To rodzi podejrzenie

— powiedział.

Minister krytykował też to, że sąd przygotowywał uzasadnienie wyroku 5 miesięcy, a Mariusz Kamiński miał 14 dni na wniesienie apelacji.

To jawne złamanie wszelkich proporcji równości broni, a sędzia Łączewski wiedział, że zbliżają się wybory, a podanie takiego uzasadnienia w takim momencie uniemożliwi Mariuszowi Kamińskiemu skuteczne odwołanie się i rozpatrzenie jego odwołania przed wyborami, tak aby mógł on pełnić wysokie funkcje, do jakich zostałby powołany - i tak on, jak i inni b. funkcjonariusze CBA mieliby ograniczony dostęp do tajnych informacji związanych z NATO, co ograniczałoby działalność naszego państwa w tak ważnym obszarze. Pan prezydent musiał brać pod uwagę te wszystkie okoliczności

— powiedział.

KL,PAP

« poprzednia strona
12

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych