Przyprawienie gęby. Komentarze o Polsce w niemieckich mediach są jak pudrowanie własnych wrzodów

fot,www.dw.com
fot,www.dw.com

Zgrozą wieje! „Po zwycięstwie jego PiS Jarosław Kaczyński będzie budował Polskę nacjonalistyczną”, alarmuje tygodnik „Die Zeit”. W „Badische Zeitung” donosi o dokonaniu przez nasz kraj „ekstremalnego zwrotu na prawo” i nazwaniu uchodźców przez prezesa PiS… „parazytami”.

Według „Stuttgarter Nachrichten” katonarodowców z partii Kaczyńskiego oskrzydlają „ultranacjonalistyczne ruchy politycznych prowokatorów Pawła Kukiza i Janusza Korwin-Mikkego”… - co summa summarum stanowi „ewidentne odrzucenie wolnościowej demokracji” przez Polskę. No, to teraz nie pozostaje nam chyba nic innego, jak tylko dołączyć do tłumu islamskich uchodźców i poprosić w Niemczech o azyl…

Jak reagować na tego rodzaju doniesienia? Pociągnąć za spłuczkę, polemizować, protestować? Nic z tych rzeczy. Należy zastosować „niemiecki patent” i robić swoje. Na czym polega ów „patent”? Na perfekcyjnym wręcz manipulowaniu opinią publiczną dla korzyści własnych. To jasne, że silny rząd w Warszawie, który walczy o interesy własnego kraju, nie jest w interesie Niemiec. Poza tym, przedstawianie Polski i Polaków, a przede wszystkim PiS, jako wrogich Europie, konfliktogennych nacjonalistów, odwraca uwagę od tego, co dzieje się w samych Niemczech. Niemieckie media, którym poczucia patriotyzmu odmówić się nie da, chcą w ten sposób ubić dwie muchy jedną packą.

O jednak ile gazetowe dyrdymały w RFN na temat sytuacji w Polsce i PiS mają tyle wspólnego z rzeczową oceną i prawdą, co wuj „Dolfi” - jak pieszczotliwie nazywano Hitlera w III Rzeszy - z pomocą humanitarną na rzecz „Nieniemców”/Nichtdeutsche i innowierców, o tyle alarmistyczne komentarze o wzroście wrogości i przemocy wobec cudzoziemców na niespotykaną w Niemczech skalę od czasów nazizmu, byłyby jak najbardziej uzasadnione. I nie widzę, powodu żeby o tym nie mówić, a wręcz przeciwnie.

Nie chodzi bynajmniej tylko o relatywnie niegroźne skandowanie tłumów „Merkel muss weg!”/„Merkel musi odejść!”, jak np. kibiców na ostatnim meczu piłkarskim FC Erzgebirge Aue - SG Dynamo Dresden, co po prawdzie jest najprostszym, spontanicznym wyrazem brak akceptacji przeciętnych Niemców dla polityki pani kanclerz. Nawiasem mówiąc, ulokowany w Internecie zapis wideo tego zdarzenia (https://www.youtube.com/watch?v=Oqc3WNNFvvM …) został błyskawicznie usunięty z YouTube. Chodzi mianowicie o o wiele bardziej dramatyczne przejawy niemieckiej „solidarności” z polityką Merkel i obcojęzycznymi przybyszami…

„Powróciła nienawiść” (…), jak tak dalej pójdzie, wkrótce zapanuje zdziczenie jak za Republiki Weimarskiej”,komentuje „Der Spiegel”. Skojarzenie o tyle słuszne, że w wyniku ówczesnych nastrojów doszedł do władzy tak uwielbiany później, wąsaty przywódca niemieckiego narodu. Obawy tego lewicowego tygodnika nie są bezpodstawne: od stycznia do końca października odnotowano oficjalnie aż 637 ataków na schroniska dla imigrantów - to kilkakrotnie więcej niż w całym 2014r. Co ważne, ponad dwie trzecie spośród złapanych sprawców to tzw. porządni obywatele, nie figurujący wcześniej w kartotekach policji.

Daruję sobie opisy tych zdarzeń, odnotowywanych de facto głównie w mediach lokalnych, jednak dałbym sobie obciąć rękę, że gdyby w Poznaniu, czy w Opolu banda „narodowców” zmasakrowała kijami baseballowymi syryjskich uchodźców, jak niedawno w Magdeburgu, w Wismarze itd., znalazłoby się to na czołówkach wszystkich gazet w RFN, od „Augsburger Allgemeine” i bulwarowego „Bilda” po opiniotwórczy „Die Zeit”, jako dowód polskiego nacjonalizmu i efekt objęcia władzy przez PiS Jarosława Kaczyńskiego.

Co symptomatyczne, jak do tej pory w naszych mediach dominowały przyjazne i poprawne politycznie obrazki z RFN, jak to gościnni i życzliwi Niemcy witali islamskich imigrantów kwiatami na dworcach udekorowanych kolorowymi balonikami. Zdjęć z atakami na pociągi, czy autobusy wiozące uchodźców do schronisk nie było, ani płonących hoteli azylanckich, ani nawet takich, jak z tej oto relacji telewizji publicznej NDR - tu do zobaczenia:

— z licznych, masowych protestów mieszkańców przeciw polityce rządu federalnego. W tym kontekście „Der Spiegel” ma rację: między Odrą a Renem nastąpiła wyraźna radykalizacja społecznych nastrojów. Wedle różnych sondaży, prawicowo-populistyczna partia Alternatywa dla Niemiec (AfD) wyrosła na trzecią po chadekach (CDU/CSU) i socjaldemokratach (SPD) siłę polityczną w Niemczech. Rok temu AfD zdołała już wprowadzić swych reprezentantów do europarlamentu.

Czego chce ta siła? Szef „alternatywy” w Nadrenii Północnej-Westfalii, 42.letni poseł PE Marcus Pretzell wyłożył otwarcie w wywiadzie dla „Expressu”, że jeśli nie pomogą inne środki w zatamowaniu napływu uchodźców, „ultioma ratio” powinno być… skorzystanie z broni. A:

„Uzbrojenie policji granicznej ma tylko wtedy sens, gdy funkcjonariusze będą mieli pozwolenie na użycie broni, aby mogli jej użyć do ostrzegania, ranienia, i ostatecznie także zabicia”

— przekonuje eurodeputowany Pretzell.

„Czy to jest jeszcze nasz kraj?”,

—spytał na łamach stołecznego dziennika „Der Tagesspiegel“ Helmut Schümann, który niejednokrotnie wykazywał zrozumienie dla polityki rządu wobec uchodźców, za co został poturbowany przez jej przeciwników podczas jednej z demonstracji w Berlinie.

Jak to wszystko ma się do rzekomego nacjonalizmu Polaków i „ultranacjonalistów” z PiS? Jak pięść do oka, bowiem oderwane od rzeczywistości komentarze o Polsce w niemieckich mediach wyglądają jak pudrowanie własnych wrzodów, gdyż w przypadku Niemiec spirala wrogości i przemocy wobec obcokrajowców jest akurat faktem, co w nawiązaniu do nie tak odległej przeszłości może być prawdziwym powodem do obaw.

Gdybym chciał pisać o przejawach tej wrogości, zapewniam, miałbym prawie codziennie o czym. Jak sądzę i chcę wierzyć, zdecydowana większość niemieckiego społeczeństwa opowiada się przeciw przemocy, rasizmowi, ksenofobii, antysemityzmowi i innym fobiom, że dzisiejsze podpalenia i napaści są ubocznym efektem błędów popełnionych przez kanclerz Merkel. Jeśli jednak niemieccy komentatorzy nie zaprzestaną przyprawiania nam gąb ksenofobów, rasistów i antysemitów, jeśli nie zaprzestaną prezentacji PiS (którego odpowiednikiem jest współrządząca w RFN Unia Chrześcijańsko-Społeczna, o czym niemieccy publicyści doskonale wiedzą), jako partii oszalałych katofundamentalistów w skórzanych płaszczach, przekształcających nasz kraj w „Nazi-Polen”, będę zmuszony częściej korzystać z „niemieckiego patentu” w kształtowaniu polskiej opinii publicznej, począwszy od przytoczenia np. tytułu komentarza „info-de” z minionego weekendu:

„Całkiem normalny tydzień w Niemczech: swastyki, petardy, przemoc przeciw uchodźcom” / „Eine ganz normale Woche in Deutschland: Hakenkreuze, Böller und Gewalt gegen Flüchtlinge”.

Czy o to chodzi?

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.