W tym momencie Rosja będzie wysyłała bardzo jasne sygnały i protesty, że stała się ofiarą błędnych decyzji, tak jak to miało miejsce podczas agresji rosyjskiej na Krymie. Nie przyzna się do złamania prawa i naruszenia przestrzeni powietrznej. Będzie zaprzeczała oczywistym faktom. To już znamy. Nie mam jednocześnie obaw, że wybuchnie jakiś otwarty konflikt. Zapewne skończy się na „pohukiwaniu” Rosji
— ocenia w rozmowie z portalem wPolityce.pl gen. Roman Polko, były dowódca jednostki GROM, po zestrzeleniu rosyjskiego samolotu nad Turcją.
wPolityce.pl: Tureckie wojsko zestrzeliło rosyjski samolot bojowy Su-24. Według Turcji samolot został zestrzelony po wielokrotnych ostrzeżeniach przez tureckie myśliwce. Jakie mogą być konsekwencje? Jakie mogą być dalsze kroki obu państw, a także NATO?
Gen. Roman Polko, były dowódca jednostki GROM: Myślę, że w tym momencie Rosja będzie wysyłała bardzo jasne sygnały i protesty, że stała się ofiarą błędnych decyzji, tak jak to miało miejsce podczas agresji rosyjskiej na Krymie. Nie przyzna się do złamania prawa i naruszenia przestrzeni powietrznej. Będzie zaprzeczała oczywistym faktom. To już znamy. Nie mam jednocześnie obaw, że wybuchnie jakiś otwarty konflikt. Zapewne skończy się na „pohukiwaniu” Rosji. Już teraz widać, że Moskwa nie chce wchodzić w twardą wymianę zdań z Turcją, a tak naprawdę ze strukturami NATO. Mimo, że jest to pierwsze zestrzelenie rosyjskiego samolotu przez państwo sojuszu to możemy być pewni, że cała sprawa zakończy się na poziomie dyplomatycznym. Jeśli szukać w tej sytuacji czegoś pozywanego, to mam nadzieję, że ta sytuacja skłoni Rosję do omówienia działań obu państw na terytorium Syrii. Bo przecież zestrzelenie samolotu to jest jedna sprawa, a brak koordynacji działań to sytuacja, która może powodować kolejne niebezpieczne sytuacje i katastrofy lotnicze.
Moskwa utrzymuje, że jej maszyna znajdowała się w syryjskiej przestrzeni powietrznej i została zestrzelona prawdopodobnie z ziemi. Taka wersja wydarzeń jest możliwa?
Nie chciałbym dywagować nad wersjami podawanymi przez stronę rosyjską, ponieważ już wielokrotnie mieliśmy „dowody” na wiarygodność działań armii Władimira Putina. Jednocześnie, nie mam wątpliwości co do profesjonalizmu sił tureckich, które z pewnością nie szukają konfliktu i nie prowadzą działań poza własnym terytorium.
Z pewnością Ankara ma także dowody na to, że zanim samolot został zestrzelony był wielokrotnie ostrzegany, a mimo to pilot zignorował ostrzeżenia…
Niestety były już przypadki naruszania przez Rosję przestrzeni powietrznej naszego kraju, Norwegii czy innych krajów europejskich i także takie ostrzeżenia były ignorowane. Dlatego też mamy już takie doświadczenia. Pamiętam, że sojusz już wtedy ostrzegał Rosję, że ignorowanie ostrzeżeń czy nieodpowiadanie przez pilotów może się skończyć tragicznie. Niestety jak widać pobłażliwe traktowanie takich działań doprowadziło elity rosyjskiego lotnictwa do poczucia bezkarności i utwierdzania w przekonaniu, że bez żadnych konsekwencji można naruszać przestrzeń powietrzną każdego kraju.
Rosja w ten sposób testuje cierpliwość NATO i sprawdza na ile może sobie pozwolić?
Myślę, że w przypadku Turcji, nie chodziło o już o testowanie sojuszu, ale był to błąd, a może bardziej brawura i poczucie bezkarności przez rosyjskiego pilota. Myślę jednak, że będzie to ostrzeżenie dla strony rosyjskiej, że nie może sobie drwić z NATO, gdyż ma ono swoją cierpliwość, a w strefie działań wojennych działa w sposób bardzo zdecydowany.
Rozmawiała Marta Milczarska
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/272899-gen-polko-o-zestrzelaniu-rosyjskiego-samolotu-przez-turcje-to-ostrzezenie-dla-rosji-ze-nie-moze-sobie-bezkarnie-drwic-z-nato-nasz-wywiad