Przeciwnikom zmiany ewidentnie puściły nerwy. Zaślepia ich nienawiść. Oj, nie tego uczył mistrz Sun Tzu

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Dobrze, że Jan Bury pozostaje na wolności. Będzie mógł dołączyć do frontu obrony demokracji. Dobrze, że ludzie, którzy wyrzucali z pracy w TVP wszystkich dziennikarzy konserwatywnych nadal mają władzę - będą mogli zabarykadować wejścia do swoich gabinetów. Doskonale, że koncern Michnika i parówkowe portale mają podpisane kontrakty z ministerstwami - polski podatnik będzie musiał ich działalność jeszcze przez długi czas finansować. A jeszcze lepiej, że oni wszyscy kompletnie nic a nic nie rozumieją, z tego co się dzieje.

Żeby być precyzyjnym: uważam, że na naszych oczach próbuje się ponownie uruchomić przemysł pogardy, tę morderczą maszynę do niszczenia „moralnych fundamentów” nowej władzy, jak to szczerze wyznał kiedyś Palikot. To dla każdej władzy jest groźne, ale dla władzy pozbawionej życzliwości niemal wszystkich telewizji, z natury rzeczy niemile widzianej przez rozmaitych wyłudzaczy pieniędzy publicznych, groźne szczególnie. Bo da się w Polsce ogromną mobilizacją wygrać wybory wbrew największym mediom, ale rządzić tak się nie da.

Dlaczego zatem zacząłem ten komentarz optymistycznym akcentem? Bo wszystko to dzieje się za wcześnie. Przeciwnikom zmiany ewidentnie puściły nerwy. Pragnienie odegrania się, żądza zemsty, chęć odwetu zaślepiły tych biednych ludzi. I na oślep rzucają do boju swoje dywizje, te wewnętrzne i te zewnętrzne, nie patrząc na szanse powodzenia.

Nie tego, oj nie tego uczy mistrz Sun Tzu i nie tego inni teoretycy wojskowości. Wskazywał, że z całą mocą uderzać należy wtedy, kiedy przeciwnik jest zmęczony i w najsłabszym punkcie. Oni uderzają w chwili gdy ekipa Kaczyńskiego jest u szczytu możliwości i w punkcie gdzie PiS wydaje się długo bezpieczny. Tak długo krzyczano bowiem o rzekomym faszyzmie PiS i zagrożeniu demokracji, że nikogo to właściwie nie rusza. Te strzały są głośne, ale idą w powietrze.

Trudno zatem powiedzieć na czym opiera się kalkulacja tego szaleńczego ataku, który obserwujemy od czasu rozstrzygnięcia wyborczego. Przez Prawem i Sprawiedliwością kilka lat pewnych rządów, nie ma żadnej brudnej koalicji (na co bardzo liczono), jest dość zgrana ekipa, jest przywództwo i są precyzyjne cele. Wyciągnięto wnioski z poprzednich lat, w tym z rządów w latach 2005-2007. Także Europa i Berlin zajęte są swoimi sprawami i nie sądzę by uważały za sensowne wywoływanie teraz wojny z demokratycznie wybraną władzą w Polsce. W każdym razie bym odradzał, bo ta władza, jeśli zostanie przymuszona do wojny (której nie chce), też może atakującym zrobić małe lub większe kuku.

To wszystko nie oznacza, że nowa ekipa ma patrzeć bezradnie na próby uruchamiania przemysłu pogardy. Odwrotnie: możliwie szybko musi zdemontować fundamenty tego totalitarnego w gruncie rzeczy mechanizmu. Nie ze względu na własny interes, ale przede wszystkim dla dobra polskiej demokracji. To co mamy, to jak funkcjonują największe media, jak uzurpują sobie prawo do anulowania wyboru Polaków, jest obrazą naszej godności.

I najważniejszy wniosek: jeśli tego demontażu nie przeprowadzi się szybko, za kilka lat obrona przed podobny atakiem może być niemożliwa. Widać, że tamta strona nie jest zdolna do zaakceptowania, nawet na chwilę, demokratycznego wyboru. Głosowanie głosowaniem, ale władza musi być po ich stronie. Jeśli nie jest, to zagryzą, zadepczą, zagłuszą. Niestety, ale trzeba jasno powiedzieć: sami dokonali tego wyboru.

PS. Widać wyraźnie, że media niezależne wciąż są kluczem do zmiany w Polsce. Pamiętajmy o tym:

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.