Władzę w Polsce przejął trzygłowy potwór, który niespodziewanie odrodził się, żyjąc przez osiem lat w ciemnym lesie. Salon krzyczy: wracaj, opiekuńcza partio-matko!

Rys. Rafał Zawistowski
Rys. Rafał Zawistowski

Artykuł pojawił się w serwisie sdp.pl.

Władzę w Polsce przejął trzygłowy polityczny potwór, który niespodziewanie odrodził się, żyjąc przez osiem lat w ciemnym lesie. Tam zbierał siły, aby na wiosnę po raz pierwszy wychylić się ze swoich ostępów i zaatakować Belweder. Dowódca Belwederu był tak pewny zwycięstwa swoich wojsk, że zdał się na generałów doświadczonych, ale już wiekowych, stosujących przestarzałą strategię. Pierwszy szturm oddziałów leśnych, dowodzonych przez mało znanego na rynku wojennym porucznika pozwolił zająć słabo ufortyfikowane przyczółki obrońców Belwederu i odebrać im pierwotny zapał bojowy. To było dobrą zapowiedzią na przyszłość. Podczas drugiej batalii armia młodego kapitana (w międzyczasie spotkał go zasłużony awans) rozbił w puch wojska broniące na barykadzie dostępu do Belwederu, a on sam wkroczył odważnie do pomieszczeń, będących symbolem i zarazem namacalnym dowodem niepodzielnej władzy. Dobrze, że się nie wybrał do willi w Klarysewie, bo nie miałby na czym usiąść.

Przez całe lato obydwie konkurencyjne strony zbierały siły – czy jak dziś się mówi, ładowały akumulatory. Jesienna konfrontacja przyniosła druzgocące zwycięstwo regularnej już leśnej armii, tym razem dowodzonej przez generał Szydło. Sukces pozwolił sięgnąć do pozostające w stanie uśpienia trzy głowy, będące taranami przebijającymi najtwardsze nawet mury postawione przez poprzedników. Głowy te mają ogromne doświadczenia z epoki, w której przed laty po raz pierwszy przyjęły odpowiedzialność porządkowania życia społecznego w newralgicznych dla państwa dziedzinach.

Przegrani nie mogą do tej pory otrząsnąć się z szoku, jakiego doznali. W zwycięskim obozie, a tak naprawdę potworze, dostrzegają wiele niebezpieczeństw. Przede wszystkim chęć doprowadzenia do zagłady wolności i demokracji. Jednakże największe zagrożenie, ich zdaniem, czyha ze strony wspomnianych trzech głów owej pisowskiej ni to wężowatej hydry z odrastającymi głowami, ni to  potwornego ptaszyska – przerażającej bestii, latającej nisko nad głowami i ziejącej ogniem. Te trzy głowy bezlitosnego, politycznego potwora, zgodnie ze swą odwieczną naturą, silniejszą niżeli prawa fizyki, muszą pożerać niewinne ofiary w krwawym akcie zemsty. Same ich imiona budzą przerażenie i strach, odbierają oddech i paraliżują członki: Antoni, Mariusz i Zbigniew. Już tylko pisząc je, mrowie mi przechodzi po plecach.

Na szczęście przegrany obóz, walcząc o przetrwanie cywilizacji, misję jej obrony powierzył w najlepsze możliwe ręce. Rycerzy medialnych obozu odsuniętego od władzy. Jedynie ich bohaterska postawa daje jeszcze niewielkie szanse uchronienia kraju przed całkowitym zniewoleniem społeczeństwa, zniszczeniem demokracji, zagładą kultury i upadkiem nauki. Czy jednak ta walka jest równa? Jak pozbyć się ciągle odrastających głów Antoniego, Mariusza i Zbigniewa, wspieranych przez aparat przemocy i terroru państwa?

Jak mają walczyć z nimi rycerze medialni poprzedniej władzy - Monika Olejnik, Dominika Wielowieyska, Wojciech Czuchnowski – których jedyną tarczą są ich czyste, szlachetne porywy serca, mające na celu umożliwienie szybkiego powrotu do najważniejszych Kancelarii w państwie Platformie. Niezawodnej opiekuńczej matce, wspierających ją mediów.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.