Dla aktu łaski nie jest potrzebna wina

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Radek Pietruszka
fot. PAP/Radek Pietruszka

Konstytucyjny akt łaski służący Prezydentowi RP nie został w Ustawie Zasadniczej zdefiniowany. Jego treść i zakres nadaje KAŻDORAZOWO sam Prezydent poprzez PRAKTYKĘ stosowania tego prawa. Konstytucja NIE określa ani sytuacji w jakich można akt łaski stosować, ani jego zakresu podmiotowego (z wyj. osób skazanych przez Trybunał Stanu).

Nie mówi NIC poza użyciem nazwy tej kompetencji Prezydenta. Konstytucja nie daje też Sejmowi kompetencji do ustawowego doprecyzowania tej instytucji, choćby w ustawie kodeks karny. Odpowiednio kodeks karny NIE określa warunków, zakresu podmiotowego, sposobu stosowania aktu łaski przez Prezydenta, ani etapów postępowania, na których akt ten Prezydent mógłby stosować. Nie możemy więc ograniczać Głowy Państwa i utożsamiać konstytucyjnego aktu łaski z ustawowym, np. z kodeksu karnego pojęciem uniewinnienia, ani z inną kodeksową sytuacją. Sytuacji takich może być z resztą wiele .

Przy tak lakonicznym konstytucyjnym ujęciu możemy jedynie na prawną intuicję powiedzieć (ale zawsze to i tak sam Prezydent nada temu prawu konkretną treść wg swego uznania), że prezydencki akt łaski polega najogólniej na „wyłączeniu” określonej osoby z jakichś publicznych procedur prawnych, których już samo prowadzenie lub skutek narażałyby tę osobę na jakiś uszczerbek. Akt łaski może być zastosowany w DOWOLNEJ chwili i na dowolnym, wybranym przez Prezydenta etapie postępowania. NIE musi być tu stwierdzona żadna wina, jak wmawiają opinii publicznej różni profesorowie, gdyż taki ich pogląd NIE MA po prostu oparcia w Konstytucji ani żadnym innym akcie prawnym. Akt łaski kojarzy się bowiem najczęściej z uniewinnieniem, jednakże Konstytucja potraktowała okoliczności i warunki udzielenia łaski BARDZO SZEROKO, nie przewidując tu w zasadzie żadnych dla Prezydenta ograniczeń, np. konieczności WCZEŚNIEJSZEGO stwierdzenia jakiejś winy u „ułaskawianego”.

Poza tym, gdyby Prezydent czekał (chociaż nie musi) na koniec procesów, to Mariusz Kamiński i jego współpracownicy nie mogliby już teraz rozpocząć niezwykle dziś ważnej dla Polski pracy w obszarze bezpieczeństwa państwa, służb, korupcji. A to jest dziś ważniejsze od żądań i teoretyzowania różnych nienawistników, chcących jedynie upokorzenia Mariusza Kamińskiego rękami jakiegoś pojedynczego sędziego.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych