10 listopada 2015 roku klub Ronina gościł dr Ewę Kurek, która prezentowała swoją kolejną książkę poświęconą historii stosunków polsko-żydowskich, zatytułowaną „Polacy i Żydzi: problemy z historią” (Wydawnictwo Clio, Lublin). Spotkanie poprowadziła Hanna Dobrowolska, dziennikarka, stowarzyszenie Solidarni 2010.
Relacja ze strony Blogpress
Najnowsza książka, jak na wstępie zaznaczyła Hanna Dobrowolska, powstawała kilka lat i jest zbiorem publikowanych w „Gazecie Warszawskiej” felietonów dr Ewy Kurek. Publikacja obejmuje lata 1939-1945 i obala wiele powszechnie obowiązujących mitów na temat relacji polsko-żydowskich.
Pierwszym, o który zapytała Hanna Dobrowolska, to kwestia tworzenia gett jako zamachu na wolność Żydów. Dr Ewa Kurek przyznała, że przez ostatnie 70 lat od zakończenia II wojny światowej „środowiskom żydowskim udało się bardzo dobrze zakłamać dwie rzeczy: jedną, jaka poszła w świat jest getto jako forma represji Niemców wobec Żydów i [drugą] że Żydzi od 1939 roku byli prześladowani (…). Wczytanie się w źródła żydowskie obala ten mit. (…) Wystarczy wnikliwie poczytać „Dzienniki” Czerniakowa (…)”. Adam Czerniakow był przewodniczącym warszawskiego Judenratu i szefem Żydowskiej Gminy Wyznaniowej w Warszawie. W swoim „Dzienniku” zapisał pod datą majową 1941 roku: „dziś z rąk Niemców odebrałem nominację na burmistrza autonomii żydowskiej w Warszawie.” Dr Ewa Kurek wspomniała, że to zdanie postawiło przed nią szereg pytań oraz zmotywowało do wnikliwej lektury „Dzienników”, jak i innych źródeł żydowskich, w tym niebagatelną rolę odegrała też książka Hannah Arendt „Eichmann w Jerozolimie”.
Nie bacząc na wytyczne Elie Wiesela, żydowskiego pisarza, noblisty, który w latach 80-tych stwierdził, że „na temat zagłady Żydów historycy nie mają już prawa prowadzić badań, że prowadzenie badań nad zagładą Żydów prowadzi do unicestwienia historii” dr Ewa Kurek zajmuje się tymi badaniami od ok. 30 lat. Jak podkreśliła, Wieselowi prawdopodobnie chodziło o to, żeby tylko odpowiedni, pasujący Żydom obraz ich losów w czasie II wojny światowej przedstawiać światu i nic w tak sporządzonej historii ma się nie zmieniać.
„Dlaczego strona żydowska kłamie, dlaczego strona żydowska robi wszystko, żeby to zafałszować, żeby to ukryć? By zrozumieć mentalność jakiegoś narodu, tak samo Żydów, trzeba sięgnąć do ich (…) tradycji wypływających z religii, z prawa.”
Za jeden z przykładów takich odniesień, jak powiedziała dr Ewa Kurek, może posłużyć święto Purim upamiętniające ocalenie Żydów od zagłady w imperium perskim (Stary Testament, Księga Estery). Od 2,5 tysiąca lat każdego roku w synagogach rabin wykrzykuje o krzywdach Żydów zadanych im przez okrutnika Hamana, natomiast ostatni fragment o tym, że Żydzi doprowadzili do powieszenia Hamana i mordu tysięcy Persów rabin czyta szeptem, by nikt go nie usłyszał. Można to przełożyć na sposób postępowania Żydów względem cudzych grzechów (popełnionych czy niepopełnionych), o których trzeba krzyczeć na cały świat, o własnych jednak należy milczeć.
„Podjęta przez Żydów próba w 1939 roku zbudowania na polskich ziemiach autonomii żydowskiej jest zbrodnią przeciwko narodowi polskiemu. Polacy walczyli, bili się, krwawili. (…) Cały świat wie, że Żydzi cierpieli, Żydzi ginęli, o nas nikt nie wie. (…) Jedyne co jest przerażające dla mnie, to stosunek państwa polskiego do tematu, że my pojedynczy obywatele nie mamy siły przebicia. (…) po 1989 roku żaden rząd nie prowadził polityki historycznej i odkłamywania tej historii, tych bzdurnych oskarżeń wobec Polaków. My, Polacy musimy się bić w piersi, że tego nie pilnujemy.(…) Trochę tak jest, że to jest nasz styl, nasza mentalność, ale musimy się, proszę Państwa, obudzić. (…) Mamy nowy rząd, mamy nowe władze i naprawdę trzeba zacząć dbać o dobre imię Polski i pokazać te dwa elementy zakłamania.” Zakłamanie, jak przypomniała dr Ewa Kurek, dotyczy też ceny, jaką ponosili Polacy za przechowanie Żydów w czasie wojny. Encyklopedie żydowskie nie zawierają informacji o karze śmierci dla przechowującego i dla jego rodziny.
Kolejnym tematem do odkłamania podniesionym przez Hannę Dobrowolską była wina żydowska wobec własnego narodu: „(…) Kolejnym mitem, który moim zdaniem obalasz skutecznie w książce, jest takie powszechnie wygłaszane przekonanie, że wyłącznymi katami narodu żydowskiego byli nie-Żydzi.”
W odpowiedzi dr Ewa Kurek przypomniała, że Judenrat dostał w 1940 roku prawo ściągania podatków od ludności mieszkającej w autonomii żydowskiej. Emanuel Ringelblum, kronikarz getta warszawskiego relacjonował, że podatki w getcie były tak wysokie, że ludzie nie byli w stanie ich płacić. Opodatkowany został chleb i „dlatego ludzie umierali na ulicach, a policja żydowska i Judenrat (…) myślała o otwieraniu kasyn. To nie ja wymyśliłam otwieranie kasyn, to jest w „Dziennikach” Czerniakowa (…) O roli Żydów w mordowaniu Żydów krzyczą żydowskie źródła, (…) najbardziej takim wstrząsającym [przykładem] jest przetłumaczona na polski „Pieśń o zamordowanym narodzie żydowskim” Icchaka Kacenelsona (…) Jeden z wierszy brzmi (…) tak:
„Jam jest ten, który to widział, który przyglądał się z bliska,
Jak dzieci, żony i mężów, i starców mych siwogłowych
Niby kamienie i szczapy na wozy oprawca ciskał
I bił bez cienia litości, lżył nieludzkimi słowy.
Patrzyłem na to zza okna, widziałem morderców bandy -
O, Boże, widziałem bijących i bitych, co na śmierć idą…
I ręce załamywałem ze wstydu… wstydu i hańby -
Rękoma Żydów zadano śmierć Żydom – bezbronnym Żydom!”
Dr Ewa Kurek podkreśliła, że zadaje w swoich książkach pytanie o to, ile Niemcy musieliby użyć wojska i policji by wyłapać 3,5 mln Żydów. „Tych ludzi wyłapali Żydzi. Chapeau bas dla Polańskiego, który w swoim filmie „Pianista” oddał rzeczywiście atmosferę getta, ale mało kto zwraca na to uwagę, jak Szpilmana prowadzą do wagonu już na śmierć z rodziną, z szeregu wyciąga go policjant żydowski, on jest ubrany w mundur [policji żydowskiej]. W „Kronice getta łódzkiego” znaleźć można informację o dwóch Niemcach, esesmanach biorących udział w załadowywaniu dzień w dzień pociągów wywożących Żydów do obozów.
„I Żydzi, oczywiście, chcą to ukryć przed światem. Czy im się uda? Na pewno się nie uda. To, jako historyk mówię z całą mocą. Może jeszcze pięć, dziesięć, dwadzieścia lat i świat się dowie, jak było naprawdę (…)”
Na pytanie Hanny Dobrowolskiej o rolę Czerniakowa i występujących czasem sugestii dotyczących podjęcia przez niego gry z władzami niemieckimi Warszawy dr Ewa Kurek przyznała, że wszystko wskazuje na to, że polityczny projekt budowy autonomii żydowskiej był jego autorstwa, ale to on, jako jedyny przewodniczący Judenratu, nie podpisał rozkazu o wywożeniu warszawskich Żydów na śmierć i gdy zrozumiał, że jego polityka zbankrutowała, popełnił samobójstwo. Ocena jego postępowania powinna rozpocząć się jednak od tego, że „był senatorem Rzeczpospolitej i jako senator Rzeczpospolitej miał obowiązek być wierny złożonej przez siebie przysiędze. Oczywiście, nie był wierny.”
W „Dziennikach” opisuje wyłącznie swoje kontakty z Niemcami, po ich wejściu do Warszawy, „jeden raz pojawia się prezydent Starzyński jak Czerniakow odbiera nominację na przewodniczącego gminy, a potem nawet nie odnotował aresztowania Starzyńskiego. Jak się czyta te „Dzienniki” to ma się wrażenie, że rzecz dzieje się między Żydami i Niemcami w jakiejś Warszawie na Marsie, ale nie w mieście, które jest stolicą Polski. Przechodzi tylko do relacji niemiecko-żydowskich i Polaków ma głęboko w nosie, i sprawy polskie, i polską wojnę (…). Jeśli historycy żydowscy mówią, że Czerniakow konspirował przed Niemcami, to [postawmy] pytanie: na przykład - dlaczego otwartym tekstem napisał, że Niemcy zażądali od niego spisu ochrzczonych Żydów tzw. mechesów? I on tę listę kazał gminie żydowskiej przygotować, i podał listę wszystkich Żydów-chrześcijan. To jest zbrodnia, proszę Państwa, nieprawdopodobna. (…) Czerniakow i gmina żydowska podsunęła Niemcom całą listę wychrzczonych Żydów. (…) Czasem bywało tak, że rodzina była od trzeciego pokolenia chrześcijanami i z donosu gminy żydowskiej i Czerniakowa przychodziło do domu Gestapo, dawało dziesięć minut na spakowanie i zabierało do getta. (…) Nie było w Polsce kościoła, proboszcza, który jakiemukolwiek Niemcowi udostępnił księgi parafialne (…) Proboszcz prędzej spalił te księgi niż pokazał Niemcom. (…) Często ci ludzie nie wiedzieli, że ich dziadkowie byli Żydami, bo od drugiego, trzeciego pokolenia już funkcjonowali jako katolicy i stracili życie, bo to był dla nich wyrok śmierci. Dotykamy tematów, o których mówią nam żydowskie źródła.” Jak wspomniała dr Ewa Kurek badania swoje celowo opiera na źródłach żydowskich, by nie być posądzoną o stronniczość.
Kolejnym mitem przywołanym przez Hannę Dobrowolską był mit rzekomo zbyt małego zaangażowania Polaków w pomoc Żydom i zdaniem dr Ewy Kurek warto zadać wówczas pytanie o liczbę Polaków, których uratowali Żydzi w 1939 roku, gdy pół Polski zostało zajęte przez bolszewików „ (…) tam Żydzi mogli Polaków ratować. Nie znam sytuacji, a zajmuję się tymi badaniami 30 lat, w której Żyd zaryzykowałby dla Polaka własne życie czy nawet majątek, czy pomógł Polakowi, ocalił go przed wywiezieniem na Sybir.”. Dr Ewa Kurek przypomniała również dwa prawa żydowskie: pierwsze obowiązujące od II wieku po Chrystusie mówi, że w czasie niebezpieczeństwa wspólnota żydowska może poświęcić część swoich członków by ratować resztę i drugie, mówiące, że Żyd dla uratowania własnego życia może wydać na śmierć wszystkich, nawet rodzinę, bo jedynym obowiązkiem jest ratowanie własnego życia „(…) jak naród, który ma ratować przede wszystkim swoje własne życie może oskarżać nas, że za mało umieraliśmy za Żydów? (…) Mamy się wstydzić za naszych dziadów, że wybrali życie i dzięki temu my żyjemy?” Kolejna, przed oddaniem głosu publiczności, kwestia poruszona przez Hannę Dobrowolską dotyczyła autorstwa historii Żydów podczas II wojny światowej. Dr Ewa Kurek podkreśliła, że Żydzi pracujący w Judenratach, policji, a nawet w Gestapo to byli zasymilowani Żydzi mówiący po polsku, natomiast 85% Żydów przed wojną było Chasydami.
„Nazywam ich z wielką miłością „biedne Joski chude”. To ludzie, którzy nie znali polskiego, to żydowska biedota doprowadzona do biedy przez kahały, które ściągały podatki, to ludzie wysiedlani z małych miasteczek w 1939 i 1940 roku. (…) Oni cierpieli głód w getcie, dlatego, że musieli zapłacić od każdej kromki podatek. Ocaleli tylko oprawcy, ocaleli ludzie, którzy byli wysoko postawieni w Judenratach (…). Ben Gurion w 1946 roku, cytuję to w jednej z książek, do polskich Żydów powiedział otwartym tekstem: „gdybyście nie byli ostatnimi łotrami, nie stalibyście tutaj przede mną” (…) Prawie wszyscy Żydzi, przyzwoici ludzie zginęli. Głos po wojnie mieli Żydzi, którzy sprawowali władze w autonomiach, ci oprawcy i robili oczywiście wszystko, żeby tę prawdę o swojej roli ukryć. Druga grupa Żydów, którzy mieli głos, to byli komuniści, którzy przyszli do Polski i przedostali się na zachód ze Związku Radzieckiego. (…) My, Polacy o tych biednych Żydach musimy pamiętać. Nawet jak pójdziemy do Muzeum Żydów Polskich, to nie ma słowa o tym, że 85% polskich Żydów to byli Chasydzi, w chałatach z pejsami. Nie ma ich zdjęć, nie ma śladu po nich. To głębsza sprawa - Żydzi zasymilowani wstydzili się naszych Chasydów, dla nich to była sekta, to był Taliban. (…) W getcie wśród tych Żydów zasymilowanych chodziło powiedzenie, że motłoch musi zginąć, motłoch czyli ci Chasydzi (…)”
Dr Ewa Kurek wspomniała również o ostatniej części swojej książki zatytułowanej „Jedwabne – anatomia kłamstwa”. Chciałaby by sprawa ta została rozwiązana do końca. Jej zdaniem, niedobrze się stało, że przyjęliśmy wszyscy, w tym prezydent „to historyczne kłamstwo z Jedwabnym. Dopuściliśmy do wstrzymania ekshumacji czyli daliśmy się wmanewrować w rozpowszechnianie o nas kłamstwa.(…) Myślę, że w najbliższym czasie doprowadzimy do wznowienia ekshumacji i do wyjaśnienia sprawy Jedwabnego.”
Dr Ewa Kurek zakończyła swój wieczór autorski rozmową z publicznością.
Relacja: Ula i Michał KK.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/272202-przedsiebiorstwo-zaklamania-z-ktorym-mamy-do-czynienia-od-70-lat-wieczor-autorski-pani-dr-ewy-kurek