Amnestia kończy sprawę; burza oczyszcza atmosferę. Jeszcze o ułaskawieniu Kamińskiego

fot. PAP/Bartłomiej Zborowski
fot. PAP/Bartłomiej Zborowski

Jeszcze trzy grosze (czy raczej jeden grosz) do sprawy ułaskawienia Mariusza Kamińskiego.Można spojrzeć na nią również przez pryzmat jednego z epizodów… sprawy Dreyfusa.

Ten francuski oficer żydowskiego pochodzenia został niesłusznie skazany za szpiegostwo; konflikt dotyczący tego, czy był on, czy nie był winny i czy wyrok powinien, czy nie powinien zostać zrewidowany na przełomie XIXXX wieku podzielił Francję w stopniu podobnym jak obecną Polskę „wojna polsko-polska”.

Podobne były sięgające zenitu emocje, podobne nienawiści. I podobna polityczna stawka. Bo oprócz kwestii elementarnej sprawiedliwości był nią kierunek ideowy, jaki obierze Republika.

Sprawa obrosła wieloma pobocznymi procesami karnymi. Rozmaici jej protagoniści, po obu stronach, oficerowie, urzędnicy i dziennikarze, chcąc doprowadzić do tryumfu tego, co uważali za prawdę i dobro, nadużywali bowiem rozmaitych przepisów albo bywali o to niesłusznie oskarżani.

I oto premier (jednocześnie minister spraw wewnętrznych), Rene Waldeck-Rousseau, przeforsował ustawę o powszechnej amnestii, przerywającej – niezależnie od ich dotychczasowego biegu i stopnia zaawansowania – wszystkie procesy, związane ze sprawą Dreyfusa. Obie strony były wściekłe, bo każda z nich liczyła że jej przeciwnicy zostaną przez sądy pognębieni, a jej bohaterowie – oczyszczeni. Ale Waldeck-Rousseau był nieugięty. Uważał, że amnestia jest konieczna, jeśli kiedykolwiek ma skończyć się wywołana przez sprawę Dreyfusa „wojna francusko-francuska”. „Amnestia nie osądza, amnestia uchyla” – mówił.

Myślę, że podobnie można spojrzeć i na ułaskawienie Kamińskiego. Osobiście uważam, że jest on całkowicie niewinny, i bardzo zdecydowanie wolałbym aby skazujący go kuriozalny wyrok został rozniesiony w pył przez sąd drugiej instancji.

Ale jeśli uznać, że priorytetem jest wygaszenie złych emocji „wojny polsko-polskiej”, to amnestia jest krokiem w tę dobrą stronę. Oczywiście też wywołuje emocje. Ale kończy sprawę szybciej, niż zakończyłaby się sądowo. Każdy może pozostać przy swoim zdaniu. Otwiera się czysta karta.

Oczywiście, wojny polsko-polskiej nie skończy się jedną decyzją prezydenta. Ta decyzja wzbudziła burzę. Ale burze trwają z reguły krótko, i oczyszczają atmosferę. Miejmy nadzieję, że tak będzie i tym razem.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.