Płużański o wyborach: Mamy przełom, Polacy zdekomunizowali Sejm. Nie ma ZL-ewu w parlamencie! NASZ WYWIAD

Fot. M.Czutko;PAP/Leszek Szymański
Fot. M.Czutko;PAP/Leszek Szymański

Mam nadzieję na rządy, które będą wreszcie reprezentowały interes Polski, zarówno w polityce krajowej jak i zagranicznej, które będą oparte na naszych tradycjach i historii. Nie da się budować, co próbowała robić PO, na nihilizmie

— mówi portalowi wPolityce.pl Tadeusz Płużański, historyk i publicysta „Super Expressu”.

wPolityce.pl: Za nami wybory parlamentarne, które pogrzebały postkomunę. Zjednoczona Lewica nie dostała się do Sejmu. Czy to dla Pana ważne?

Tadeusz Płużański: To jest bardzo ważne. Mówiono i oczekiwano od dawna, że te wybory będą przełomowe. Widać było ogromne nadzieje. I tak się stało. Pierwszy raz w historii III RP odeszliśmy od okrągłego stołu. To jest bez precedensu. Pierwszy raz samodzielną większość ma partia zakorzeniona bardzo mocno w naszych tradycjach i wartościach, która dodatkowo nie podziela porozumień okrągłostołowych i magdalenkowych. W Sejmie mamy również grupę Pawła Kukiza, która jest formacją prawicową. Widać, że mamy stabilną większość zdolną do rządzenia, a także szanse na większość konstytucyjną. To szalenie ważne. Nadzieje, jakie wiązano z tymi wyborami, się spełniły. Wcześniej prezydentem został Andrzej Duda, teraz to się dopełniło wyborami parlamentarnymi.

Mówi Pan o nadziejach i oczekiwaniach. Zdaje się, że lewica oczekiwała innego rozdania…

Rzeczywiście mamy tę drugą stronę. Z jednej stronie są ci obecni, licznie reprezentowani, zaś z drugiej są ci nieobecni. Tu także mamy przełom, ponieważ Polacy zdekomunizowali Sejm. Nie ma ZL-ewu w parlamencie. Niestety ostała się jeszcze jedna partia postkomunistyczna. Żałuję bardzo. Mówię o PSL-u. To formacja uzyskała słaby wynik, ledwo powyżej progu. Większość postkomunistów została odsunięta werdyktem Polaków od władzy. Szkoda, że nie do końca… Sądzę jednak, że wynik PSL-u nie uratuje tej formacji. To wielka sprawa. Nie udało się dekomunizacji przeprowadzić w formie innej, prawnej, ale udało się w postaci wyborów do parlamentu. Widać, że również w Senacie większość ma siła patriotyczna. To trzeci ważny filar.

Jakie to może mieć znaczenie dla polskiej polityki. Co się może zmienić?

Mam nadzieję na rządy, które będą wreszcie reprezentowały interes Polski, zarówno w polityce krajowej jak i zagranicznej, które będą oparte na naszych tradycjach i historii. Nie da się budować, co próbowała robić PO, na nihilizmie, braku koncepcji, wartości, na reagowaniu jedynie na to, co tu i teraz. To się nie sprawdziło. Sięgnięcie do konkretnych wzorców i idei jest niezbędne. Liczę jednocześnie, że rząd będzie prowadził politykę nowoczesną, bo jedno drugiego nie wyklucza. Najważniejsze jest odzyskanie podmiotowości, którą wywalczyliśmy w tych wyborach.

Wracając do Zjednoczonej Lewicy… Jej liderka Barbara Nowacka zapowiada, że ZL będzie działała. Sądzi Pan, że Leszek Miller czy inni działacze wywodzący się z PRL-u powrócą jeszcze do polityki czy to ich koniec?

Sądzę, że to jest koniec tej formacji w takim kształcie, jaki znaliśmy przez lata, jaki przetrwał od czasu PRL-u do dziś. Dawni towarzysze byli ważni w poprzednim systemie, pozostali ważni i aktywni w III RP. Widać było, że oni się próbują ratować, najpierw mieliśmy nieudaną próbę i wystawienie w wyborach Magdaleny Ogórek, teraz towarzysze wysunęli Barbarę Nowacką. Też ponieśli klęskę. Ludzie nie dali się nabrać na to, że mamy do czynienia ze zmianą idei. Widzieli w oczach tych pań starych działaczy, którzy działają na zapleczu.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych