Miałem pozwolić sobie na trochę złośliwości pod adresem partii Razem. Bawiło mnie stawianie w roli idola faceta, który wykrzykuje swoje naiwne hasełka ze świętym przekonaniem o ich prawdziwości. Agitatora, który nie pokusił się nawet o postawienie taksówki swoim partyjnym towarzyszom wspierającym go podczas debaty (czy wyobrażacie sobie kogoś takiego w roli szefa rządu?). A jednak Zandberg dokonał rzeczy wielkiej.
Lider kabaretowej partii Razem sprawił, że mamy pierwszy Sejm w historii naszego państwa, którego swoją obecnością nie uraczy lewica. To właśnie dzięki oratorskiej werwie charyzmatycznego „drwala” Zjednoczona Lewica nie dotknęła progu 8 proc. przewidzianego dla koalicji wyborczych.
Głosy, których zabrakło Zlewowi do osiągnięcia celu, zgarnęła partia Zandberga. Razem załapało się na subwencję budżetową (przyznawaną dla ugrupowań, które otrzymały min. 3 proc. poparcia), która umożliwi im dalszą działalność. Kto wie – może w końcu będzie ich stać na spokojny powrót taksówką z telewizyjnego studia. Może nawet na busa, w którym wszyscy się zmieszczą. Razem!
Na nic boguojczyźniane deklaracje składane przez lata z trybuny sejmowej przez posłów o konserwatywno-narodowej proweniencji. Na nic okrzyki: „Precz z komuną!”, „Raz sierpem, raz młotem!”. Na nic widowisko „masakry” w telewizyjnych studiach i widowiskowe oranie czerwonych w błysku fleszy.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Miałem pozwolić sobie na trochę złośliwości pod adresem partii Razem. Bawiło mnie stawianie w roli idola faceta, który wykrzykuje swoje naiwne hasełka ze świętym przekonaniem o ich prawdziwości. Agitatora, który nie pokusił się nawet o postawienie taksówki swoim partyjnym towarzyszom wspierającym go podczas debaty (czy wyobrażacie sobie kogoś takiego w roli szefa rządu?). A jednak Zandberg dokonał rzeczy wielkiej.
Lider kabaretowej partii Razem sprawił, że mamy pierwszy Sejm w historii naszego państwa, którego swoją obecnością nie uraczy lewica. To właśnie dzięki oratorskiej werwie charyzmatycznego „drwala” Zjednoczona Lewica nie dotknęła progu 8 proc. przewidzianego dla koalicji wyborczych.
Głosy, których zabrakło Zlewowi do osiągnięcia celu, zgarnęła partia Zandberga. Razem załapało się na subwencję budżetową (przyznawaną dla ugrupowań, które otrzymały min. 3 proc. poparcia), która umożliwi im dalszą działalność. Kto wie – może w końcu będzie ich stać na spokojny powrót taksówką z telewizyjnego studia. Może nawet na busa, w którym wszyscy się zmieszczą. Razem!
Na nic boguojczyźniane deklaracje składane przez lata z trybuny sejmowej przez posłów o konserwatywno-narodowej proweniencji. Na nic okrzyki: „Precz z komuną!”, „Raz sierpem, raz młotem!”. Na nic widowisko „masakry” w telewizyjnych studiach i widowiskowe oranie czerwonych w błysku fleszy.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/269783-adrian-zandberg-bohater-mimo-woli-lider-partii-razem-wbil-kolek-prosto-w-serce-polskiej-lewicy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.