„wSieci” ujawnia pensję pierwszego hejtera TVP: „Lis od lat bezwstydnie drenuje publiczne pieniądze. Jest traktowany na Woronicza jak święta krowa”

Czytaj więcej 50% taniej
Subskrybuj
Fot. YouTube/wSieci
Fot. YouTube/wSieci

Bez zasad, bez skrupułów, byle przywalić przeciwnikom PO – rola pierwszego hejtera bardzo się opłaca. Tomasz Lis od lat bezwstydnie drenuje publiczne pieniądze. Dotarliśmy do jego umowy z Telewizją Polską. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że Lis jest traktowany na Woronicza jak święta krowa

— piszą Marek Pyza i Marcin Wikło w najnowszym numerze Tygodnika „wSieci”.

Tomasz Lis w swoim tygodniku bardzo „dba” o wydawane przez innych pieniądze, szczególnie te publiczne. Niepogodzony z porażką Bronisława Komorowskiego w sierpniu zapamiętale atakuje Andrzeja Dudę. Dziennikarze „Newsweeka” stawiają absurdalny zarzut, że przyszły prezydent wyłudził z parlamentarnej kasy 11 tys. zł. Tekst oparty jest na materiałach sprezentowanych przez Kancelarię Sejmu i rozmowie z anonimowym studentem dr. Dudy. Kilka stron wcześniej, w felietonie otwierającym numer, Lis pisze:

Oto na naszych oczach wraca Polska ludowa. Nie wiadomo, czy lepiej się złapać za głowę, czy za portfel”. Sprawa natychmiast okazuje się dęta, jednak zaprzyjaźnione z Lisem media grzeją temat do granic wytrzymałości

— przypominają dziennikarze „wSieci”.

Podobną akcję przeprowadza Newsweek we wrześniu: Na celowniku tym razem Piotr Duda, przewodniczący „Solidarności”. Jest oskarżany o nadużywanie związkowych przywilejów. Lis pisze we wstępniaku zatytułowanym „Wstyd, Polsko, wstyd”:

W tym numerze „Newsweeka” na okładce sygnalizujemy kolejny w ostatnich tygodniach przykład, gdy ludzie mający usta pełne frazesów o wspólnocie, solidarności i sprawiedliwości w rzeczywistości okazują się obłudnikami. Gdy ręce nie są już złożone do modlitwy, chętnie sięgają po to i owo”.

Jak wyglądają umowy tego zatroskanego państwową kasą dziennikarza z Telewizją Publiczną?

Dotarliśmy do umów podpisanych przez Lisa z TVP. Każda z nich stawia producenta i autora w pozycji, delikatnie mówiąc, uprzywilejowanej. — To umowa absolutnie niesymetryczna. Wszystkie koszty techniczne są po stronie telewizji. (…) w paragrafie 11 czytamy: „Wynagrodzenie Producenta Wykonawczego z tytułu produkcji jednego odcinka Audycji […] strony ustalają w wysokości netto 57 000 zł”. Brutto kwota ta wynosi 70 110 zł. I dalej: „Wynagrodzenie […] z tytułu produkcji 37 odcinków audycji wynosi netto 2 109 000 zł”. Brutto: 2 594 070 zł. Należy zaznaczyć, że mówimy tu tylko o pieniądzach, które trafiają na konto firmy Tomasz Lis Deadline Production. Jeszcze większą wartość mają usługi i sprzęt wniesione przez TVP. To koszt 2 903 538 zł brutto. W sumie jeden rok nadawania programu Lisa kosztuje podatnika 5,5 mln zł

— czytamy w artykule.

Szczegóły umowy Tomasza Lisa z TVP oraz wszystkie koszty, które ponosi publiczna telewizja w związku z emitowanym w niej programem redaktora Newsweeka, opisują Marek Pyza i Marcin Wikło w nowym wydaniu największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce, w sprzedaży od 26 września br., także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych