Z mediów w RFN sączy się żal za upadłą PO, tęsknota za Tuskiem i ostrzeżenia przed PiS. Ale pogorszenia naszych stosunków nie przewiduję

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Freeimages.com
Fot. Freeimages.com

„Kaczyński daleko od absolutnej większości”… - tę rewelacyjną informację puścił wczoraj w świat były korespondent i szef (do sierpnia 2014r.) studia telewizji publicznej ARD w Warszawie Ulrich Adrian, po (sic!) ogłoszeniu wstępnych wyników głosowania. Już tylko to świadczy o „wybitnej” znajomości rzeczy tego dziennikarza. Nieco wcześniej Adrian dzielił się ze światem swymi rozterkami na Twitterze:

Zaraz zobaczymy, czy Polacy są rzeczywiście tak głupi i wybiorą prawicowców. Gorzko tego pożałują.

Jakże wybitnych i życzliwych znawców przedmiotu mamy w zaodrzańskich mediach. Taki np. Robin Lautenbach (Rundfunk Berlin-Brandenburg, RBB), który podczas wieczoru wyborczego komentował w Tagesthemen – bodaj najbardziej opiniotwórczym dzienniku niemieckiej telewizji publicznej:

Jeśli Prawo i Sprawiedliwość stworzy następny, polski rząd, na lewo od Odry muszą rozdzwonić się dzwonki alarmowe. Silnym człowiekiem PiS jest bowiem Jarosław Kaczyński. Gdy był szefem rządu, przed prawie dziesięciu laty, produkował stale wewnętrzne, polityczne burdy, przynosił poważny uszczerbek stosunkom Polski z Niemcami i UE. Teraz w walce wyborczej całkiem świadomie grał kartą nienawiści wobec uciekinierów, których faktycznie w Polsce nie ma (…)

Daruję sobie kolejne cytaty z mediów „na lewo od Odry”. Ich treść można sprowadzić do zdania: było kojąco, kwitnąco, pachnąco, będzie szaro, buro i ponuro, a może nawet dojdzie do rozkładu Europy. Dlaczego PiS wygrał? Ponieważ Polacy - że skorzystam z leksyki człowieka dwojga imion „bez nazwiska” Ulricha Adriana – są ciemni i bezrozumni, bo dali się uwieść socjalnymi obietnicami „arcykonserwatywnych narodowców”, którzy nie chcą zgodzić się na zrównanie praw małżeństw hetero i jednopłciowych par, zakażą aborcji, sztucznego zapładniania, a może nawet każą zamiast „dzień dobry” mówić „niech będzie pochwalony Jarosław Kaczyński zawsze dziewica”…

Z publicystycznego bezmózgowia niemieckich kolegów po fachu (z nielicznymi wyjątkami) mógłbym kpić bez końca, jednak sprawa nie jest śmieszna. Chodzi bowiem rzeczywiście o stosunki polsko-niemieckie, które niby tak leżą im na sercu, a którym po prawdzie sami szkodzą, przywołując w pamięci rozpowszechniony nie tylko u nas, lecz w całej Europie, stereotypowy obraz Niemca – butnego aroganta, z nieuleczalną skłonnością do pouczania i strofowania innych.

Nie mam zamiaru wytykać wszystkim tym „na lewo od Odry”, którzy przyprawiają PiS gęby szaleńców gotowych „podpalić Europę”, co aktualnie dzieje się na niemieckiej scenie politycznej i na ulicach niemieckich miast i miasteczek, choć wystarczyłoby wymienić tylko mnożące się przykłady z ostatnich dni o podpaleniach schronisk dla imigrantów… (że przemilczę trupy z niemieckiej szafy i okaleczonych podczas fali nienawiści w RFN lat dziewięćdziesiątych). Trzeba wyjątkowego zakłamania i bezczelności, by prawić o „burdach” i „graniu kartą nienawiści” przez Jarosława Kaczyńskiego i jego partię. Nie będę też wytykał gigantycznych afer korupcyjnych i różnorakich skandali „made in Germany”, przy których zegarkowe przekręty naszych ministrów to „małe piwo”.

Niemieccy publicyści gotują własną, niesmaczną zupę. Tak jak wtedy, gdy PiS po raz pierwszy zdobył władzę w naszym kraju, a śp. Lech Kaczyński został prezydentem. Pamiętam czołówkowe komentarze np. „Bilda” który donosił, iż w Polsce objęły rządy „jadowite karły”, czy np. „Frankfurter Allgemeine Zeitung” o „polskiej bandzie krwi”’. Pamiętam, gdy podczas pierwszej, oficjalnej wizyty w Berlinie prezydenta Kaczyńskiego, ówczesny gospodarz Zamku Bellevue Horst Köhler przyznał publicznie, że zlecił analizę artykułów o Polsce w rodzimej prasie i stwierdził z ubolewaniem, iż istotnie nie znalazł „pozytywnych treści”. Jak usiłował tłumaczyć, nieprzychylne teksty nie były jednak „jakąś zorganizowaną akcją”… Czym zatem były i czym są dzisiaj? Medialnym oskrzydlaniem rządu, pełnieniem służebnej roli na rzecz usadowienia w naszym kraju posłusznych władz potakiewiczów wobec niemieckiej polityki? Jeśli tak, to z całą pewnością już dziś mogę wskazać winnych pogorszenia się (jeśli takowe nastąpi) stosunków polsko-niemieckich.

A tak na marginesie: ciekaw byłbym komentarzy wszystkich tych dziennikarskich gejzerów intelektu, gdyby miliony Niemców musiało emigrować z kraju za chlebem, gdyby rzesze pozostałych pracowały na umowach śmieciowych bez żadnych zabezpieczeń socjalnych na dziś i stare lata, gdyby emeryci zamiast rezerwowania zagranicznych wycieczek oszczędzali na jedzeniu, by wykupić leki, gdyby ceny w sklepach pozostały takie jak są dzisiaj, a niemieckie płace stopniały do polskiego poziomu…? Nie mówiąc już o ich reakcji, gdyby na sklepowych półkach w RFN znajdowały się w przytłaczającej większości polskie artykuły, z polskimi nazwami, opatrzone jedynie koślawym tłumaczeniem na język niemiecki, wydrukowanym maczkiem na dodatkowych nalepkach…

Po wczorajszych wyborach z mediów w RFN sączy się żal za upadłą PO, tęsknota za byłym premierem Donaldem Tuskiem i wszechobecne ostrzeżenia przed PiS - partią, która de facto jest pokrewna współrządzącej w Niemczech i rządzącej w Bawarii od półwiecza Unii Chrześcijańsko-Społecznej CSU, czego żaden z dziennikarzy w RFN nie chce dostrzec… Osobiście nie przewiduję pogorszenia się klimatu między Warszawą i Berlinem. Przewiduję natomiast uprzedmiotowienie dialogu. Niemieccy politycy są pragmatykami i chcąc nie chcąc potrafią dostosować się do okoliczności.

Co do pochlebstw z ust i spod piór komentatorów „na lewo od Odry”, jakoś za nimi nie tęsknię - w niemczyźnie uprzejmość jest obłudna. To akurat nie moja opinia. Wyraził ją Goethe w „Fauście“, a w oryginale brzmi: „Im Deutschen lügt man wenn man höflich ist“ (dosłownie: „w niemieckim się kłamie, jeśli jest się uprzejmym”). Mnie wystarczy rzeczowe podejście do tematu…

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych