Po kilku zaledwie godzinach snu i przed (mam nadzieję, że udanym) pracowitym powyborczym dniem, notuję kilka zdań komentarza, najważniejsze myśli z tych gorących godzin.
1. Przed nami jeszcze co najmniej kilkadziesiąt godzin oczekiwania na pewne i ostateczne wyniki wyborów. Pułapek po drodze wiele: nie są wykluczone cuda nad urną, możliwe są niewielkie przesunięcia w stawce. Ale wszyscy chyba czują, że nie ma to już szczególnego znaczenia. Werdykt wyborców jest jasny i zdecydowany, jest potwierdzeniem tego, co dokonało się w wyborach prezydenckich: Prawo i Sprawiedliwość obejmie rządy. Obejmie samodzielnie lub z głosami dobranymi w taki czy inny sposób, zapewne z ugrupowania Pawła Kukiza. Zwycięstwo PiS jest bowiem mocne i wielkie, ale skręt Polski w prawo, prawdopodobny brak w Sejmie zdeklarowanej lewicy - jeszcze bardziej znaczący. I w tym kontekście trzeba patrzeć na sukces Jarosława Kaczyńskiego.
2. Moje myśli też często wracały tego dnia do 10 kwietnia 2010 roku. Mówiłem o tym w wyborczy wieczór w Telewizji Republika. Pamiętamy przecież jak bardzo został wtedy przyciśnięty do ziemi obóz, którzy dziś wygrywa. Duża część jego elity, ze śp. prezydentem Lechem Kaczyńskim, zginęła w smoleńskim błocie, a następcy cynicznie skupili się nie na wyjaśnieniu tej tragedii, ale na przejęciu władzy i rozpruciu sejfów. Większość struktur politycznych i medialnych pracowała na rzecz ekipy Tuska i Komorowskiego. Jakiekolwiek odbicie wydawało się bardzo trudne, a przejęcie pełni władzy, niemal niemożliwe. Kluczowy dla przetrwania i odbicia okazał się zryw narodowy, podobny w pewnym sensie do solidarnościowego, i konsekwentna praca nad odbudową struktur, przypominająca trochę pozytywistyczną. Tego ducha narodowego, tej siły upokorzonych i organizujących się Polaków, obóz władzy nigdy nie rozumiał. I nie docenił. Ale to on był kluczowym elementem zmiany.
Wiem, że nasi Czytelnicy czują się tej częścią tej zmiany i wiem, że mają prawo być dziś z siebie dumni. Za ten czas wspólnej walki o suwerenność i demokrację - dziękuję! I proszę - bądźcie państwo z nami nadal. Walka o Polskę demokratyczną przecież się nie skończyła i nie skończy, a media są w niej rozstrzygającym elementem. Oto najnowsze wydanie naszego tygodnika:
3. Tak, to Jarosław Kaczyński przejmuje pełnię władzy w Polsce. Dobrze, że nie dał się sterroryzować mediom i był obecny w tej kampanii mocno i do końca. PiS udało się dzięki temu zmobilizować konserwatywną część społeczeństwa (to było kluczowe także w wyborach prezydenckich), a obóz lewicowo-liberalny nie będzie mógł mówić o „oszustwie”, co było w perspektywie niebezpieczne. Drugą stroną tego medalu jest dobre otwarcie tej formacji na centrum, co wzięła na siebie i sprawnie przeprowadziła Beata Szydło. Czy będzie ona premierem? Raczej tak, choć wszystko zależy od ostatecznego wyniku wyborów. Im słabsza przewaga PiS, tym większe prawdopodobieństwo jakiejś zmiany.
.4 Atak mediów zachodnich na wybór Polaków pokazuje, że nie będzie łatwo i że mechanizmy wspierające podległą Berlinowi władzę w Polsce działają dalej. Spodziewać się można, że medialne i finansowe zasoby niemieckie w Polsce, zostaną rzucone do niszczenia nowej władzy. Jedyną możliwą odpowiedzią jest rozważenie ich ograniczenia i utrzymanie mobilizacji społecznej obozu niepodległościowego.
5. Tak, ludzie Prawa i Sprawiedliwości i jego zaplecze społeczne mieli wczoraj prawo do chwili satysfakcji. Ale jeśli ma to być coś więcej niż chwila, to konieczna jest pokora, pokora i jeszcze raz pokora. Żadna z sił, która hamowała rozwój Polski nie zniknęła, żadne z mediów, które szydziły z polskości, nie ma zamiaru się zamykać, a zadań i zagrożeń tyle, że nie starczy dnia by je spisać. Pamiętajmy o tym. Każdy sygnał pychy i zadufania z tej strony należy w mojej ocenie jednoznacznie odrzucać.
A poza tym: niesamowity rok przeżywamy, prawda?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/269680-triumf-polski-ktora-po-10-kwietnia-2010-roku-przygnieciono-do-ziemi-ale-dzis-potrzebna-jest-przede-wszystkim-pokora