Nagonka na polityka PiS! Upomniał się o polską piosenkę na lokalnej imprezie. Mniejszość niemiecka: "zawiadomimy odpowiednie organy ścigania"

fot.youtube.pl
fot.youtube.pl

W czasie imprezy organizowanej na Śląsku Opolskim, w Krapkowicach, przez Związek Śląskich Kobiet Wiejskich kandydat PiS na posła - Bartłomiej Morawski upomniał się o polskie piosenki. Mniejszość Niemiecka zapowiedziała, że o incydencie zawiadomi „odpowiednie organy ścigania” .

Kandydat PiS na posła podczas niedzielnej imprezy (18.10) miał zakazać dzieciom śpiewać po niemiecku mówiąc „tu jest Polska”

—informuje portal radiopark.com.pl.

Działacze Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców na Śląsku Opolskim podkreślają, że polityk PiS zaatakował duet występujący z niemieckojęzycznym repertuarem. Mniejszość wydała oświadczenie, w którym pisze:

Wszystkich wyborców, zwłaszcza na Śląsku, ostrzegamy przed głosowaniem na tego kandydata i jego partię, gdyż ten incydent w okresie przedwyborczym jest ostrzeżeniem przed groźbą utraty tak długo zdobywanego poziomu tolerancji w Polsce.

W specjalnym oświadczeniu wydanym przez Mniejszość Niemiecką można też przeczytać:

(…) sposób zachowania kandydata wskazuje, iż oprócz niskiej kultury osobistej, nie zna podstawowych zapisów Konstytucji RP, który w art. 35 mówi: „Rzeczpospolita Polska zapewnia obywatelom polskim należącym do mniejszości narodowych i etnicznych wolność zachowania i rozwoju własnego języka, zachowania obyczajów i tradycji oraz rozwoju własnej kultury.” (…) Mając na względzie dobro młodych artystów oraz poszanowanie prawa, któremu podlegamy wszyscy, niezależnie od opcji politycznej, zgłaszamy powyższe zdarzenie do odpowiednich organów ścigania.

Inaczej całą sytuację opisuje Bartłomiej Morawski, który przyznaje, że był na tej imprezie i poprosił o śpiewanie również polskich piosenek.

Imprezę w polskiej szkole ze Związkiem Śląskich Kobiet Wiejskich organizowało starostwo powiatowe. W rogu sali śpiewali nastolatkowie. Słyszę jeden, drugi, trzeci, czwarty utwór po niemiecku. Zaczęliśmy się ze znajomymi zastanawiać, czy to nie Oktoberfest, ale ten był w sobotę. Więc podszedłem do nich i zapytałem, czy potrafią też zaśpiewać coś po polsku. W odpowiedzi usłyszałem: Nie, bo my jesteśmy zespołem mniejszości niemieckiej.Powiedziałem im na to, że jako mieszkaniec z większości polskiej nie życzę sobie, by na imprezie otwartej dla wszystkich śpiewano tylko po niemiecku. Niech będą także piosenki polskie, angielskie czy inne. I z nimi więcej nie rozmawiałem

—mówił Morawski w rozmowie z portalem nto.pl.

Polityk usłyszał też od lokalnej działaczki Platformy, że jest to impreza otwarta i jeśli coś mu się nie podoba może wyjść. Morawski poczuł się wyproszony i opuścił imprezę.

Czemu jest tak, że jak się człowiek upomni o polską flagę na krapkowickiej baszcie albo powie, że samorządowcy z Mniejszości Niemieckiej przeinwestowują place zabaw, to jest antyniemiecki?

—pyta.

To zdarzenie zostało bardzo przejaskrawione i upolitycznione, więc jest mi bardzo przykro. To zdarzenie nie zasługuje na to, żeby TSKN w swoich oświadczeniach próbował rozbudzić złe relacje między większością a mniejszością, bo nikt nie chce tych złych relacji.Nie jest tak, że Bartek Morawski dokonał jakiegoś zakazu wykonywania piosenki w języku niemieckim

—komentuje całą sprawę lokalny polityk PiS i poseł Sławomir Kłosowski.

Morawski padł ofiarą nagonki i brudnej przedwyborczej gry. Nietolerancję zarzucają mu Ci, którzy sami okazali się nietolerancyjni.

ann/nto.pl/radiopark.com.pl.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.