Jeśli Michnik widzi w Polsce dzisiaj jakieś jaskółki putinizmu, to niech się uderzy przede wszystkim we własne piersi

wPolityce.pl/tvp
wPolityce.pl/tvp

Czytelniczka Gazety Wyborczej poskarżyła się redakcji, że brakuje jej „mocnych słów” redaktora Adama Michnika. Redaktor niczym ranny zwierz rzucił się do klawiatury, pomysł na artykuł miał zapewne od dawna w tyle głowy.

Brakowało mu jedynie odpowiedniego kontekstu politycznego, a czyż może być lepszy czas niż tydzień przedwyborczy? Nie wspominając już o prostym fakcie, że zanosi się na porażkę władzy, która jest niemal idealnie kompatybilna z linią organu Michnika, co – powiedzmy sobie szczerze - skutkuje dla gazety nie tylko w sferze idei.

Generalny zamysł Michnika był taki, żeby postraszyć Polaków Putinem. Jest to zatem – mówiąc językiem matematyki – druga pochodna Kaczyńskiego względem strategii wyborczej Platformy. Zabieg w swojej istocie tuzinkowy, a nawet prymitywny, lecz w końcu nikt lepiej niż Michnik nie zna kalibru umysłowego czytelników gazety, której jest redaktorem. Można się więc spodziewać, że czytelniczka, której brakowało mocnego głosu Michnika, zatrzęsie się panicznym strachem przed Kaczyńskim vel Putinem i ten strach spłynie na cały target GW. W tym sensie redaktor osiągnął zamierzony cel.

Jednak, jak to bywa w ferworze gorączki przedwyborczej, Michnik bezwiednie objawił kilka prostych prawd o rządach Platformy Obywatelskiej. Walka o byt wymaga bowiem pójścia na całość, a wtedy trudno ustrzec się skutków ubocznych. Jak to mówią, gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą i nie czas żałować róż, gdy płoną lasy. Dlatego i Michnik, jadąc po Putinie i kagiebowskiej władzy w Rosji niczym po łysej kobyle; tworząc karkołomne analogie do PiS i Kaczyńskiego, nie ustrzegł się przed porównaniami, które jak bumerang uderzają w III RP i rządy PO.

Choćby passus o putinowskich służbach specjalnych:

Służby specjalne stały się instrumentem w procesie pacyfikowania opozycji i społeczeństwa obywatelskiego(…)Ten model władzy scentralizowanej, likwidującej opozycję i instytucje społeczeństwa obywatelskiego, budującej swą tożsamość na kłamstwie historycznym i megalomanii narodowej, powoduje, że w państwie zanika polityka. Zastępują ją operacje służb specjalnych - prowokacje, przecieki, podsłuchy.

Czyż to nie jest, wypisz wymaluj, stan obecny w służbach specjalnych pod rządami koalicji PO-PSL? Przecież afera taśmowa składa się wyłącznie z przecieków, podsłuchów i prowokacji polskich służb specjalnych. A sięgając dokładnie dziesięć lat wstecz, czy to nie funkcjonariusze służb na zlecenie Platformy, stosując klasyczną kagiebowską prowokację,  nie wyeliminowali kandydata lewicy Włodzimierza Cimoszewicza z wyborów prezydenckich? A przedstawianie w telewizji publicznej byłych funkcjonariuszy postsowieckich służb specjalnych jako ekspertów od polityki, racji stanu i patriotyzmu, to nie jest „instrument w procesie pacyfikowania opozycji”?

Pisze Michnik, że w Rosji putinowskiej jest model władzy, który powoduje, że „w państwie zanika polityka”. A kto w Polsce demagogicznie nawoływał, żeby nie robić polityki? Kto stawiał bilbordy w całym kraju z hasłem „Nie róbmy polityki”? Czy to nie obecna władza, której Michnik tak broni przed Kaczyńskim? A jeśli chodzi o przywoływana przez Michnika megalomanię narodową, to dlaczego nie zwrócił uwagi Donaldowi Tuskowi, kiedy ten co chwila opowiadał o „Polsce, wielkim narodzie”? Przecież nawet na uroczystości  we wrześniu 2009 roku na Westerplatte, w której uczestniczył wielkorus Putin, Tusk nabzdyczył się, że „Polacy są wielkim narodem”. To wręcz idealne współbrzmienie Tuska z retoryką Putina nie było narodową megalomanią godną potępienia? Gdzie wtedy był redaktor?

Pisze wzmożony moralnie przez czytelniczkę Michnik o putinowskim populizmie:

Populizm u władzy to system autorytarny, który marginalizuje instytucje państwa prawa (parlament, trybunał konstytucyjny, niezależne media, opozycję polityczną), i wykorzystywanie polityki zagranicznej dla celów polityki wewnętrznej.

A co w Polsce pod rządami Platformy Obywatelskiej znaczy dziś Sejm, który osiem lat robił za maszynkę do głosowania dla propozycji rządu? Jak rozumieć słowa Donalda Tuska skierowane do posłów opozycji(zresztą tuż przed tragedią smoleńską), że jeśli nie będą głosować zgodnie z wolą rządu, to wyginą jak dinozaury? Czy to jest jeszcze putinowski populizm, czy już putinowski totalitaryzm? Media publiczne zawłaszczone niemal kompletnie przez rządowych czynowników – czy Michnik pamięta takie modne niegdyś w jego kręgu słowo pluralizm? Co znaczy dziś Trybunał Konstytucyjny, do którego wybiera się sędziów przed upływem kadencji poprzedników, żeby ubiec opozycję? Jaki jest cel ustawowego ograniczenia dostępu do informacji publicznej? Po co prezydent Komorowski ograniczył wolność zgromadzeń?

To wszystko robiła władza, której Michnik broni i którą faworyzuje. Jeśli Michnik widzi w Polsce dzisiaj jakieś jaskółki putinizmu, to niech się uderzy przede wszystkim we własne piersi. Albo chociaż stuknie się w czoło.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.