Trudno zrozumieć pompowanie balonika pod tytułem „Zjednoczona Lewica z Barbarą Nowacką na czele”. Kobieta, która wyrzuca z siebie stek lewicowych frazesów, nagle jest kreowana na uosobienie powiewu świeżości na polskiej scenie politycznej. W tym samym momencie ciekawe kandydatury, czy to w wyborach prezydenckich czy parlamentarnych, są mieszane z błotem.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Shaded o zalewie imigrantów: „To ostatni moment, kiedy możemy bez broni stanąć w obronie swojej wolności”. NASZ WYWIAD
Ci sami ludzie, którzy wynoszą pod niebiosa Barbarę Nowacką, niedawno wyśmiewali kandydaturę Magdaleny Ogórek. Twarz lewicy w wyborach prezydenckich była przedstawiana jako postać niesamodzielna, mimo konfliktu z partyjną górą i baronami i lansowania typowo liberalnego programu, jakże odległego od lewackiej mowy-trawy, do jakiej przyzwyczaili nas przedstawiciele lewicy. Gdy tylko Leszek Miller ogłosił kandydaturę Ogórek, wszyscy pokpiwali, że atrakcyjna historyk Kościoła to roślinka bez poglądów, której ustami musi być stary polityczny wyjadacz. Dziennikarze i kabareciarze (podział często jest nieostry) szybko podchwycili temat i z kandydatki SLD szybko uczynili powód do żartów – że głupia, że bez własnych pomysłów, że popychadło, etc. Nagle okazało się, że ta „paprotka” (jak pogardliwie określano Ogórek) ma swoje własne poglądy, które głosi chętniej od PR-owskich ściągawek podrzucanych przez partyjnych kacyków. Zamiast powielać antyklerykalny bełkot i lansować socjalne mrzonki, Magdalena Ogórek postawiła na uwolnienie przedsiębiorczości i ułatwienie startu dla młodych biznesmenów. Bez kart, pakietów, programów – po prostu przez obniżkę podatków. Tego dla gości o mentalności czereśniaków spod znaku ZMP było za wiele. Czarę goryczy przelała wypowiedź Ogórek na antenie Radia Gdańsk, w której nie złożyła deklaracji lojalności wobec aktywu pracującego SLD.
Przekaziory zostały jednak już nastawione. Ogórek miała być przedstawiona jako kandydatka niepoważna i tak się stało. Mizerny rezultat wyborczy uciszył spekulacje.
Teraz bliźniaczo podobne zagrywki są stosowane wobec Miriam Shaded, niezależnej kandydatki z list partii KORWiN. Chociaż prezes Fundacji Estera podkreśla, że w kampanii prezentuje przede wszystkim swoje stanowisko, już jest kreowana w mediach jako przykrywka dla niecnych zamiarów tandemu Wipler - Korwin-Mikke. Tymczasem Shaded jest jedną z najciekawszych kandydatek młodego pokolenia w tej kampanii. Rzutka bizneswoman obdarzona oryginalną urodą i zmysłem organizacyjnym, mimo swoich 20-kilku lat, ma już na koncie spore osiągnięcia. To właśnie jej fundacja zajęła się sprowadzeniem do Polski rodzin syryjskich chrześcijan, co jest koronnym dowodem na to, że pomoc dla ludzi z Bliskiego Wschodu jest jak najbardziej możliwa, bez wciągania to biurokratycznego aparatu państwa i stwarzania zagrożenia dla państwa i jego obywateli.
W momencie gdy lewicowe aktywistki spod znaku Nowackiej chcą nam zapewnić gigantyczny problem (oczywiście na nasz koszt), prezes Fundacji Estera wzięła sprawy w swoje ręce, przy okazji gromiąc politpoprawną propagandę. W jej deklaracjach islam nie jest pokojową religią, ale niebezpiecznym wrogiem, który niesie ze sobą takie samo zagrożenie jak nazizm czy komunizm. Te słowa mają w sobie sporą dawkę autentyzmu, ponieważ padają z ust pół-Syryjki, której rodzina boleśnie przekonała się, czym jest Państwo Islamskie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Trudno zrozumieć pompowanie balonika pod tytułem „Zjednoczona Lewica z Barbarą Nowacką na czele”. Kobieta, która wyrzuca z siebie stek lewicowych frazesów, nagle jest kreowana na uosobienie powiewu świeżości na polskiej scenie politycznej. W tym samym momencie ciekawe kandydatury, czy to w wyborach prezydenckich czy parlamentarnych, są mieszane z błotem.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Shaded o zalewie imigrantów: „To ostatni moment, kiedy możemy bez broni stanąć w obronie swojej wolności”. NASZ WYWIAD
Ci sami ludzie, którzy wynoszą pod niebiosa Barbarę Nowacką, niedawno wyśmiewali kandydaturę Magdaleny Ogórek. Twarz lewicy w wyborach prezydenckich była przedstawiana jako postać niesamodzielna, mimo konfliktu z partyjną górą i baronami i lansowania typowo liberalnego programu, jakże odległego od lewackiej mowy-trawy, do jakiej przyzwyczaili nas przedstawiciele lewicy. Gdy tylko Leszek Miller ogłosił kandydaturę Ogórek, wszyscy pokpiwali, że atrakcyjna historyk Kościoła to roślinka bez poglądów, której ustami musi być stary polityczny wyjadacz. Dziennikarze i kabareciarze (podział często jest nieostry) szybko podchwycili temat i z kandydatki SLD szybko uczynili powód do żartów – że głupia, że bez własnych pomysłów, że popychadło, etc. Nagle okazało się, że ta „paprotka” (jak pogardliwie określano Ogórek) ma swoje własne poglądy, które głosi chętniej od PR-owskich ściągawek podrzucanych przez partyjnych kacyków. Zamiast powielać antyklerykalny bełkot i lansować socjalne mrzonki, Magdalena Ogórek postawiła na uwolnienie przedsiębiorczości i ułatwienie startu dla młodych biznesmenów. Bez kart, pakietów, programów – po prostu przez obniżkę podatków. Tego dla gości o mentalności czereśniaków spod znaku ZMP było za wiele. Czarę goryczy przelała wypowiedź Ogórek na antenie Radia Gdańsk, w której nie złożyła deklaracji lojalności wobec aktywu pracującego SLD.
Przekaziory zostały jednak już nastawione. Ogórek miała być przedstawiona jako kandydatka niepoważna i tak się stało. Mizerny rezultat wyborczy uciszył spekulacje.
Teraz bliźniaczo podobne zagrywki są stosowane wobec Miriam Shaded, niezależnej kandydatki z list partii KORWiN. Chociaż prezes Fundacji Estera podkreśla, że w kampanii prezentuje przede wszystkim swoje stanowisko, już jest kreowana w mediach jako przykrywka dla niecnych zamiarów tandemu Wipler - Korwin-Mikke. Tymczasem Shaded jest jedną z najciekawszych kandydatek młodego pokolenia w tej kampanii. Rzutka bizneswoman obdarzona oryginalną urodą i zmysłem organizacyjnym, mimo swoich 20-kilku lat, ma już na koncie spore osiągnięcia. To właśnie jej fundacja zajęła się sprowadzeniem do Polski rodzin syryjskich chrześcijan, co jest koronnym dowodem na to, że pomoc dla ludzi z Bliskiego Wschodu jest jak najbardziej możliwa, bez wciągania to biurokratycznego aparatu państwa i stwarzania zagrożenia dla państwa i jego obywateli.
W momencie gdy lewicowe aktywistki spod znaku Nowackiej chcą nam zapewnić gigantyczny problem (oczywiście na nasz koszt), prezes Fundacji Estera wzięła sprawy w swoje ręce, przy okazji gromiąc politpoprawną propagandę. W jej deklaracjach islam nie jest pokojową religią, ale niebezpiecznym wrogiem, który niesie ze sobą takie samo zagrożenie jak nazizm czy komunizm. Te słowa mają w sobie sporą dawkę autentyzmu, ponieważ padają z ust pół-Syryjki, której rodzina boleśnie przekonała się, czym jest Państwo Islamskie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/268461-parytety-mainstream-juz-wskazal-ktore-kandydatki-sa-powazne-a-ktore-nie-zasluguja-na-prawo-wypowiedzi