Macierewicz: Media stanęły murem za dążeniem do prawdy o MH17. W Polsce szukających pomocy nazywano zdrajcami. NASZ WYWIAD

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

O kim Pan mówi?

Mówię o prof. Marku Żyliczu, który jest świadomy i dał temu publicznie wyraz, że prace komisji badającej sprawę smoleńską trzeba będzie wznowić, z udziałem dorobku i ekspertów Zespołu Parlamentarnego.

Po Smoleńsku, jak i po tragedii MH17 widać było rosyjską kampanię dezinformacyjną. Jednak jej efekty były zupełnie inne. W przypadku MH17 działania rosyjskie były mniej intensywne, czy też Holandia okazała się bardziej odporna?

Kampania rosyjska, medialna, dyplomatyczna itd., po tragedii malezyjskiego samolotu nie była mniej intensywna niż po tragedii smoleńskiej. Rzecz w tym, że nie tylko holenderskie władze i opinia publiczna, ale i media stanęły murem za dążeniem do prawdy o tragedii MH17. Było nie do pomyślenia, by jakieś poważne medium atakowało rząd Holandii za to, że walczy o prawdę, za to, że zwraca się do sojuszników o pomoc i współpracę. To było dla Holendrów poza dyskusją. Tam administracja rządowa, środowiska naukowe, środowiska opiniotwórcze stały murem za dochodzeniem do prawdy. Publicznie nie pokazywano żadnych sporów czy pęknięć. Wszyscy byli zjednoczeni wobec rosyjskiego naporu. Wszystkie narzędzia zostały wykorzystane do śledztwa. Zaangażowano NATO, ONZ, sojusznicy, wszystkie możliwe podmioty działały na rzecz prawdy. Stanowisko opinii publicznej też było jednoznaczne.

W Polsce było zupełnie inaczej. Rządzący nawet nie chcieli na poważnie rozmawiać o umiędzynarodowieniu śledztwa.

W Polsce niestety polskie elity, najważniejsze media, administracja rządowa skupiała się na atakach na tych, którzy dążą do prawdy oraz na rodziny ofiar. To bardzo dramatyczny obraz, szczególnie że ubrany w fałsz. Jedną z najgłośniejszych tez, jakie słyszymy w Polsce, jest teza o podziale Polaków ws. smoleńskiej. To jest skutek, to jest podział, który wynika z zaangażowania aparatu państwa w kłamstwo, w dążenie przeciwko prawdy. To jest coś niewyobrażalnego w Holandii. Holendrzy działają się systematycznie według najwyższych standardów, w oparciu o pomoc zewnętrzną. W Polsce rozmowa o takiej pomocy kończyła się olbrzymią nagonką i represjami. Przypominam choćby sprawę prokuratora Pasionka, który stanął przed sądem prokuratorskim za to, że próbował rozmawiać z Amerykanami o uzyskaniu od nich pomocy i informacji. Przez to miał problemy. Przypominam również słowa Pawła Grasia, ówczesnego rzecznika rządu, który zaatakował panią minister Annę Fotygę oraz mnie za to, że polecieliśmy do USA, by rozmawiać o pomocy i wsparciu dla Polski. Graś nazwał nas zdrajcami. To najlepiej odzwierciedla tę różnicę zachowań. To ma swoje konsekwencję w efektach badania tragedii Tu-154M i MH17. Holendrzy już mogli przedstawić raport definiujący co zdarzyło się nad Ukrainą, a także, kto jest winien tej tragedii. W Polsce dane potrzebne do badania tragedii smoleńskiej zebrał Zespół Parlamentarny. Jednak jesteśmy na razie dalej w drodze do prawdy o tragedii smoleńskiej. Materiał dowodowy jest duży, jest na czym pracować, mamy materiał do prowadzenia dalszych prac.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

CZYTAJ TAKŻE: Tak się bada katastrofę! Holenderska lekcja obnaża smoleńskie kłamstwa Platformy. Czyżby stąd ten paniczny strach Ewy Kopacz?


„Pogrzebana prawda. Zwierzenia rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej” autorstwa dziennikarza tygodnika „wSieci” Marka Pyzy już w naszym „wSklepiku.pl”. Polecamy!

« poprzednia strona
12

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.